Czego Ślązak w Łomży nie zauważył

Wszyscy zgadzamy się, że negatywów wyłapanych w mieście przez Ślązaka i jego łomżyńską żonę jest w całym kraju tak samo dużo. Nas wyróżnia może tylko hodowla kraczących obsrywaczy.
W negatywach zabrakło mi kilku punktów, ale o tych to ja już sam potrafię zanudzać ememowiczów he he. Nie zauważenie jednak w naszym mieście setek psów robiących kupy na trawnikach i biegających samopas świadczy o problemach ze wzrokiem. Takie same okulistyczne problemy mają piiipip także nasze służby porządkowe.
Z zasięgu wzroku łomżyńsko-śląskiej pary umknęły też tysiące petów rzucanych gdzie popadnie i wyplute pestki słonecznika. O innych śmieciach nie wspomnę. Kumpel podesłał mi super fotę zrobioną 29 października.
Taki łomżyński obrazek zauważył, bo ma dobry wzrok, tuż przy jednym z renomowanych łomżyńskich liceów. 2 metry dalej zobaczył kolejny schowek uczniowskich palaczy zasłany dywanem z niedopałków. Dziwi mnie też, że reporterska parka zauważyła latające wysoko ptaszyska, a setek tirów prujących przez miasto już nie. I na tym skończę, bo ktoś mi odwali, że zły to kos, co własne gniazdo kala he he.