Do Palmiarni gondolą?

Już raz Bożena Ronowicz (klub PiS) złożyła propozycję, byśmy z Focusa do Palmiarni mogli się dostać gondolą. We wtorek przypomniała swój pomysł. Dlaczego? Bo właśnie podobna kolejka powstała we Wrocławiu. Przebiega nad Odra i łączy główny kampus politechniki z gmachem Geocentrum. Trasa liczy 450 metrów. - Gondola „Polinka” kosztowala 12,5 miliona złotych, z czego połowę tej kwoty pokryła uczelnia, a pozostałe 6 mln zł pozyskała z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz z budżetu Wrocławia - mówi B. Ronowicz. - Dlaczego u nas nie miałaby powstać podobna kolejka? Winne Wzgórze doskonale się do tego nadaje. Radna podkreśla, że dzięki gondoli, która byłaby dodatkową atrakcją turystyczną, więcej osób, odwiedzających galerię handlową, pojechałoby zobaczyć Palmiarnię. - Poza tym to ekologiczne rozwiązanie transportowe, elektryczne. Pomysł doskonale wpisuje się więc w nasze plany m.in. zakupu elektrycznych autobusów - dodaje B. Ronowicz, pokazując zdjęcia Polinki. I proponuje też inne lokalizacje, np. Wzgórze Barniborskie. - Tam mieszka wiele starszych osób, jest Dom Kombatanta, więc taki środek miejskiego transportu bardzo by się im przydał - zauważa. - Pewnie, że wszystko można zrobić. Pytanie tylko, po co i czy nas na to w danym momencie stać - mówi radny Krzysztof Machalica (PO). - Przykład Wrocławia  to inny wymiar, inny teren, inny cel, który przyświecał właścicielom gondoli. Kto u nas by z tej kolejki korzystał? Latem turyści, a potem? Te 200 metrów po schodkach, by dostać się do Palmiarni, każdy przejdzie choćby dla zdrowia... Radny uważa, że miliony wydane na gondole mogłyby być wykorzystywane na inne inwestycje w mieście. A potrzeb przecież nie brakuje. Podobne zdanie wyrazili inni radni, choć były też i takie głosy, że skoro prezydent liczy w nowej unijnej perspektywie na miliard dodatkowo pozyskanych pieniędzy, to można sobie pozwolić i na gondolę. Co na to prezydent? - To może lepiej zróbmy sobie metro, które kursowałoby wokół miasta? Na pewno się przyda - mówi, dodając, że w mieście są ważniejsze sprawy do rozwiązania na tę chwilę. A co na to mieszkańcy? - Świetny pomysł. Poczuję się jak w Świeradowie - mówi licealistka Anna Balczyk. - Lepiej niech zadbają o miejsca pracy, bo nie mogę jej znaleźć - podkreśla pan Tomasz, bezrobotny od trzech lat. - Teraz wydaje się ten pomysł mało realny, ale kto wie, za kilka lat? Może będzie nas stać na takie atrakcje - dodaje Grzegorz Tomaszek.