Dostał wyrok za nachalne amory

50-letni H. W. wyznał śledczym, że latem ubiegłego roku dostrzegł nieznajomą kobietę, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia. Przekonany, że odkrył, gdzie mieszka jego wybranka, zaczął odwiedzać konkretną posesję w powiecie dębickim. Od sierpnia do listopada pojawiał się pod domem o różnych porach dnia. Gospodarze widywali go przynajmniej kilka razy w tygodniu.50-latek zostawiał na ogrodzeniu kwiaty, słodycze, obserwował domowników i wypatrywał swojej ukochanej. Dzwonił domofonem, wchodził lub wjeżdżał samochodem na teren posesji. Nie opuszczał podwórka nawet na wyraźne polecenie właścicieli. Natarczywy romantyk w sile wieku nie przyjmował do wiadomości, że pod tym adresem nie mieszka poszukiwana przez niego kobieta.Nagabywana rodzina czuła się osaczona. Domownicy, w obawie o własne bezpieczeństwo, powiadomili w końcu policję. Przypuszczali, że być może mają do czynienia z osobą chorą psychicznie. Biegły orzekł jednak, że 50-latek jest w pełni poczytalny. Beznadziejnie zakochany kawaler potwierdził, że nachodził pokrzywdzonych, ale zapewniał, że nie chciał nikogo skrzywdzić. Tłumaczył, że owładnęło nim uczucie, któremu nie potrafił się oprzeć. Nie znalazł jednak współczucia u prokuratora, który w styczniu skierował przeciwko niemu akt oskarżenia.Za swoje amory nachalny romantyk usłyszał zarzuty o nękanie połączone z naruszeniem miru domowego. Groziło mu do 3 lat więzienia. Sąd poprzestał jednak na orzeczeniu odsiadki w zawiasach. – Mężczyzna otrzymał karę pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata i został objęty dozorem kuratora. Ma także obowiązek powstrzymywania się od kontaktu z pokrzywdzonymi i zakaz zbliżania się do nich na odległość mniejszą niż 150 metrów – mówi Jacek Żak, prokurator rejonowy w Dębicy.