Dolny Śląsk podbiją lekkie fińskie domki z drewna

Przekonujemy się do naturalnych domów z drewna. Kosztują o połowę mniej niż ceglane
Województwo dolnośląskie stanie się centrum budowy drewnianych domków rodem z Finlandii. Dołączą do kanadyjskich, które sprzedają się w Polsce jak nigdy dotąd. A to za sprawą drogich materiałów do budowy domów murowanych oraz rosnących kosztów pracy.

Kilkudziesięciu producentów z Wrocławia i okolic będzie produkowało drewniane domy pod okiem specjalistów ze Skandynawii. Patronat nad tym objęła wrocławska izba rzemieślnicza. Podpisała umowę o współpracy z fińskimi władzami samorządowymi. W efekcie dostaniemy know-how i zawitają do nas skandynawskie firmy.
- W Finlandii odwiedziliśmy miejsca, gdzie się stawia drewniane domy. Rozmawialiśmy z ich mieszkańcami - mówi Zbigniew Ładziński, prezes Dolnośląskiej Izby Rzemieślniczej we Wrocławiu. - Ogrzewają domy prądem. Choć energia elektryczna jest tam droższa niż u nas, to wydają mniej, niż trzeba wyłożyć na ogrzanie murowanego domu w Polsce.
Domki drewniane z powodzeniem mogą też być ogrzewane tańszym węglem, koksem czy olejem. Fińskie domy stawia się przy wykorzystaniu najnowocześniejszych technologii. Wytrzymują wiele pokoleń. Są też przystosowane do trudnych warunków atmosferycznych. Używane do produkcji drewno jest najwyższej klasy. Większość elementów przygotowuje się w fabrykach, a składa się na budowie. Efekt? Montaż domku trwa dwa tygodnie. To krócej niż przy kanadyjce (3-4 miesiące) i przy domu murowanym (średnio rok).
Na mocy podpisanej umowy dolnośląscy rzemieślnicy będą jeździć na szkolenia do Finlandii i upowszechniać te technologie i doświadczenia w swoich firmach. Finowie prawdopodobnie utworzą też na Dolnym Śląsku firmę, która będzie produkowała takie domki.
Finowie mają do perfekcji opanowane te technologie. Z drewna potrafią robić elementy konstrukcyjne do hal przemysłowych i innych obiektów, np. pływalni. Są tak wytrzymałe jak elementy stalowe, ale o wiele lżejsze.
Stumetrowy domek drewniany pod klucz: z podłogami, glazurą, oknami i urządzeniami sanitarnymi kosztuje średnio 230-260 tys. zł. Za wybudowanie domu takiej samej wielkości z cegieł trzeba zapłacić dwa razy więcej.
Według danych Centrum Budownictwa Szkieletowego, w Polsce jest 400 takich firm, a ich przychody sięgały do niedawna 1-2 mln zł rocznie. Teraz rosną lawinowo, a firmy nie nadążają z realizacją zamówień.
Domy w technologiach innych niż tradycyjne nie były dotąd w Polsce popularne. Jedynie 0,75 proc. wszystkich domów jednorodzinnych powstało w systemach alternatywnych, podczas gdy w Europie Zachodniej lekkie budownictwo szkieletowe stanowi aż 20-25 proc. budownictwa jednorodzinnego, a w USA i Kanadzie ponad połowę.
Zdaniem Romana Nowickiego, szefa Kongresu Budownictwa, Polacy zrazili się do domów z drewna. Pierwsze kanadyjki, które powstawały w latach 90., były kiepskiej jakości. Niektóre firmy do budowy używały słabej jakości drewna, źle zaimpregnowanego. Od tamtego czasu wiele się zmieniło - domy są ocieplone, wyciszone, zabezpieczone przed ogniem, energooszczędne i tanie.
Trwałość domków drewnianych, przy solidnym wykonaniu, jest porównywalna z murowanymi. Łatwiej też jest je później remontować. - Weźmy 40-letnie murowane domki jednorodzinne z okresu epoki Gierka - mówi Wojciech Nitka z Centrum Budownictwa Drewnianego w Gdańsku. - W takim domu trzeba wymienić dach, instalacje, trzeba go ocieplić. Koszt jest taki, że lepiej postawić nowy. Czterdziestoletni dom drewniany łatwo zdemontować lub wymienić poszczególne elementy.
Zadniem ekspertów, rosnąca popularność alternatywnych domów może przerodzić się w stały trend, a lekkie i zgrabne domki mają szansę stać się nieodłącznym elementem polskiego krajobrazu.