Wiesław Mrówczyński spod Sieradza czuje się nabity w butelkę przez Netię. Skusił się na usługę tego operatora telekomunikacyjnego, by do woli i za darmo rozmawiać w wieczory i weekendy. Zdębiał, gdy otrzymał rachunki kilkakrotnie wyższe od spodziewanych. Okazało się, że bezpłatne rozmowy są ograniczone limitem, o którym klient nie miał zielonego pojęcia.
Przedstawicielka Netii, z którą Mrówczyński spisał umowę, zwabiła go informacją, że w dni powszednie będzie mógł za darmo rozmawiać już od godz. 18. W podobnej usłudze telekomunikacji, z której do tej pory korzystał, taryfa była uruchamiana od godz. 20. Do tego kuszący był abonament w wysokości 64 zł. O 21 zł niższy niż w TP SA.
Bajka szybko się skończyła. Już pierwszy rachunek opiewał na wyższą kwotę niż abonament. 72 złote nie wzbudziło jeszcze podejrzliwości. Za to kolejny rachunek już zdenerwował mężczyznę: 290 złotych!
- Dosłownie ścięło mnie z nóg - mówi Mrówczyński. - Zadzwoniłem na infolinię Netii. Konsultant przyjął reklamację. Potwierdził kwotę i zapewnił, że będzie wyjaśnione, czy rachunek został naliczony prawidłowo. Uciszył mój niepokój. Nie powiedział słowa o limicie i znów myślałem, że mogę dzwonić do woli. Zostałem wyprowadzony z błędu kolejnym rachunkiem. Opiewał na blisko 200 złotych.
W końcu zagadka wysokich rachunków się wyjaśniła. Pan Wiesław usłyszał, że dzwonić za darmo może, ale tylko do 1.000 minut. Bo taryfa wiąże się z określonym limitem.
Racje czytelnika uznaje jednak Joanna Gauza, rzecznik powiatowy konsumentów w Sieradzu. Jej zdaniem umowa z Netią jest nieważna, bo została zawarta pod wpływem błędu. W przekonaniu, że doszło do manipulacji, utwierdziły ją rozmowy z konsultantami z infolinii Netii. Gdy dzwoniła tam osobiście, podając się za klientkę, też nie usłyszała słowa o limicie. Tylko wtedy, gdy pociągnęła rozmówcę za język.
Rzecznik Netii Małgorzata Babik zapewnia, że nie można mówić o wprowadzeniu w błąd. Operator realizował usługę zgodnie z zapisami umowy, która została zaakceptowana podpisem.
Wiesław Mrówczyński z takim stawianiem sprawy się nie zgadza. Ripostuje, że nie dostał ani regulaminu, ani cennika wraz z umową. Zamiast tego otrzymał ulotkę reklamową, w której zaznaczono czarno na białym "masz darmowe połączenia od godz. 18, a nie od 20 jak w planie TP".
Aneta Styrnik z biura prasowego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przyznaje, że sytuacja nie jest prosta. To właśnie ze względu na podpisaną umowę, która jest powiązana z regulaminem i cennikiem. Joanna Gauza, sieradzki rzecznik konsumentów, zapowiada mimo to złożenie pozwu w tej sprawie do sądu.
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?