MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Darmowe czyli płatne - rozczarowany klient Netii

Paweł Gołąb
Wiesław Mrówczyński postanowił korzystać teraz już tylko z telefonu komórkowego
Wiesław Mrówczyński postanowił korzystać teraz już tylko z telefonu komórkowego
Wiesław Mrówczyński spod Sieradza czuje się nabity w butelkę przez Netię. Skusił się na usługę tego operatora telekomunikacyjnego, by do woli i za darmo rozmawiać w wieczory i weekendy.

Wiesław Mrówczyński spod Sieradza czuje się nabity w butelkę przez Netię. Skusił się na usługę tego operatora telekomunikacyjnego, by do woli i za darmo rozmawiać w wieczory i weekendy. Zdębiał, gdy otrzymał rachunki kilkakrotnie wyższe od spodziewanych. Okazało się, że bezpłatne rozmowy są ograniczone limitem, o którym klient nie miał zielonego pojęcia.

Przedstawicielka Netii, z którą Mrówczyński spisał umowę, zwabiła go informacją, że w dni powszednie będzie mógł za darmo rozmawiać już od godz. 18. W podobnej usłudze telekomunikacji, z której do tej pory korzystał, taryfa była uruchamiana od godz. 20. Do tego kuszący był abonament w wysokości 64 zł. O 21 zł niższy niż w TP SA.

Bajka szybko się skończyła. Już pierwszy rachunek opiewał na wyższą kwotę niż abonament. 72 złote nie wzbudziło jeszcze podejrzliwości. Za to kolejny rachunek już zdenerwował mężczyznę: 290 złotych!

- Dosłownie ścięło mnie z nóg - mówi Mrówczyński. - Zadzwoniłem na infolinię Netii. Konsultant przyjął reklamację. Potwierdził kwotę i zapewnił, że będzie wyjaśnione, czy rachunek został naliczony prawidłowo. Uciszył mój niepokój. Nie powiedział słowa o limicie i znów myślałem, że mogę dzwonić do woli. Zostałem wyprowadzony z błędu kolejnym rachunkiem. Opiewał na blisko 200 złotych.

W końcu zagadka wysokich rachunków się wyjaśniła. Pan Wiesław usłyszał, że dzwonić za darmo może, ale tylko do 1.000 minut. Bo taryfa wiąże się z określonym limitem.

Racje czytelnika uznaje jednak Joanna Gauza, rzecznik powiatowy konsumentów w Sieradzu. Jej zdaniem umowa z Netią jest nieważna, bo została zawarta pod wpływem błędu. W przekonaniu, że doszło do manipulacji, utwierdziły ją rozmowy z konsultantami z infolinii Netii. Gdy dzwoniła tam osobiście, podając się za klientkę, też nie usłyszała słowa o limicie. Tylko wtedy, gdy pociągnęła rozmówcę za język.

Rzecznik Netii Małgorzata Babik zapewnia, że nie można mówić o wprowadzeniu w błąd. Operator realizował usługę zgodnie z zapisami umowy, która została zaakceptowana podpisem.

Wiesław Mrówczyński z takim stawianiem sprawy się nie zgadza. Ripostuje, że nie dostał ani regulaminu, ani cennika wraz z umową. Zamiast tego otrzymał ulotkę reklamową, w której zaznaczono czarno na białym "masz darmowe połączenia od godz. 18, a nie od 20 jak w planie TP".

Aneta Styrnik z biura prasowego Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przyznaje, że sytuacja nie jest prosta. To właśnie ze względu na podpisaną umowę, która jest powiązana z regulaminem i cennikiem. Joanna Gauza, sieradzki rzecznik konsumentów, zapowiada mimo to złożenie pozwu w tej sprawie do sądu.

od 7 lat
Wideo

Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto