MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Chodzą słuchy, że Tomek nie pojedzie

Tomasz Biaduń
Z Karolem Baranem, żużlowcem KMŻ Lublin, rozmawia Tomasz Biaduń Obchodził Pan przedwczoraj 28. urodziny. Lepszego prezentu, przynajmniej sportowego, nie mógł sobie Pan sprawić.

Z Karolem Baranem, żużlowcem KMŻ Lublin, rozmawia Tomasz Biaduń

Obchodził Pan przedwczoraj 28. urodziny. Lepszego prezentu, przynajmniej sportowego, nie mógł sobie Pan sprawić. Był Pan najlepszym zawodnikiem meczu, a KMŻ zwyciężył i awansował do drugiej fazy play-off.

To było w niedzielę. Teraz już o tym nie myślę, jedziemy dalej i trzeba szykować się na Miszkolc. Co do mojej dobrej jazdy, to sposób na nią znaleźliśmy już dwa tygodnie temu. Kombinowałem z silnikami i dopiero po dwóch próbach udało mi się znaleźć odpowiednie rozwiązanie. Mam nadzieję, że okaże się ono trafne do końca.

Kibice przed meczem wręczyli Panu tort. To było zaskoczenie czy zaplanowana akcja?

Kompletne zaskoczenie. Nie miałem pojęcia, że chcą coś takiego zrobić. Było mi szalenie miło i mam nadzieję, że odwdzięczyłem się im tym kompletem punktów.

Forma przyszła nagle i do tego była to od razu najwyższa dyspozycja. Ale wiadomo, że w żużlu różnie z nią bywa i szybko można ją stracić. Co można zrobić, aby utrzymać formę do końca sezonu? Jest na to jakiś sposób?

Tak jak mówiłem, najważniejsze w tym wszystkim jest to, że znaleźliśmy źródło problemu i jego rozwiązanie. Dopiero moja obecna maszyna pozwala mi osiągać dobre wyniki. Mam nadzieję, że już nie będę miał z nią żadnych problemów.

Wysoka wygrana z Krosnem, uniknięcie w drugiej fazie Orła Łódź, powrót Tomasza Piszcza, potencjalni sponsorzy na horyzoncie. Ostatnio w KMŻ dzieją się same dobre rzeczy. Czy to sprawia, że atmosfera w klubie jest sielankowa?

Jeśli chodzi o sponsorów, to rzeczywiście coś jest na rzeczy, ale nie możemy mówić o konkretach dopóki nie zostaną złożone podpisy. Dzisiaj jest radośnie, jutro może być smutno. Na pewno dopisują nam bardzo dobre humory, bo póki co wygrywamy. Szkoda, że w Krośnie też nie zwyciężyliśmy, bo wtedy byłoby jeszcze lepiej. Ale nie narzekajmy, bo i tak nastroje są świetne.

Ilu zawodników musi Was wzmocnić, abyście dali radę Orłowi Łódź?

Przede wszystkim skład finału nie jest jeszcze przesądzony. A jeśli mielibyśmy w nim uczestniczyć, wolałbym trafić na Krosno, nie na Orła. Lepiej nam się z nim jeździ. Myślę, że KSM jest w stanie sprawić niespodziankę i ograć łodzian w dwumeczu. Jeśli chodzi o wzmocnienia, to wygranego składu się nie zmienia, choć chodzą słuchy, że z Miszkolcem może nie pojechać Tomek Piszcz (zawodnik stanie znowu przed wyborem jazdy w Anglii lub Polsce – red.).

Z Miszkolcem trzeba będzie wygrać naprawdę wysoko, aby zapewnić sobie handicap przed trudnym wyjazdem. Czujecie już presję? Macie jakiś specjalny plan?

Po meczu z Krosnem musimy wszyscy zainwestować w sprzęt. Aby zainwestować, musimy dostać pieniądze. Mam nadzieję, że zdążymy ze wszystkim. W takim wypadku nie będzie dla mnie wielkiej różnicy w stosunku do starcia z KSM. Będzie wystarczyło po prostu dobrze pojechać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto