Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chronione kwiaty sprzedawane na kieleckim deptaku

redakcja
redakcja
Na ulicy Sienkiewicza w Kielcach już pojawiły się osoby, które oferują przylaszczki. Świętokrzyscy przyrodnicy apelują, aby ich nie kupować. - To rośliny chronione i nasze wspólne dobro - mówią.
Na ulicy Sienkiewicza w Kielcach już pojawiły się osoby, które oferują przylaszczki. Świętokrzyscy przyrodnicy apelują, aby ich nie kupować. - To rośliny chronione i nasze wspólne dobro - mówią. Łukasz Zarzycki
Urocze przylaszczki, zwiastujące wiosnę, czy pachnące konwalie, prawie każdy chciałby mieć bukiecik w domu... Ale czy warto je zrywać, aby cieszyć się nimi kilka chwil? A z tego powodu za kilka lat mogą zniknąć z naszych lasów.

W lasach zakwitły już przylaszczki. Można przekonać się o tym spacerując po ulicy Sienkiewicza w Kielcach, gdzie można spotkać osoby, które usiłują je sprzedać.- To rośliny chronione - nie tylko w rezerwatach przyrody, ale na każdym stanowisku, gdzie rosną. Zgodnie z prawem nie można ich nawet zrywać, a co dopiero sprzedawać. Powinny zdobić las - mówi Andrzej Konopacki z Klubu Instruktorów Ochrony Przyrody Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Kielcach.Wydaje się, że niebieskie i fioletowe dywany przylaszczek rosną w lasach na skalę masową. - W naszych lasach jest ich rzeczywiście sporo, ale to bardzo złudne wrażenie, gdyż w wielu rejonach województwa i w innych regionach kraju nie ma ich w takich ilościach albo nawet w ogóle - mówi Andrzej Konopacki. - Zrywanie roślin chronionych, czyli ich niszczenie, może spowodować, że za kilka lat po prostu znikną. Przykładem jest wawrzynek główkowy, który w naszym regionie kilkadziesiąt lat temu był sprzedawany całymi koszami, a dziś rośnie tylko na jednym stanowisku.Wkrótce zakwitną kolejne chronione gatunki roślin, które niestety można kupić u ulicznych sprzedawców. Są to konwalie, buławniki mieczolistne, pełniki europejskie i pierwiosnki. Andrzej Konopacki radzi, żeby nie kupować tego typu roślin.- To nasze wspólne dobro. Najlepiej wybrać się na spacer z aparatem fotograficznym i uwiecznić to dobro, zamiast przynosić kwiaty do domu, gdzie szybko zwiędną - dodaje przyrodnik.Strażnicy miejscy odwiedzają miejsca, gdzie można spotkać osoby handlujące chronionymi kwiatami.- Obserwujemy te miejsca na monitoringu i wysyłamy patrole, jak tylko ktoś pojawi się z przylaszczkami, konwaliami a bliżej lata z bagnem - tłumaczy Władysław Kozieł, komendant Straży Miejskiej w Kielcach. – Sprzedawcy na widok mundurowych uciekają i zostawiają kwiatki, które rekwirujemy. Najczęściej sprzedaż odbywa się przed Miejskim Placem Targowym od strony ulicy Semninaryskiej oraz na deptaku przed Bankiem Gospodarki Żywnościowej, a coraz rzadkiej na Rynku. Niestety można powiedzieć, że sprzedających z roku na rok jest mniej.Tłumaczy, że z powodu luki prawnej Straż Miejska nie może wystawić mandatu osobie sprzedającej chronione rośliny. – Jeśli jest potrzeba, to wzywamy policję, która ma takie kompetencje –dodaje komendant.A kara za sprzedaż roślin chronionych może być bardzo sroga. Ustawa o ochronie przyrody przewiduje karę wiezienia od 3 miesięcy do 5 lat a jeśli sprawca działał nieumyślnie to do 2 lat plus grzywną, której wysokość określi sąd.Agata [email protected]Łukasz [email protected] 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto