Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Draka wygoni zarazę z metra

Karolina Kowalska
Mietek pracował już na stacjach Marymont, Stokłosy i Ursynów
Mietek pracował już na stacjach Marymont, Stokłosy i Ursynów Matro warszawskie
Od czwartku pasażerów metra zaskakuje niecodzienny widok. Po peronach spaceruje brunet z jastrzębiem. Spokojnie, nie zważając na uśmiechy i zaciekawione spojrzenia, przechadza się wzdłuż peronu. To Piotr Zadworny, opiekun ptaków drapieżnych i właściciel jednej z największych hodowli skrzydlatych drapieżników w Polsce. Od zeszłego tygodnia na zlecenie Metra Warszawskiego razem ze swoimi ptakami płoszy legnące się w metrze gołębie.

Po czterech dniach pracy ptaki wyprowadziły się już z czterech z sześciu zamieszkanych przez nie stacji - Marymont, Stokłosy, Imielin i Ursynów. Została jeszcze stacja Politechnika i najbardziej problematyczna - Służew.

To tam w powietrzu latało najwięcej gołębiego puchu, a ptasie odchody zdołały trwale zniszczyć ściany stacji.

- Gołębie są problemem od zawsze, ale dopiero od roku szkodzą na tak wielką skalę. Pasażerowie skarżą się, że ptasie odchody zniszczyły im ubranie. A jedna pani nawet się na nich pośliznęła - tłumaczy Krzysztof Malawko, rzecznik Metra Warszawskiego. Ubiegłej jesieni na stacjach pojawiła się broń soniczna, przez pracowników metra nazywana gwizdaczem. Gołębi jednak nie odstraszyła. Szybko się do niej przyzwyczaiły, w przeciwieństwie do właścicieli sklepów w galeriach metra. Ci regularnie bombardowali dyrekcję metra skargami, że piski i gwizdy odstraszają im klientów, a ich samych doprowadzają do szału.

Sklepikarze denerwowali się coraz bardziej, pasażerowie narzekali na pierze, a jedna z najczystszych kolejek podziemnych na świecie, pokrywała się gołębimi odpadkami. Dyrekcja zwiększyła wprawdzie częstotliwość prac firmy sprzątającej, ale i to nie pomogło. - O pomoc zwróciliśmy się więc do doktora Andrzeja Kruszewicza - weterynarza, ornitologa i dyrektora warszawskiego zoo - mówi Krzysztof Malawko. Dyrektor doradził zatrudnienie sokoła. Nie obyło się jednak bez trudności. Okazało się, że specjalista z Ministerstwa Sprawiedliwości, identyfikujący gołębie zamieszkujące metro, pomylił gatunki. Zamiast gołębia miejskiego - columba livia forma urbana - rozpoznał gołębia skalnego, będącego pod ochroną.

Zdobycie pozwolenia na wpuszczenie jastrzębia zajęło zarządowi Metra Warszawskiego dobrych kilka tygodni. Kiedy tylko Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska wydała zgodę, do metra wkroczył Piotr Zadworny. Na pierwszy ogień poszedł Mietek, jastrząb Harrisa, który wykluł się w zeszłym roku. Na reakcję gołębi nie trzeba było długo czekać. Ze stacji Marymont, Stokłosy i Ursynów wyfrunęły szybciej, niż przypuszczano. Pozostał jednak problem stacji Służew, która od lat pozostaje ulubionym siedliskiem miejskich gołębi. Ptaków, gnieżdżących się w tutejszych dziurach i obsiadających lampy, nie udało się przepędzić ani Mietkowi, ani zmieniającej go w piątek starszej siostrze Drace. Problemy miała też samica raroga górskiego Lena. Wczoraj na Służew wróciła Draka. Możliwe jednak, że nie obejdzie się bez kilku kolejnych wizyt.

Dyrektor zoo Andrzej Kruszewicz uważa, że nie ma się co dziwić , że gołębie nie chcą opuścić kolejki. - Kiedy metro zostało wybudowane, przez kilka lat stało nieużywane. Wtedy zamieszkały tam gołębie. Te, które płoszymy obecnie, są już kolejnym pokoleniem - tłumaczy dr Kruszewicz. Przyznaje jednak, że ptaki nie mogą mieszkać w kolejce, z której codziennie korzystają tysiące ludzi: - Stanowią poważne zagrożenie epidemiologiczne. Latające w powietrzu pióra i kawałki puchu są groźne dla alergików, a cząsteczki kwasu moczowego, zawartego w ptasim moczu, mogą uszkadzać układ oddechowy. Gołębi kał zawiera bakterie salmonelli i chlamydię - tłumaczy doktor Andrzej Kruszewicz.

Kiedy drapieżniki wypłoszą już gołębie ze stacji, Metro Warszawskie zajmie się przeciwdziałaniem ich powrotowi. - Poprosiliśmy już burmistrza Ursynowa o wyznaczenie specjalnych miejsc do karmienia gołębi z dala od stacji - zapewnia Krzysztof Malawko.

Drapieżnik odstrasza gołębie samym widokiem

Z Piotrem Zadwornym, opiekunem ptaków drapieżnych pracujących w metrze, rozmawia Karolina Kowalska.

O której Pan i Draka rozpoczęli dziś pracę?
Jest godz. 14, a my mamy za sobą już dziewięć godzin. Przyjechaliśmy o piątej nad ranem. Teraz już zjeżdżamy do domu, bo Draka jest wyraźnie zmęczona. Posiliła się wprawdzie kawałkami kurczaka, ale potrzebuje kilkugodzinnej przerwy.

Jutro tu z Panem wróci?
Zmieni ją Mietek albo samica raroga górskiego Lena. Ta praca jest dla ptaków męcząca.

Wasze godziny pracy są ruchome. Od czego zależą?
Grafik ustalam na podstawie aktywności gołębi. Najwięcej jest ich, kiedy do sklepików w galeriach metra przywożony jest chleb. Wtedy wystarczy wypuścić ptaka albo przejść się z nim na ręce. Już sama obecność drapieżnika skutecznie zniechęca gołębie do dalszych wizyt.

Lena, Mietek i Draka nie próbują atakować gołębi?
Absolutnie nie. Są świetnie ułożone. Myszołowce, czyli jastrzębie Harrisa i rarogi, to ptaki, które świetnie dogadują się z człowiekiem i są niezwykle posłuszne. Do pracy w metrze wybrałem osobniki pozbawione jakiejkolwiek agresji. Te same, które podczas pokazów sokolniczych siadają ludziom na głowach, nie raniąc ich szponami.

Jakie są reakcje pasażerów kolejki?
Przeważnie pozytywne. Wielu koniecznie chce pogłaskać ptaka, ale wtedy tłumaczę, że to nie zabawka.

Bo może dziobnąć?
To kolejna rzecz, którą wciąż ludziom tłumaczę. Dziób u ptaka drapieżnego służy do rozdrabniania pokarmu. Jest jak widelec. Groźne są szpony. Ale Draka, Lena i Mietek są niezwykle łagodne. Można je śmiało postawić na rączce niemowlaka i nic by się nie stało. Na wszelki wypadek jednak, gdy jest dużo ludzi, trzymam je na rękawicy.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto