Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dorota Stegienka, burmistrz Ochoty: „Nie będę chodziła na czyimś sznurku”

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
UD Ochota / mat. pras.
Na Ochocie w ciągu roku zmieniła się rządząca koalicja i burmistrz. W połowie listopada rozmawialiśmy z Dorotą Stegienką, nową burmistrz Ochoty o tym, jak będzie wyglądała jej kadencja. Czy uda się przeforsować najważniejsze – z perspektywy dzielnicy – projekty? "Dogięcie" Al. Jerozolimskich, remont Placu Narutowicza czy start TBS-u na Banacha.

Polityczne "trzęsienie ziemi" na Ochocie. Wielkie zmiany w 2021 roku

Piotr Wróblewski: Zmiany w rezultacie których została Pani burmistrzem dzielnicy zaczęły się przeszło rok temu. To były trudne czasy dla Ochoty?

Dorota Stegienka, burmistrz Ochoty: Czas był bardzo trudny, a oprócz tego sytuacja covidowa w pewnym momencie została wykorzystywana do tej sytuacji. Tak naprawdę Rada Dzielnicy w czasie pandemii była odcięta od wszystkiego.

Nic się nie działo nawet w przypadku uchwalania planów zagospodarowania przestrzennego. Nic nie opiniowaliśmy, nawet budżetu. Tam gdzie powinniśmy zajmować stanowisko i wypowiadać się w imieniu mieszkańców – po prostu tego nie robiliśmy, albo robiła to za nas Rada Warszawy.

To, co się zadziało, to był efekt jedynej koalicji, którą udało się zbudować (klub Zawsze z Ochotą wraz z Prawem i Sprawiedliwością – red.). Staraliśmy się oddzielić „dużą politykę” od tego, co u nas, lokalnie na Ochocie się dzieje.

Czy takie oddzielenie jest jeszcze możliwe? Pamiętam, że choćby kilka lat temu Rada Warszawy była poza „dużą polityką”. Teraz jest już zupełnie inaczej.

Mieszkańca, gdy przychodzi do nas ze swoim problemem, nie obchodzi kto skąd jest. Chce, żeby jego sprawa była dobrze załatwiona. Często jest tak, że ludzie tutaj o coś walczą, a potem oglądamy w telewizji, że duże partie się pomiędzy sobą porozumiały albo przepchnęły sobie coś pod stołem.

Absolutnie byłam za tym, żebyśmy oddzielili „duża politykę” od tej lokalnej. Choć pewnych rzeczy się nie dało oddzielić. Zbudowaliśmy taką większość, jaka była możliwa w Radzie. Z perspektywy czasu myślę, że to była dobra decyzja.

To oznacza, że koalicja Zawsze z Ochotą i PiS może potrwać dłużej?

Wywodzę się z Ochockiej Wspólnoty Samorządowej. Później rozmawiałam z dwiema koleżankami z Rady Dzielnicy, które odeszły z Koalicji Obywatelskiej i przez chwilę były radnymi niezależnymi. Razem stworzyliśmy coś nowego – mając już sześć głosów – stąd zmiana nazwy Ochockiej Wspólnoty Samorządowej na klub Zawsze z Ochotą. Chciałam, żeby każdy w nim czuł się dobrze.

Próbowaliśmy naprawdę różnych rozmów. Wiemy, że Warszawa jest specyficznym miastem.

W dzisiejszej sytuacji politycznej taka koalicja to jest duża odwaga. Ale ja nie wyobrażam sobie sytuacji, że będę chodziła na czyimś sznurku i ktoś będzie za mnie decydował. Nie ma takiej opcji, że stanę się „maszynką do głosowania”.

Różni społecznicy, różne wizje tego, jak powinna wyglądać Warszawa

Poza klubem Zawsze z Ochotą należy również Pani do stowarzyszenia Lubię Miasto…

Tak samo jak i do Warszawy Obywatelskiej. Nie mam problemu, żeby to dzielić. Chodzi mi o to, żeby pogodzić wszystkie racje: kierowców i rowerzystów.

Właśnie o to chciałbym dopytać. Bo wydaje mi się, że Lubię Miasto powstało w opozycji do Miasto Jest Nasze. Mają Państwo, jako społecznicy, inne podejście do tego jak powinna wyglądać Warszawa?

Wydaje mi się, że Lubię Miasto chce uwzględniać interesy absolutnie wszystkich. Nie skupiamy się tylko na ścieżkach rowerowych i nie kłaniamy się wyłącznie w kierunku rowerzystów. Chcemy, żeby każdy w tym mieście czuł się dobrze i miał takie same prawa. Nie możemy wykluczać jednych kosztem kosztem drugich. A niestety to w tę stronę idzie.

Krystian Dobuszyński

Osobiście bardzo lubię z dziećmi jeździć na rowerze, ale są dni w których nie mogę zrezygnować z auta np. w pracy. I nikt mnie do tego nie zmusi.

Co ciekawe prezydent Rafał Trzaskowski powiedział dokładnie to samo odnośnie jego dojazdu do pracy. Mówił, że są takie dni, kiedy po prostu musi jechać samochodem i nie ma wyjścia.

Jeżeli ktoś z własnego przekonania przesiądzie się do komunikacji miejskiej albo na rower, to warto go pochwalić, ale nie na zasadzie, że zwęzimy czy zabierzemy miejsca postojowe. Bo to powoduje w mieszkańcach frustrację.

Rozumiem, że polityka ratusza jest taka, że powinniśmy jak najczęściej przesiadać się na rower i do transportu miejskiego, tylko to jest pewien proces, który trzeba przeprowadzić. Nie można kogoś zmuszać do tego, żeby się przesiadł. Uważam, że powinniśmy do tego dochodzić stopniowo. A nie na siłę zwężać drogi, budować ścieżki rowerowe czy wprowadzać wbrew mieszkańcom kontraruch rowerowy, który powoduje zmiany w parkowaniu. Do tego trzeba przygotować mieszkańców.

Na przykład, jeżeli ktoś zgłasza ogólnomiejski projekt, który zakłada na naszych lokalnych ulicach wprowadzenie kontraruchu rowerowego, zmieniającego sposób parkowania i przyzwyczajenia lokalnych społeczności, a nawet nie wie gdzie jest ta ulica, to mieszkańcy się na to po prostu nie godzą.

Tak samo jest ze strefą płatnego parkowania.

Niedługo uruchomiona zostanie nowa strefa na Ochocie. (Rozmowa odbyła się przed 15 listopada – red.) Była Pani przeciw?

Osobiście byłam za strefą płatnego parkowania. Mieszkam w tej części Ochoty, w której ona już obowiązuje i mam porównanie. Ale oczekiwałam od ZDM-u uczciwie przeprowadzonych konsultacji z mieszkańcami. To się niestety wszystko rozjechało. Na początku dałam ZDM-owi ogromny kredyt zaufania. Oni wiedzieli też, że od tego, jak przeprowadzą konsultacje i jak wprowadzą strefę na Ochocie i na Żoliborzu, będą pewnie mieli zielone światło do tego, żeby zrobić to w innych dzielnicach. Niestety zawiedli po raz kolejny. To, co było na konsultacjach, które odbyły się w trudnych warunkach, ma się nijak do tego, co teraz dzieje się na naszych ulicach. Mieszkańcy mają pretensje.

Czy udało się Pani dojść z ZDM-em do porozumienia choć w części punktów spornych?

Tak, w kilku punktach spornych udało się dojść do porozumienia. Mimo to mam do nich ogromny żal za wiele rzeczy, które się zadziały w tych konsultacjach i za wiele rzeczy, które powiedzieli, a się nie wydarzyły.

Przychodzili do nas z hasłem, że dla mieszkańców Ochoty mają zdecydowanie coś więcej. A tak nie było. Słyszę o super przeprowadzonych konsultacjach i akcji informacyjnej. Z tym się nie zgadzam. Bo to radni i mieszkańcy roznosili ulotki oraz plakaty informujące o konsultacjach. Gdyby nie to, do dziś by leżały gdzieś zakurzone u administratorów budynków.

Szymon Starnawski

Uczestniczyłam we wszystkich konsultacjach, które były na terenie Ochoty. Mieszkańcy często pytali, czy w związku z tym, że będzie wprowadzona strefa zmieni się sposób parkowania. Za każdym razem słyszeliśmy, że nie. A teraz nagle dokonuje się tych zmian wbrew mieszkańcom.

Teraz musimy chronić te tereny, które nie będą objęte strefą, przed napływem kierowców unikających opłat za strefę płatnego parkowania. Naszą odpowiedzią na ratowanie podwórek i dróg wewnętrznych, będących w zasobie dzielnicy, jest abonament mieszkańca. Robimy to na trochę większą skalę niż „wolskie podwórka” u sąsiadów.

Inwestycje dla Ochoty. Jakie projekty będą realizowane w najbliższym czasie przez dzielnicę i miasto?

Kilka tygodni temu pojawiła się informacja dotycząca budżetów inwestycyjnych przeznaczonych z ratusza dla dzielnic. Ochota dostanie 21 milionów złotych. Ale jak rozmawiam z dzielnicami to, poza Białołęką, większość jest z tych kwot niezadowolona. Jak jest u Państwa?

Niektóre inwestycje rozpoczęliśmy i bardzo byśmy chcieli je dokończyć, np. drogowe: Włodarzewska, Lutniowa i Harfowa. Poza tym budujemy halę przy szkole nr 264 oraz nową siedzibę Ośrodka Pomocy Społecznej, bo to nie może tak być, że ośrodek jest rozbity na kilka lokalizacji i w żadnej nie ma odpowiednich warunków. Zastaliśmy też wiele inwestycji, które są niedoszacowane z różnych powodów. Musimy dokończyć Park Zachodni i Park Skłodowskiej-Curie.

Każda dzielnica ma swój limit inwestycyjny, którego się trzyma. My też. Ale szukamy pieniędzy wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Środki unijne, sejmiki i też po ministerstwach chodzimy, żeby dofinansować te inwestycje.

Pani kadencja będzie trwała jeszcze dwa lata. Są jakieś sztandarowe punkty – np. inwestycje – do realizacji w tym czasie?

Chcemy w bezpieczny sposób przeprowadzić te inwestycje, które są już rozpoczęte. Bo trzeba dodać, że wiele rzeczy wychodzi w trakcie. Jeśli nam się uda, to w planach mamy m. in. zadaszenie targowiska na Zieleniaku, żeby polepszyć komfort tych, którzy tam są, ale też pomieścić tych, którzy zostali wyrzuceni z rogu Banacha i Grójeckiej.

Jak obecnie wygląda sprawa TBS na Banacha? To inwestycja, która ciągnie się od lat i ostatecznie została zablokowana przez Wojewodę Mazowieckiego…

… po mojej skardze.

Ale rozumiem, że nie jest Pani przeciwna tej inwestycji?

Od samego początku mówię, że nie jestem przeciwna TBS-om. Co prawda lokalizacja jest kontrowersyjna, ale nie mamy na nią wpływu. W 2010 roku Rada Warszawy przekazała ten teren TBS-owi stosowną uchwałą. Ale w tamtym czasie był też konsultowany miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Mieszkańcy i dzielnica się zaangażowali. Brak miejsc parkingowych w tym rejonie wybrzmiał bardzo mocno. Stąd zapis w planie, że na tym terenie ma być co najmniej jedno miejsce postojowe na jedno mieszkanie. Tam nie było odstępstwa.

mat. pras.

W 2018 roku zapadła decyzja, że TBS przyspieszy. Kupcy byli już przenoszeni. Wtedy zaczęłam przeglądać dokumenty. Budynek z 195 mieszkaniami, Muzeum Ochoty i lokalami użytkowymi potrzebuje zaplecza w postaci miejsc postojowych. Nie ma takiej opcji, że samochody zaleją ochockie podwórka. Prezydent Olszewski tłumaczył, że to tak doskonale skomunikowane miejsce, że nie potrzeba dojeżdżać samochodem. Ale miasto nie ma takich narzędzi, żeby zmusić mieszkańców, by przyjechali komunikacją.

Przecież TBS podpisując umowę z mieszkańcem nie powie: „Pan będzie jeździł na hulajnogą, Pan zbiorkomem, Pan rowerem, a Pan w ogóle będzie na piechotę chodził”. Nie mamy takich możliwości.

W sumie w projekcie przewidziano 95 miejsc parkingowych...

...to jedno miejsce na dwa mieszkania. A nawet jeszcze mniej, bo planowano 78 miejsc w garażu podziemnym i kilkanaście naziemnych. A gdzie miejsca dla lokali użytkowych? Tam były jeszcze drobniejsze rzeczy, ale tematu tych miejsc postojowych skrzętnie unikano. Do tego powoływano się na wuzetkę, która powinna być zawieszona skoro procedowany był plan. On był tuż przed uchwaleniem przez Radę Warszawy. Praktyka jest taka, ze wuzetka powinna zostać zawieszona na 9 miesięcy.

Potem nic nie działo się przez pięć i pół roku. Przecież można było naprawić ten błąd, skorygować projekt do istniejącego planu. Ale nie było takiej woli. Za to nagle wydane zostało pozwolenie na budowę sprzeczne z planem miejscowym. Nie możemy się godzić, żeby miasto otwierało spółce miejskiej drzwi do patologii. Jeżeli tak się dzieje, to aż strach myśleć co będzie z deweloperami.

Zanim złożyłam skargę do wojewody, powołując się cały czas na te same dokumenty, pisałam do Marleny Happach (miejskiej architekt – red.) i do prezydenta Michała Olszewskiego. Piszę o miejscach postojowych, a dostaję odpowiedź, że wysokość jest zgodna z miejscowym planem. Wszystko na okrętkę.

No i za każdym razem jak coś miałam zrobić, to informowałam jaki będzie mój następny krok.

Czy ta sprawa została poruszona po tym, gdy została Pani Burmistrzem Ochoty?

Miasto wpadło na pomysł, nie naprawiając błędu, że skorzysta z ustawy „lex deweloper”. Bez mrugnięcia okiem, nie biorąc pod uwagę zdania mieszkańców i dzielnicy, przepchnęli to przez Radę Warszawy. Tylko wojewoda uchylił pozwolenie, bo były w nim błędy. No i teraz zapadła niezręczna cisza. A teren niszczeje.

Mieszkańcy do nas wysyłają zdjęcia, bo serce im pęka. Miały być mieszkania dla średniozamożnych, ale teraz zainstalowali się tam bezdomni. Namioty, materace i brud w samym centrum miasta, w „sercu” Ochoty.

A co z innymi, większymi projektami zmian na Ochocie?

Chcielibyśmy, żeby przebudowany został plac Narutowicza. Ale to nie jest zależne od nas. Było tyle uwag do planu zagospodarowania tego miejsca, że trzeba będzie go ponownie wyłożyć. Poza tym pieniądze, które były zabezpieczone na plac Narutowicza nie mają dziś żadnej wartości. Potrzeba dużo więcej.

Chcielibyśmy, żeby to miejsce zostało zmodernizowane według koncepcji, która została zwyciężyła w konkursie. Minęło tyle lat, a w mieście nadal trwają uzgodnienia. W mieście, jak policzyłam jest 41 biur i wielu pełnomocników. Wszystko jest w fazie ustaleń. Myślę więc, że nowego placu Narutowicza niestety nie będzie w tej kadencji.

