Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cukiernia Świderski. Wyjątkowe miejsce na Targówku z tradycyjnymi wyrobami

Kamil Jabłczyński
Kamil Jabłczyński
Pan Józef Edward Świderski przy wejściu do swojego zakładu wraz z wystawioną reklamą.
Pan Józef Edward Świderski przy wejściu do swojego zakładu wraz z wystawioną reklamą. Krystian Dobuszyński
Niewiele jest już takich miejsc w Warszawie. Na Bródnie, przy Bazyliańskiej 4c, Pan Józef Edward Świderski prowadzi od ponad 40 lat cukiernię, w której robi przepyszne słodycze, pączki, lody, a także torty na zamówienie. Pandemia nie obeszła się z nim lekko, dlatego chociaż kocha swój zawód, każdy dzień stawia pytania o jego dalsze funkcjonowanie.

W rodzinie ma bogate tradycje cukierniczo-piekarskie. Ojciec wypiekami zajmował się już przed drugą wojną światową. Zakład miał na Woli. Fachu Pan Józef uczył się jednak na Nowogrodzkiej w legendarnej „Słodkiej dziurce” - wówczas jednym z najlepszych lokali w Warszawie.

Pan Józef Edward Świderski przy wejściu do swojego zakładu wraz z wystawioną reklamą.

Cukiernia Świderski. Wyjątkowe miejsce na Targówku z tradycy...

Mistrz swojego rzemiosła

Działalność zawodową rozpoczynałem w 1968 roku. Pomieszczenia w których mogłem produkować ciastka to była wcześniej piekarnia. Ojciec zrezygnował wówczas z produkcji, a ja rozpocząłem produkcję ciastek, ale pomyśleliśmy wspólnie z ojcem, że moglibyśmy zrobić też produkcję lodów – mówi nam Pan Józef.

Pracował nad wyrobem słodyczy także w Łaskarzewie, a w 1980 roku przeniósł się na Bródno, gdzie otworzył swój zakład. To miejsce w którym czas jakby stanął w miejscu. Przede wszystkim ogromne wrażenie robi zaplecze. Widać, że pracowało tu wiele osób. Pan Józef mówi nawet o dziesięciu. Znajdziemy tam też gazowe piece i wielkie maszyny, z których niektóre mogą mieć, jak wylicza Pan Józef, nawet 80 czy 100 lat.

Polak potrafi

Wtedy o nowe maszyny nie było łatwo, dlatego musiał szukać używanych. Jedną z nich udało mu się znaleźć podczas pobytu w Ełku. Tam skazana była już na emeryturę czy złom. Tymczasem po odkupieniu, wymianie silnika i odmalowaniu służy do dziś w zakładzie. Pan Świderski korzysta z niej chociażby w tłusty czwartek kiedy potrzebuje wyrobić większą ilość ciasta.

Sam serwisuje i naprawia większość urządzeń, bo jak mówi nie ma już fachowców, którzy by się tego rodzaju rzeczami zajmowali. Nawet ekspert od gazowego pieca zmarł dwa lata temu, a gdy przychodzi kontrola sprawdzająca bezpieczeństwo tego urządzenia jest zszokowana, że funkcjonuje jeszcze taka instalacja. Na szczęście wszystko jest bezpieczne.

Już wcześniej sieciowe cukiernie stanowiły konkurencje dla Pana Józefa, ale pandemia tylko pogłębiła problemy

Jak przyszła pandemia to była tragedia. Moje obroty spadły o 80%. Nie miałem pieniędzy, żeby utrzymać zakład i musiałem zwolnić pracowników. Zastanawiałem się co dalej z tym zrobić i rozważałem zamknięcie firmy. Bo te opłaty stałe, które miałem, to musiałem płacić pieniędzmi, które miałem zaoszczędzone przez wiele lat. Już nawet nie mogłem płacić ZUS-u - wylicza Pan Świderski.

Wymyślił, że napisze do premiera – 5 stycznia 2021 roku zostawił pismo w KPRM. Zaznaczył, że niestety programy pomocowe rządu nie obejmują jego firmy, ponieważ nie należy ona do tzw. branż zamkniętych. Nie mógł ubiegać się o pomoc, bo był dostawcą firm zamkniętych, a nie należał bezpośrednio do tych branż. Swoje wyroby sprzedawał też do firm cateringowych uczestniczących w wydarzeniach chociażby sportowych. Pozbawiło go to znacznej części przychodu.

Niestety zaoferowano w zasadzie tylko rozłożenie na raty składek ZUS

Oprócz tego możliwe jest odpisanie strat w 2020 roku od dochodu za 2019. Pan Józef mówi, że niestety już miał straty, więc nie mógł odliczyć. Nie płacił przez cztery lub pięć miesięcy składek na ZUS, ze względu na problemy finansowe. Nim zdążył złożyć podanie o rozłożenie płatności na raty, ZUS sam chciał dokonywać wobec niego windykacji i wysłać komornika. ZUS przychylił się do rozłożenia składek na raty.

Brał udział w mistrzostwach świata cukierników we Włoszech

Niestety pracownicy niegdyś najęci przez Pana Józefa próbowali okraść go, ale ponieważ nie znaleźli pieniędzy to ukradli dyplom, który zaświadczał o udziale w tym wydarzeniu. Skromnie jednak mówi o udziale, ponieważ nie ma żadnego dokumentu potwierdzającego ten fakt. Mówił też o tym, że sam wyszkolił wielu cukierników. Ale obecnie gdy wszystko jest z proszku, na drożdżach i aromatach, a w programach brak rzemiosła to mówi, że jako rzemieślnik nie ma tak naprawdę czego uczyć.

Autor tekstu musi przyznać, że zaświadcza, iż u Pana Józefa jadł najlepszą wuzetkę w Warszawie. Można także zamówić tort na specjalną okazję, który wykonany zostanie z naturalnych składników. W cukierni dostaniemy też produkty wegańskie. Pan Świderski podkreśla, że kocha swój zawód i stara się zrobić wszystko, żeby zakład przetrwał. Rzemieślników zostało już w Warszawie niewielu, nie pozwólmy, żeby kolejne takie miejsce zniknęło z mapy miasta.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto