Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Deweloper pozywa aktywistę Miasto Jest Nasze i chce zapłaty 25 tys. zł. Chodzi o inwestycję na Kamionku

Alicja Glinianowicz
Alicja Glinianowicz
Dom Development uznał, że działania aktywisty ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze naruszają dobra osobiste firmy. Inwestor chce nie tylko zakazu wypowiedzi na temat budowy i przeprosin, ale także zapłaty 25 tys. zł na cel społeczny.

Dom Development, czyli jedna z największych firm deweloperskim w Polsce, uznał, że wypowiedzi Stefana Gardawskiego ze stowarzyszenia Miasto jest Nasze rażąco naruszają dobra osobiste firmy. Inwestor pozwał działacza oraz stowarzyszenie.

Chodzi o bulwersującą sprawę działki znajdującej się na terenie Kamionkowskich Błoni Elekcyjnych, gdzie inwestor buduje apartamentowce. Społecznik w ubiegłym roku napisał trzy posty na Twitterze dotyczące tej inwestycji. Firma domaga się teraz zaprzestania przez Stefana Gardawskiego publikacji wypowiedzi na ich temat, usunięcia przez społecznika wspomnianych tweetów oraz złożenia oświadczenia przeprosin i opublikowania ich na Twitterze, jak również przekazania 25 tys. złotych na cel społeczny.

Miasto Jest Nasze: "To próba zamknięcia ust osobom, które patrzą wielkiemu biznesowi na ręce"

- Pozew wystosowany wobec Stefana i Miasto Jest Nasze to jawna próba zablokowania debaty publicznej na temat inwestycji deweloperskich i wysłania ostrzeżenia do wszystkich społeczników i społeczniczek w Warszawie - skomentowała sprawę Barbara Jędrzejczyk, prezes zarządu MJN. – Osobom i organizacjom, w stosunku do których wymierzone są podobne pozwy niezwykle ciężko jest unieść wszelkie koszty finansowe, psychologiczne, reputacyjne postępowania.

Deweloper pozywa aktywistę Miasto Jest Nasze i chce zapłaty ...

Do pozwu odniósł się także Stefan Gardawski.

- Oskarżenie mnie ma przede wszystkim na celu zamknięcie ust nie tylko mnie, ale wszystkim osobom, które w ramach działalności społecznej patrzą wielkiemu biznesowi na ręce – tłumaczy pozwany aktywista. – _Potwierdza to fakt, że deweloper wniósł do sądu wniosek o zabezpieczenie pozwu w postaci nałożenia na mnie zakazu wypowiadania się o Dom Development. Ugięcie się pod żądaniami DD lub wygrana dewelopera w sądzie stanowiłby niebezpieczny precedens, wprowadzając niejako cenzurę prewencyjną, spowodowałoby to, że komentowanie publicznej działalności deweloperów byłoby dla wielu osób obarczone zbyt dużym ryzykiem _– dodaje.

Pozew za określenie "patodeweloperka"?

Aktywista zapowiedział, że zamierza walczyć w tej sprawie w sądzie. Z informacji opublikowanych przez stowarzyszenie dowiadujemy się, że firma zareagowała pozwem za użycie określenia "patodeweloperka".

- Jestem przekonany, że to pozew w interesie całej branży deweloperskiej – mówi Jan Mencwel, aktywista MJN. – Deweloperom po prostu przeszkadza, że mieszkańcy coraz częściej patrzą im na ręce. Sprawą Stefana chcą zniechęcić ich do tego. Chcą, żeby deweloperskie eldorado z wykupem gruntów i zabudową terenów zielonych takich jak Kamionkowskie Błonia Elekcyjne trwało nadal. To dlatego żądają, żeby przepraszać ich za użycie określenia "patodeweloperka", które jest dzisiaj powszechnie używanym sformułowaniem opisującym zjawisko na rynku deweloperskim, przez coraz bardziej zaniepokojonych mieszkańców i media.

O komentarz w tej sprawie, najpierw telefonicznie, później mailowo, prosimy Dom Development. W mailu zwrotnym otrzymujemy taką wiadomość:

"Będziemy mogli wrócić do Pani z odpowiedzią po weekendzie, ponieważ osoba, która zajmuje się tą sprawą jest dzisiaj nieobecna".

Po opublikowaniu przez nas artykułu otrzymaliśmy kolejną odpowiedź mailową. Treść publikujemy poniżej.

"Spółka Dom Development S.A. wystąpiła z pozwami wobec Stefana Gardawskiego i Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze z powodu uporczywego szerzenia przez nich nieprawdziwych, zmanipulowanych informacji i sugestii godzących w dobre imię firmy.
Zanim jednak pozwy zostały złożone, przedstawiciele Dom Development wielokrotnie starali się prostować wypowiedzi Stowarzyszenia i pana Gardawskiego, apelując o zaprzestanie szerzenia fałszywych informacji i poprawienie opublikowanych wpisów. To, iż Dom Development działa zgodnie z prawem, a zarzuty aktywistów są nieprawdziwe, potwierdziło swoją decyzją Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Niestety, pozwani nie reagowali na próby podjęcia dialogu oraz oświadczenia przedstawicieli Dom Development prezentujące stan faktyczny. Co więcej, komentarze przedstawicieli firmy zamieszczane w mediach społecznościowych na profilach pozwanych były usuwane lub ukrywane. W związku z tym spółka wystąpiła z formalnym, przedsądowym wezwaniem do sprostowania fałszywych informacji i opublikowania przeprosin. Bezskutecznie, wezwanie to również zostało zignorowane. Zatem wobec braku innych możliwości oraz zgodnie z ogólnie przyjętymi standardami postępowania w tego typu sytuacjach Dom Development podjął decyzję o wejściu na drogę sądową w celu ochrony dobrego imienia spółki. Sprawę rozstrzygnie niezależny sąd
" - wskazało Biuro Prasowe Dom Development.

Dom Development na Kamionkowskich Błoniach Elekcyjnych i brak zgody konserwatora zabytków

"Rezydencja Stanisława Augusta" - tak firma Dom Development nazwała swoją inwestycję przy ul. Stanisława Augusta. Problem w tym, że działka na Kamionkowskich Błoniach Elekcyjnych stanowi część Parku Skaryszewskiego. Jeszcze w 2017 roku, czyli tuż po sprzedaży gruntów Miasto Jest Nasze złożyło w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa na szkodę miasta. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania, ale problem pozostał. Zawiadomienie do prokuratury złożył także prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.

Urząd Miasta przez pierwsze lata nie chciał wydać stowarzyszeniu opinii prawnych na temat tego, czy teren, którego 80 proc. wpisane jest do rejestru zabytków, mógł zostać sprzedany bez zgody konserwatora zabytków. Mieszkańcy i aktywiści wielokrotnie protestowali w sprawie sprzedaży działki. Działania te oraz wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego przyczyniły się do tego, że miasto opublikowało w końcu ekspertyzy.

Z opinii miejskiego radcy prawnego wynika, że sprzedaż nieruchomości na Kamionku wymagała zgody konserwatora zabytków. Tej podczas transakcji jednak zabrakło. Ratusz, po naciskach mediów, ujawnił także opinię prof. Adama Jaroszyńskiego. Pisał on: "Skoro zbyta nieruchomość jest wpisana do rejestru zabytków w granicach określonych we wpisie, to zgoda konserwatora zabytków na zbycie była konieczna".

Ostatecznie Urząd Miasta uznał, że zgoda ta nie była potrzebna.

Przypomnijmy, że w ubiegłym roku o inwestycji na Kamionkowskich Błoniach Elekcyjnych ponownie zrobiło się głośno. Wówczas władze dzielnicy Praga-Południe nałożyły na dewelopera gigantyczną karę - 37 milionów złotych (ostatecznie uchyloną przez SKO). Kontrole urzędników wykazały, że firma bezprawnie zajęła pas drogowy o łącznej powierzchni 2 915 metrów kwadratowych wyłącznie w celu budowy osiedla, nie przystępując do przebudowy drogi. Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze publikowało wtedy informacje o nieuiszczeniu niezbędnych opłat za zajęcie pasa drogi. Co w rezultacie przyczyniło się do nałożenia kary na inwestora.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto