Nie ma dnia, by na Śląsku nie pojawiały się nowe informacje o tajemniczym kocie, który grasuje w naszych lasach. W ostatnich tygodniach służby wojewody odebrały kilkadziesiąt zgłoszeń od mieszkańców całego województwa. Najnowsze pochodzą z Czerwionki-Leszczyn.
Jeden z gospodarzy, za domem przy ul. Borowej we wsi Dębieńsko zauważył "dużego, ciemnego kota". Tak opisał zwierzę policjantom. Mieszkańcy niezbyt przejęli się tymi doniesieniami.
- Na spacery po lesie chodzimy, choć urzędnicy proponują, by się teraz od tego powstrzymać. Mieszkamy tu od 30 lat i nigdy jeszcze takiej hecy nie było - mówi Helga Wyrobek, mieszkanka domu przy ul. Borowej.
Władze gminy na swojej stronie internetowej zaapelowały do mieszkańców, by powstrzymali się od chodzenia do lasu.
- Postanowiliśmy potraktować to zgłoszenie poważnie, choć mieliśmy tylko jeden telefon - mówi Adrian Strzelczyk z wydziału zarządzania kryzysowego w czerwieńskim urzędzie. Urzędnicy zalecają, żeby na baczności mieli się zwłaszcza mieszkańcy Dębieńska i Bełku, gdzie w minioną sobotę znaleziono w lesie zagryzioną sarnę.
Zdecydowanie więcej zgłoszeń o drapieżniku trafiło do urzędników z Raciborszczyzny. - Mieliśmy osiem telefonów z informacjami o intruzie. Z Nędzy, Rud, Markowic - wylicza Jacek Kawulok z Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Raciborzu.
Andrzej Szczeponek, zastępca dyrektora wydziału kryzysowego w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach przyznaje, że Ślązaków opanowała "panteromania", bo podobne sygnały docierają z całego Śląska. Ludzie różnie opisują tajemniczego kota. - A to że czarny, a to że w centki, albo szary. Musimy każde takie doniesienie traktować poważnie. Za każdym razem odpowiednie służby muszą sprawdzić takie miejsca. Eksperci ustalili tymczasem, że zwierzę mogło pojawić się w dwóch miejscach - w Dolinie Dolomitowej w Bytomiu oraz w Kochanowicach w pow. lublinieckim. Tam było naprawdę dużo śladów, które mogły należeć do pantery czy pumy - wyjaśnia Szczeponek.
Inne doniesienia to raczej wytwory wyobraźni.
- Na pewno fikcją jest, gdy ktoś poinformuje, że widział czarną pumę. To zwierzę nie występuje w takim ubarwieniu - wyjaśnia Marek Kocurek, ekspert w dziedzinie ssaków drapieżnych z zoo w Chorzowie, który oglądał zwierzę na filmie, zarejestrowanym przez mieszkańca Opolszczyzny.
Nie da się wykluczyć, że kotów może być więcej, bo nieoficjalnie mówi się o kilku drapieżnikach, które uciekły z hodowli w Czechach.
- Zwierzę na filmie to pantera śnieżna, inaczej irbis, który w naszym klimacie może przeżyć i zimę, i lato. Przebiegnięcie 50 kilometrów to dla niego żaden wyczyn. Stąd tak dużo doniesień z wielu miejsc - uważa Kocurek.
Kot wędruje
O wielkim kocie zrobiło się głośno zimą. Po raz pierwszy był widziany 5 lutego w Mokrym (na Opolszczyźnie).
Tam zwierzę miało zagryźć prosięta. Potem wędrowało w okolicy Dobieszowa, Głubczyc, Łanów, Gierałtowic, Twardawy, Kórnicy, Dobrej, Kromołowa. Niezidentyfikowane dotąd zwierzę, prawdopodobnie z rodziny kotowatych, zaatakowało dotąd kilka gospodarstw rolnych w powiatach prudnickim, głubczyckim i kędzierzyńsko-kozielskim. Jego ofiarą padło kilkanaście zwierząt hodowlanych. Centra kryzysowe dysponują amatorskim filmem nagranym przez jednego z mieszkańców. Obraz jest niewyraźny, zwierzę przypomina nieco pumę. Policja podejrzewa, że drapieżnik uciekł z hodowli bądź pochodzi z nielegalnego importu.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?