Podczas dyskusji nad przejęciem 100 proc. akcji spółki nie brakowało sceptycznych głosów, co do pomysłu. Przeważały opinie, że miasto jest w złej kondycji finansowej i nie powinno się go dodatkowo obarczać problemami PKS.
Znaleźli się jednak i tacy, którzy w majątku spółki dostrzegli szansę na zarobek dla Dębicy. – Jego wartość to przynajmniej kilkanaście mln zł. Można by z zyskiem sprzedać tereny należące do przedsiębiorstwa – przekonywał radny Stanisław Leski.
Radna Joanna Ożóg chciała z kolei wiedzieć, co się stanie z załogą PKS, jeżeli miasto przejmie spółkę. – Tam pracuje 147 osób. Jeśli burmistrz mi zagwarantuje, że ci ludzie nie pójdą na bruk, jestem skłonna zagłosować za przyjęciem uchwały – deklarowała Ożóg.
Gwarancji jednak nie otrzymała. – Nie ma mowy o utrzymaniu takiego zatrudnienia – odpowiadał Paweł Wolicki, burmistrz Dębicy. Wyjaśniał też radnym, że aktualna sytuacja PKS diametralnie różni się od tej z czasów, gdy miasto zwracało się do ministerstwa o przejęcie przedsiębiorstwa.
– Wtedy spółka notowała zyski, teraz kilkusettysięczne straty. W dodatku ministerstwo nie chce udostępnić nam szczegółowej analizy kondycji przedsiębiorstwa. Więc tak naprawdę oferuje się nam kota w worku. Nie chcę, żeby miasto w zastępstwie ministra stało się likwidatorem dębickiego PKS – Wolicki wyraźnie sugerował radnym, że nie warto przejmować PKS.
Ostatecznie większość rajców zagłosowała przeciwko przejęciu spółki.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?