Historia brzmi jak ponury żart, ale jest prawdziwa. Rodzice naprawdę pomagają własnym dzieciom przejść przez wysoki płot, a potem wrócić z powrotem. Potwierdza to woźna Anna Klamrowska, potwierdza Jerzy Trelakowski, który mieszka nieopodal i pani Elżbieta, którą spotkaliśmy tu wczoraj z synkiem. - Sama to robiłam. Nasze dzieci naprawdę nie mają się gdzie bawić, a plac przy przedszkolu jest zamknięty dla obcych. Więc sobie jakoś radzimy - powiedziała.Pomiędzy ulicami: Łużycką, Sikorskiego i Łazienki maluchy naprawdę nie mają się gdzie bawić. - Do wyboru mają zniszczony trzepak, ławkę z petami i butelkami po winie albo chuliganienie - mówiła nam pani Alicja (nazwisko do wiadomości redakcji). Też jest młodą mamą, więc postanowiła działać. Napisała do ,,wszystkich świętych'' pismo z prośbą o plac. ,,Dzieci, których jest tu sporo, nie mają kompletnie miejsca do zabawy, gdzie byłyby bezpieczne. Większe dzieci grają w piłkę na ulicy, a na plac zabaw znajdujący się na terenie przedszkola wchodzą przez ogrodzenie. Wyrządzenie sobie krzywdy przez któreś z dzieci jest dosłownie kwestią czasu. Umieszczenie placu zabaw na moim osiedlu miałoby ogromny wpływ na rozwój psychiczny i fizyczny mojego i innych maluchów'' - czytamy w piśmie.W liście jest jeszcze celna uwaga, że ,,dzieci przesiadujące na dworze, szukając sobie zajęcia, ,,broją - niszczą elewacje budynków itd., bo co mają robić?''. Czytelniczka zauważa, że w ostatnich latach nowe miejsca do zabaw wybudowano na Górczynie, Piaskach, Zawarciu, os. Staszica, ale już w centrum nie. - Nasze maluchy są gorsze? Płacimy inne podatki? Z czego wynika ten brak równego traktowania? - nie może się nadziwić inna z mam mieszkająca w centrum Weronika Krzyżaniak.Sprawdziliśmy wczoraj: miejsce na plac zabaw w ścisłym śródmieściu jest! Ba! Zakład Gospodarki Mieszkaniowej ma nawet przygotowaną koncepcję! Placyk miałby powstać przy budynkach w podwórku ul. Wodnej. To urokliwe miejsce, dwa kroki od głównego skrzyżowania, ale ,,schowane'' przed wielkim ruchem samochodowym. W teorii - bo dziś jest tu olbrzymi, dziki parking. - Chcieliśmy zagospodarować to podwórko na teren zielony i plac właśnie. Władze miasta wyraziły zgodę, wystąpiliśmy o dotację i skończyło się niczym. Ale wystąpię o pieniądze kolejny raz. Tak, by można było tę inwestycję wykonać w przyszłym roku. Podobnie chcielibyśmy wreszcie zakończyć przemianę podwórka pomiędzy ul. Krasińskiego a ul. Mickiewicza - usłyszeliśmy wczoraj od dyrektora ZGM Pawła Jakubowskiego.Jeszcze w tym roku huśtawki i zjeżdżalnie będą na Górczynie (przy nowych blokach nieopodal ul. Starzyńskiego), ale to już inwestycja spółdzielni, a nie miasta.Tymczasem, jak wynika z ankiety przeprowadzonej wśród młodych mam z Gorzowa na polecenie radnego PO Marcina Guci, brak takich miejsc to cały czas bolączka Gorzowa. Aż 36 proc. pytanych mam nie było zadowolonych z obecnego stanu placów zabaw. Choć... - I tak jest lepiej niż kiedyś. Tylko że miasto, zamiast budować maleńkie placyki w wielu miejscach, robi duże w nielicznych lokalizacjach. A wyjazd z dwulatkiem autobusem to już mała wyprawa. Widać, że najważniejsi ludzie w mieście, którzy decydują o placach, nie mają małych dzieci - podsumowuje Katarzyna Rylska.SKOMENTUJGdzie najbardziej brakuje placów zabaw?
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?