To może kwestia połączenia Alej Jerozolimskich? W 2018 roku, po przejściu do ratusza Justyny Glusman – społeczniczki z Ochoty – zyskali Państwo sojusznika w walce o tej projekt.

Jednym z postulatów było stworzenie tunelu pod placem Zawiszy, tak żeby dogiąć Aleje w stronę centrum. Ale na dzisiaj te plany wydają się niemożliwe do zrealizowania przy obecnej sytuacji finansowej miasta.

Wyprostowanie Alej Jerozolimskich i odciążenie ul. Niemcewicza jest niestety poza naszym zasięgiem. Ale z tą przepustowością nic nie jesteśmy w stanie zrobić. Tam wszystko stoi, tak jak na Grójeckiej. Więc gdy mieszkańcy Ochoty słyszą o pomyśle zwężenia Grójeckiej, to wyrażają swoje niezadowolenie. Bo Grójecka absolutnie wymaga zmian, ale najpierw trzeba wziąć się za to, co kluczowe. Zwężenie Grójeckiej to powinna być wisienka na torcie po szeregu innych zmian. Ale dzielnica nie ma na to wpływu, tak samo jak na kwestię związane z wywozem śmieci. Bo w tym temacie skala niezadowolenia mieszkańca jest ogromna. Nie godzą się na ten chaos i na takie naliczanie opłat.

Dopytam jeszcze o Redutę Ordona. Wiem, że Państwo starają się, żeby w tym miejscu powstało jakieś upamiętnienie. Co konkretnie?

Chcemy zachować to miejsce. Powołaliśmy szeroki zespół osób, które starają się doprowadzić do odkupienia tego terenu od deweloperów. Zainteresowaliśmy tematem historyków, muzea, a także Ministerstwo Kultury.

Poza tym zrobiliśmy dwie symulacje takie cenowe, ile kosztowałoby odkupienie. W jeden wersji – 34 miliony złotych, a w drugiej – 43.

To dwa razy więcej niż budżet inwestycyjny Ochoty.

Warto powalczyć o Redutę Ordona i oczami wyobraźni zobaczyć – oprócz tych wilczych dołów – nowoczesne miejsce, które będzie przybliżało historię kolejnym pokoleniom. To nasze marzenie. Ale najpierw chcielibyśmy pozyskać środki i odkupić teren. To będzie milowy krok do zachowania tego miejsca.

Współpraca z ratuszem i plany na przyszłość

Jak przebiega współpraca z prezydentem Trzaskowskim i z ratuszem? Bo z tej rozmowy wynika, że to chyba dość trudna współpraca.

Trudna – to prawda. Ale ja się nie zamykam. Rozmawiam z prezydentem Trzaskowskim, z dyrektorami biur. Pan sekretarz był też u nas w urzędzie. Jesteśmy gotowi do współpracy. Jest też kilka dowodów na to, że się udało współpracować.

Na samym początku kadencji jeden z radnych, tuż po moim powołaniu, powiedział, że skoro w zarządzie dzielnicy nie ma nikogo z Koalicji Obywatelskiej, to miasto będzie musiało obcinać nam pieniądze. Na to się nie godzę. W tym roku wygenerowaliśmy ponadplanowe dochody i podzieliliśmy się z miastem. Więc oczekiwałabym, że miasto zrobi dokładnie to samo.

Na koniec zapytam. Będzie Pani ubiegać się o reelekcję?

Uważam, że burmistrz powinien być lokalny, bo najlepiej zna całą sytuację. Na pewno będę kandydowała na radną. Od zawsze miałam duszę społecznika. Spotkałam ostatnią moją wychowawczynię z przedszkola i powiedziała mi: „córcia, ty tak miałaś od urodzenia chyba”.

No i chyba rzeczywiście tak mam. Ale trzeba przyznać, że przecież radnym czy burmistrzem się bywa, ale mieszkańcem i sąsiadem jest się cały czas. Trzeba być zatem wiarygodnym i to jest dla mnie najważniejsze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto