Czeczenia w Koszalinie

Postanowiłem się wybrać do wspomnianego bloku. Wita mnie spalona klatka schodowa, to ktoś podpalił nad ranem wystawioną wcześniej wersalkę. - Nie takie rzeczy się tu dzieją - opowiada jeden z lokatorów. - Włamania i kradzieże zdarzają sie prawie codziennie.
Idziemy dalej i widzę zakratowane, zaspawane i zamknięte na kłódkę wejście do piwnicy. Większość lokatorów jest tym zbulwersowana, bo do 1 września br. musieli z niej wszystko usunąć.
Lokatorzy budynku nie mają gazu w mieszkaniach, został odcięty jakiś czas temu. Pytam więc towarzyszących mi mieszkańców, na czym gotują posiłki? Okazuje sie, że korzystają z kuchenek elektrycznych lub z gazu butlowego.
Długie, obskurne korytarze z powybijanymi szybami. Tu znajdują się "łazienki i toalety".Jedna na pięć rodzin. Pomieszczenia są w takim stanie, że nie powinny być  użytkowane, wszechobecna wilgoć, zagrzybione ściany i odpadające tynki z sufitu. Pomimo wietrzenia czuć nieprzyjemny zapach, szczególnie z łazienek. Służą one bowiem również jako pralnie i suszarnie.
Dlaczego? W malutkich mieszkankach nie ma już miejsca na pralkę, mały pokoik i aneks kuchenny - tu nie ma na nic miejsca. Ludzie mieszkają tu od pokoleń i większość zdążyła się przyzwyczaić, że traktowani są jak podludzie i nikogo nie interesuje, co się z nimi dzieje.
I tu bym napisał nieprawdę, owszem interesuje się administracja, kiedy zwolni się mieszkanie (z różnych przyczyn) lub wtedy, kiedy lokator nie płaci czynszu.
Część lokatorów przyznaje sie do niepłacenia świadczeń, jako przyczynę podając brak pracy, ale są i tacy, co świadomie nie płacą czynszu, wychodząc z założenia, że i tak nie trafią na bruk...