MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Co nam zostało po Starzyńskim

Krzysztof Jóźwiak, Piotr Olechno
To przed wojną wymyślono metro, bulwary wiślane czy pierwsze wieżowce w stolicy. Choć nie wszystkie wizje prezydenta Stefana Starzyńskiego można było zrealizować, wciąż inspirują.

To przed wojną wymyślono metro, bulwary wiślane czy pierwsze wieżowce w stolicy. Choć nie wszystkie wizje prezydenta Stefana Starzyńskiego można było zrealizować, wciąż inspirują. O przedwojennym rozmachu inwestycyjnym i o tym, co dziś z tego mamy, piszą Krzysztof Jóźwiak i Piotr Olechno.

Koncepcje prezydenta Starzyńskiego nie umierają. Grupa mieszkańców Mokotowa wpadła niedawno na pomysł stworzenia placu Niepodległości. Wrócili do projektu, który powstał jeszcze przed wojną. Reprezentacyjny plac dzielnicy zaplanowano między ul. Racławicką i Odyńca. Nie udało się go zbudować za życia Starzyńskiego, nie podjęły się też tego władze PRL-u. Takich niezrealizowanych projektów przedwojennych urbanistów było więcej. Dziś sięgają po nie współcześni architekci.
Przemysław Wiszniewski z Mokotowa wciąż zbiera podpisy pod petycją domagającą się zbudowania pl. Niepodległości. Przekonuje, że reaktywacja tego planu nie kłóci się z obecną polityką przestrzenną gminy. Chce, aby powstał tam park otwarty dla wszystkich mieszkańców, w którym mogłyby się odbywać festyny, kiermasze i koncerty. Pl. Niepodległości to niejedyny projekt powstały za czasów Starzyńskiego, który stał się inspiracją dla potomnych.

Przedwojenna Warszawa była miastem świetnie zarządzanym. Planowano wtedy z olbrzymim rozmachem, nie bojąc się nawet największych wyzwań. - Planowanie miasta obejmować musi wszystkie szczegóły, wszystkie punkty miasta, że chociaż dzisiaj brak jest środków na wiele, musimy planować, aby w razie sprzyjających warunków móc w każdej chwili przystąpić do realizacji - twierdził Starzyński. Dynamiczny i dobrze zaplanowany rozwój Warszawy nie był wyłącznie zasługą Starzyńskiego. Będąc świetnym organizatorem, umiejętnie dobierał współpracowników. Jego Wydział Planowania Miasta, który stworzył w 1935 r., szybko stał się największą tego typu instytucją w Polsce. Pracowało tam ponad 400 osób, w tym 140 specjalistów: architektów, urbanistów, geodetów. Przygotowywano projekty wybiegające co najmniej 15 lat do przodu.

Właśnie wtedy powstały takie koncepcje, jak: połączenie ul. Bonifraterskiej z Żoliborzem, przebicie ulicy Marszałkowskiej przez Ogród Saski, bulwary nad Wisłą, trasa N-S, ulice Grochowska, Waszyngtona i Wał Miedzeszyński, wielki Park Sportowy na Siekierkach i aleja Na Skarpie. Architekci opracowali plany szczegółowe obejmujące ok. 6,5 tys. ha, blisko połowę wszystkich terenów miejskich. Siła oddziaływania tamtych projektów jest niezwykła. Część z nich rzeczywiście była w jakimś sensie ponadczasowa - uważa Jarosław Trybuś, historyk sztuki i architektury.

Z niektórych pomysłów skorzystali urbaniści z PRL: tak powstała Trasa N-S (obecnie ciąg al. Jana Pawła II, Chałubińskiego, al. Niepodległości) czy Trasa Łazienkowska. Wiele z nich wciąż jest aktualnych. Są inspiracją dla obecnych władz Warszawy i prywatnych inwestorów.

Nasze miasto blisko Wisły
Jedną z głównych osi rozwoju miasta miała stać się Wisła. Warszawa miała zyskać nabrzeże porównywalne z paryskim. Pierwszy bulwar, Gdański, zaczęto budować w 1935 r., gdy tylko Starzyński objął rządy w stolicy. Zlokalizowano go pomiędzy mostem Kierbedzia a mostem kolejowym, u podnóża Zamku Królewskiego oraz Starego i Nowego Miasta. Do wybuchu wojny udało się zbudować jedną trzecią deptaka. Zachowało się sporo archiwalnych fotografii, na których widać spacerujące tam tłumy warszawiaków.

Dzisiaj bulwar jest w opłakanym stanie, ale kiedy na chwilę zapomnimy o odrapanych ścianach, popękanym tynku i szpecącym graffiti, dostrzeżemy piękno przedwojennej konstrukcji. Bulwar składa się z dwóch poziomów. Pierwszy trotuar biegnie na górze betonowej ściany tuż nad wodą. Nieco dalej wznosi się druga ściana wyłożona piaskowcem. Nad nią biegnie kolejny chodnik.

Do dziś na jednej ze ścian bulwaru zachowała się tablica informująca, że prace rozpoczęto w 1935 r. a ukończono w 1948. Na ostatnią cyfrę zostawiono wolne miejsce. Warszawa wciąż nie doczekała się gospodarza, który uzupełni datę. Może zrobią to jej obecne władze.

W ubiegłym roku na zlecenie ratusza naukowcy z SGGW wymyślili, że na prawym brzegu powstaną wyspy dla ptaków, na lewym - park sportów ekstremalnych. O narysowanie swoich pomysłów poprosili architektów: prof. Jacka Damięckiego i Krzysztofa Domaradzkiego. Pierwszy proponował poszerzenie koryta rzeki, by rozlewała się tak szeroko jak przed wojną (wtedy Wisła miała 400 m szerokości, dziś średnio 220), a na prawym brzegu parkingi, sauny i wiszące ogrody w okolicach zoo. Domaradzki zajął się lewym brzegiem. W okolicach pomnika Sapera widziałby m.in. park sportów ekstremalnych (w tym ścianę wspinaczkową), a w pobliżu mostu Śląsko-Dąbrowskiego - park nowoczesnej rzeźby.

Koncepcje te na razie są tylko na papierze. Ratusz postanowił zagospodarować nabrzeże Wisły małymi krokami. Na początku roku wspólnie z Towarzystwem Urbanistów Polskich władze ogłosiły konkurs na projekt zagospodarowania lewobrzeżnego bulwaru Wisły od podzamcza do Powiśla. Chcą tam stworzyć promenady dla pieszych, z restauracjami, kawiarniami, galeriami i ścieżkami rowerowymi. Zgłosiło się ok. 130 chętnych, architektów polskich i zagranicznych. Zakwalifikowało się 106 osób. Gotowe projekty mają przesłać do 6 kwietnia.

Metrem miał jeździć Piłsudski
Projektem, który również sięga korzeniami czasów międzywojennych, jest warszawskie metro. Decyzję o jego budowie podjęto w 1925 r., kiedy liczba mieszkańców przekroczyła milion i zdano sobie sprawę, że niebawem sieć komunikacyjna stolicy całkowicie się zatka.

W 1927 roku rozpoczęto wiercenia geologiczne na trasie planowanych dwóch pierwszych linii. Prace jednak stanęły z powodu kryzysu z początku lat 30. XX w. Do pomysłu budowy metra powrócono za czasów prezydenta Starzyńskiego, w 1938 r. Powstałe wtedy projekty jeszcze dzisiaj zaskakują rozmachem i śmiałością.

Do 1973 r. planowano zbudować aż sześć linii, w tym dwie obwodowe. Linia A biegnąca z południa na północ i linia B zorientowana w kierunkach wschód--zachód miały być gotowe jeszcze w latach 40. Projekt zakładał, że linia A pobiegnie od placu Unii Lubelskiej, wzdłuż ulicy Marszałkowskiej do Dworca Głównego, następnie przez plac Napoleona (obecnie Powstańców Warszawy), plac Piłsudskiego, Nalewki aż do pl. Wilsona na Żoliborzu. Linia B miała rozpoczynać się przy ul. Płockiej, i dalej pod ul. Wolską, Chłodną, wzdłuż Osi Saskiej, mostem przez Wisłę na wysokości ul. Karowej docierać do Dworca Wschodniego. W sumie metro miało liczyć 46 km długości, z czego 15 km na powierzchni. Wybuch II wojny światowej zniweczył te plany. Na domiar złego w czasie Powstania Warszawskiego prawie cała dokumentacja uległa zniszczeniu.

Rządzący Polską po wojnie komuniści dwukrotnie podejmowali próby budowy metra. W latach 40. XX wieku (wtedy mimo wykopania części korytarza na Pradze prace zarzucono) i następnie na początku lat 80. Tym razem efekt był lepszy i w końcu po 25 latach budowy powstała pierwsza linia, która połączyła Ursynów i Bielany.

