Coma w Od Nowie [relacja + zdjęcia]

Coma to łódzki zespół rockowy założony w 1998 roku z inicjatywy gitarzysty Dominika Witczaka i perkusisty Tomasza Stasiaka. Wkrótce do zespołu dołączył basista Rafał Matuszak, a następnie gitarzysta Wojciech Grenda i wokalista Piotr Rogucki. W 2001 roku w wyniku nieporozumień z zespołu odszedł Wojciech Grenda, którego zastąpił Marcin Kobza. W czerwcu 2008 do zespołu dołączył były perkusista zespołu Normalsi - Adam Marszałkowski, który zastąpił Tomasza Stasiaka. Grupa ma na koncie 5 płyt studyjnych, z czego ostatnia została wydana 17 października br. Coma obecnie jeździ po całej Polsce promując najnowszy album. Również w Toruniu mieliśmy okazję posłuchać nowego materiału. Koncert odbył się 4 listopada w Klubie Studenckim "Od Nowa". Bilety kosztowały 45 złotych w przedsprzedaży i 50 złotych w dniu koncertu. Start przewidziany był na godzinę 20:00 i muszę tutaj powiedzieć, że mimo częstych ostatnio opóźnień w Od Nowie, tym razem było tylko 20 minut obsuwy. To był z pewnością wielki plus. Wypadałoby jeszcze dodać, że Coma nie miała żadnego supportu, natomiast w przerwie zabawiał nas gość specjalny, ale o tym za chwilę.

Generalnie koncert został podzielony na 3 części. W części pierwszej zespół zaprezentował wszystkie utwory z nowej płyty bez tytułu, określanej potocznie jako "Czerwona płyta". Mieliśmy okazję usłyszeć m.in. dobrze już znane fanom piosenki "Na Pół", "Angela" czy "Los cebula i krokodyle łzy". Zespół zaskoczył widzów swoim wyglądem. Muzycy ubrali się i pomalowali twarze na czarno, co widać na niektórych zdjęciach, nawiązując w ten sposób do "Czerwonej płyty". Poza tym scena przystrojona była w czerwono - czarne barwy, widniały również portrety z wizerunkami muzyków, wszystko było utrzymane w stylistyce nowego albumu. Kiedy tak się patrzyło na scenę, miało się wrażenie, że patrzy się na pewnego rodzaju spektakl... Dobór świateł, ekspresja muzyków... Coś niesamowitego.

Po pierwszej części zespół zarządził 15 minut przerwy, podczas której zostaliśmy uraczeni m. in. takimi piosenkami jak "Mój jest ten kawałek podłogi" czy "My cyganie (ore ore)". Część publiczności wyszła się przewietrzyć czy też czegoś napić, jednak ci, którzy zostali świetnie bawili się pod sceną.

Druga część to niewątpliwa gratka dla każdego fana Comy. Zespół zagrał kawałki z poprzednich płyt, nie da się ukryć, że jedne z najlepszych. Były to po kolei: "Trujące Rośliny", "Tonacja", "Zero osiem wojna", "Transfuzja", "Pierwsze wyjście z mroku", "System", "Skaczemy" oraz "Spadam". Energia podczas tych utworów była niesamowita! Zespół dawał z siebie wszystko, publiczność również nie była dłużna. Oj działo się pod sceną. Ludzie śpiewali razem z Rogucem, skakali, tańczyli pogo... Nawet nie wiadomo kiedy ten czas tak szybko minął...

Część trzecia to tak jak Roguc wcześniej zapowiedział, czas na bisy. Oczywiście najpierw muzycy zeszli ze sceny, a publiczność przez jakieś 5 minut skandowała na zmianę "Coma! Coma! Coma!" i "Listopad!" (jest to jeden z utworów Comy). Jednak zespół miał już co innego w planach, a mianowicie dziewięciominutowy utwór "Cisza i Ogień". Nie ukrywam, że ja się bardzo z tego wyboru ucieszyłam, jak dla mnie genialne zakończenie koncertu.

Na koniec mogę jeszcze powiedzieć, że był to jeden z najbardziej oczekiwanych koncertów tej jesieni. Zespół w świetnej formie, atmosfera nieziemska... Publiczność również dopisała, sala w Od Nowie była wypełniona dosłownie po brzegi. Jeśli chodzi o nową płytę Comy, to mimo skrajnych opinii na jej temat, myślę, że została przyjęta bardzo dobrze! I już wszyscy czekamy na następny koncert!

Autor zdjęć: Sylwia Zakierska (siepa)