16 lutego br. miasto otworzyło oferty na centralny odcinek II linii metra. Za 6,1 km od stacji ronda Daszyńskiego do Dworca Wileńskiego (ze stacjami: rondo ONZ, Świętokrzyska, Nowy Świat, Powiśle i Stadion) ratusz jest w stanie zapłacić ok. 3 mld zł netto. Najtańsza oferta konsorcjum z włoskim Astaldi na czele wynosi natomiast 3,375 mld zł. Jeżeli miasto zdecyduje się podpisać z Włochami umowę, nową linią powinniśmy pojechać najwcześniej w połowie 2013 r. Odcinki z Bemowa do ronda Daszyńskiego i z Dworca Wileńskiego na Bródno i Gocław są wciąż w fazie projektowania i poczekamy na nie nawet do 2020 r. Gołym okiem widać jednak, że centralne odcinki obu linii metra mają przebieg podobny do linii A i B, które zaprojektowano przed wojną.

Od wieżowca do wieżowca
Kiedy w 2006 r. prywatny inwestor postanowił zburzyć Supersam przy pl. Unii Lubelskiej i wybudować w tym miejscu wieżowiec, podniosły się głosy oburzenia. Architekci i obrońcy zabytków przypomnieli, że Supersam to jeden z najcenniejszych obiektów architektury powojennej. Niektórzy protestowali przeciw budowaniu w tym miejscu wysokościowca. Tymczasem inwestor podkreślał, że nowy projekt bezpośrednio nawiązuje do planów z lat 30. XX w. I była to prawda.

Gdy w 1937 r. ogłoszono konkurs na projekt nowej siedziby Polskiego Radia, w wytycznych znalazł się zapis, że ma być to budynek na wskroś nowoczesny, wznoszący się na wysokość ok. 70 m. Zlokalizowano go w miejscu dawnego ronda Mokotowskiego, u zbiegu ul. Batorego i Puławskiej. Zwyciężył projekt Bohdana Pniewskiego. 22-kondygnacyjny wieżowiec miał być najwyższym budynkiem w Polsce. Na jego szczycie miał stanąć 30-metrowy maszt z antenami nadawczymi telewizji. Wieżowiec otaczać miały niższe gmachy studiów radiowych i telewizyjnych, a na ich tarasowych dachach zaplanowano ogrody. Ówczesna prasa wyrażała się o projekcie bardzo pochlebnie: mógł się stać jednym z symboli nowoczesnej stolicy.

Prace rozpoczęto na początku 1939 r. W ciągu kilku miesięcy wykopano olbrzymi dół pod fundamenty. Po wkroczeniu Niemców do Warszawy we wrześniu 1939 r. prace stanęły.

Po wojnie w 1962 r. zbudowano tu budynek o zupełnie innym charakterze, wspomniany Supersam. Był to pierwszy wielki sklep samoobsługowy w PRL. Wyróżniał się nowatorską, unikalną konstrukcją, np. łukowato wygiętym dachem rozpiętym na linach. Budynek zaprojektował Wacław Zalewski, autor katowickiego Spodka.

Obecnie ma tu powstać 23-piętrowy wieżowiec z kompleksem biurowo-handlowym, według projektu Stefana Kuryłowicza. Nad częścią handlową znajdzie się przeszklone atrium, co umożliwi nieograniczony dostęp światła. Znajdą się tu m.in. restauracje, centrum rozrywki i sklepy. Wśród nich supermarket o nazwie Supersam.

- Budynek odwołuje się do najlepszych wzorów architektury warszawskiej - ocenił projekt Marek Dunikowski ze Stowarzyszenia Architektów Polskich. Inwestor chce w marcu zaprezentować projekt na targach nieruchomości w Cannes.

Dziwić może fakt, że już przedwojenne władze Warszawy forsowały budowę wieżowca w okolicach pl. Unii Lubelskiej. Projekt ten trzeba zobaczyć jednak w szerszej perspektywie. Miał on być jednym z głównych akcentów architektonicznych dzielnicy Marszałka Józefa Piłsudskiego - największego niezrealizowanego projektu przedwojennych planistów.

Monumentalne nowe centrum stolicy
Warszawa przed wojną rozwijała się błyskawicznie: liczba ludności powiększyła się o 500 tys., do miasta przyłączono olbrzymie tereny przedmieść. W drugiej połowie lat 30. urbaniści z ratusza zaczęli więc myśleć o stworzeniu nowego, reprezentacyjnego centrum miasta.

Zdecydowano, że powstanie ono w rejonie niezabudowanego Pola Mokotowskiego. Dość szybko udało się przenieść w inne rejony miasta lotnisko i tor wyścigów konnych. W tym samym czasie architekci nakreślili projekt monumentalnej dzielnicy, którą nazwano imieniem Marszałka Józefa Piłsudskiego. Wstępną koncepcję stworzył urbanista Jan Chmielewski, szczegóły dopracował zaś Bohdan Pniewski.

Oś nowej dzielnicy stanowić miała szeroka arteria, aleja Marszałka Józefa Piłsudskiego biegnąca od pl. Na Rozdrożu aż do ulicy Opaczewskiej. Od zachodu głównym akcentem architektonicznym miała być gigantyczna 110-metrowa Świątynia Opatrzności Bożej. Od strony Skarpy Wiślanej taką funkcję miał pełnić pomnik Marszałka na skraju pl. na Rozdrożu. Wzdłuż alei Piłsudskiego miały stanąć monumentalne gmachy urzędów państwowych i uczelni.

Projektu nie zrealizowano ze względu na wybuch wojny. Wybudowano jedynie część fundamentów świątyni. Inną pozostałością po tamtym pomyśle jest budynek SGGW przy Rakowieckiej (obok pętli tramwajowej). Jego zachodnia elewacja została zaprojektowana wzdłuż planowanego przebiegu ul. Uniwersyteckiej, jednej z głównych arterii dzielnicy Marszałka Piłsudskiego, i dlatego do dzisiaj tworzy z elewacją południową (od ul. Rakowieckiej) kąt rozwarty.

Po wojnie z oczywistych względów nie wrócono do koncepcji dzielnicy Marszałka Piłsudskiego, ale zbudowana w latach 70. Trasa Łazienkowska pobiegła niemal w miejscu planowanej alei Marszałka.

Wielu architektów uważa dziś, że jednak dobrze się stało, że dzielnica nie powstała. W założeniu miała pokazywać siłę i potęgę państwa, przez co zwykły człowiek, otoczony monumentalnymi gmachami i wszechobecnymi symbolami narodowymi, stawał się nieważny. Skala przedsięwzięcia była rzeczywiście nieludzka. Ale powrotu do tej koncepcji już nie ma i lepiej dziś skupić się na sensownym zagospodarowaniu tego rejonu - uważa Jarosław Trybuś, historyk sztuki i architektury.

Pole Mokotowskie jest dziś parkiem. Zmienić się może tylko ta część terenu, na której miała stanąć Świątynia Opatrzności. Dziś stoją tam obiekty klubu sportowego Skra. Użytkownik wieczysty tego terenu, irlandzki deweloper Global Partners, proponuje ratuszowi określony plan zagospodarowania tego 20-hektarowego obszaru przy skrzyżowaniu ul. Wawelskiej i al. Żwirki i Wigury. Ratusz na razie jest przeciw. Cokolwiek tam jednak powstanie, na pewno nie będzie niczym na kształt dzielnicy Marszałka Piłsudskiego.

Niektórzy specjaliści uważają, że to dobrze. - Wracanie dziś do wielu przedwojennych koncepcji byłoby błędem. Powstawały one w innej rzeczywistości i w inaczej ukształtowanym mieście. Inny był także sposób myślenia o rozwoju miasta. Dziś odchodzi się od planów totalnych, traktujących miasto jako jeden organizm - uważa Jarosław Trybuś. Zdaniem architekta i urbanisty Krzysztofa Domaradzkiego tęsknimy nie za konkretnymi projektami Starzyńskiego, ale za jego sposobem myślenia o rozwoju miasta.

- Urzędnicy ograniczają się do zaprojektowania nowej drogi, pojedynczego, przypadkowego wieżowca. A Starzyńskiemu zależało na tym, jak miasto będzie wyglądało, dlatego starał się tworzyć nowe założenia urbanistyczne - tłumaczy Domaradzki. - Władzom stolicy brakuje inicjatywy, o czym najlepiej świadczy cisza panująca wokół koncepcji zagospodarowania terenów wokół Stadionu Narodowego. Starzyński nie przepuściłby takiej okazji do uporządkowania tego rejonu miasta.

info_67.jpg

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto