Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dramatyczne chwile nieopodal Warszawy. Łoś cierpiał w rowie kilka godzin. "Telefony milczały, odmawiano pomocy"

Michał Mieszko Skorupka
Michał Mieszko Skorupka
Trudna pomoc dla rannego łosia
Trudna pomoc dla rannego łosia Pogotowie dla zwierząt
Do dramatycznych wydarzeń doszło w miniony piątek w Arynowie, około 44 km od Warszawy. Potrącony przez samochód w łoś, przez kilka godzin czekał w rowie na pomoc. Urzędnicy nie odbierali telefonów, a lekarze i pracownicy GDDKiA odmawiali interwencji w tej sprawie. Pokrzywdzonym zwierzęciem zajęła się organizacja "Pogotowie dla Zwierząt", która w swoim dosadnym wpisie na Facebooku, zdała pełną relację z tamtejszej nocy.

Organizacja "Pogotowie dla Zwierząt" opisała na swoim profilu na Facebooku niezwykle smutną historię łosia, który w miniony piątek został potrącony przez samochód. Do zdarzenia doszło około północy, na drodze krajowej nr 50 w miejscowości Arynów, w gminie Mińsk Mazowiecki.

O wypadku natychmiast powiadomiono policję, jednak funkcjonariusze nie mogli dodzwonić się do służb gminy, by te pomogły zwierzęciu.

Trudna pomoc dla rannego łosia

Dramatyczne chwile nieopodal Warszawy. Łoś cierpiał w rowie ...

Kilka godzin czekał na pomoc służb gminy wiejskiej Mińsk Mazowiecki ranny łoś. I nie doczekał się, bo urzędnicy w nocy, gdy to się działo… wypoczywają. W weekendy często także nikt w gminach nie poczuwa się do pomocy zwierzętom, szczególnie zwierzętom dzikim. Z urzędniczej bezradności kto cierpi? Odpowiedź jest prosta: zwierzęta. Pomocy weterynaryjnej dla łosia musieliśmy udzielić my, jako "Pogotowie dla Zwierząt". Nie było szans na ratunek, ale zwierzę okrutnie cierpiało. Za skrócenie cierpienia łosia zapłaciliśmy aż 2 tysiące złotych - relacjonuje przebieg wydarzeń organizacja "Pogotowie dla zwierząt".

Kilka godzin cierpienia

"Pogotowie dla zwierząt" informację o zdarzeniu otrzymało około godziny 2:00 w nocy.

Telefon interwencyjny "Pogotowia dla Zwierząt" dzwoni najczęściej w sprawie wypadków drogowych z udziałem zwierząt po godzinie 16, w nocy i weekendy, kiedy urzędnicy mają wolne. W małych gminach realna specjalistyczna pomoc dla zwierząt często praktycznie nie istnieje. Lekarze weterynarii są tylko na papierze, w rzeczywistości zwierzęta cierpią niewyobrażalnie mocno i długo - czytamy we wpisie organizacji.

Z relacji przedstawicieli organizacji wynika, że zwierzę cierpiało przez kilka godzin. Łoś miał złamanie otwarte tylnych kończyn oraz uszkodzenia przednich. Leżał w rowie około metr poniżej drogi. Był świadomy i panicznie reagował na człowieka. W rowie dodatkowo się ranił, ponieważ znajdowało się tam pełno rozbitego szkła. Aby go wyciągnąć, niezbędna była pomoc Straży Pożarnej.

Wyciąganie ponad 300 kilowego zwierzęcia było nie lada wyzwaniem. Najpierw zwierzęciu podano środki, które złagodziły ból i częściowo zniosły świadomość. Potem, gdy już został wyciągnięty na jezdnię z rowu, musieliśmy zabrać go do auta i przewieźć do lekarza weterynarii - relacjonuje 'Pogotowie dla zwierząt".

Trudna pomoc dla rannego łosiaPogotowie dla zwierząt

Organizacja informuje, że próbowała wezwać na miejsce pomoc weterynaryjną. Niestety, bez skutku.

"Ja obawiam się o własne życie, a poza tym gmina mi za to nie zapłaci" - stwierdził jeden z lekarzy, gdy poprosiliśmy go o pomoc. I pewnie miał rację, tylko zwierzęciu ktoś musi pomóc - czytamy dalej we wpisie.

Pomocy odmawiali także inni lekarze.

"Łoś waży ponad 300 kg, więc zejdzie mi z dwie butelki morbitalu, czyli środku do usypiania zwierząt - nie mam go tyle w zapasie i on jest drogi bo 250 zł butelka" - mówił nam inny lekarz weterynarii - informuje "Pogotowie dla zwierząt".

Uśpienie łosia nie zakończyło problemów

Jak informują przedstawiciele "Pogotowia dla zwierząt", uśpienie zwierzęcia było jedynym racjonalnym wyjściem z sytuacji, gdyż przy otwartym złamaniu dwóch tylnych kończyn, jego leczenie było niemożliwe. Aby zakończyć cierpienia łosia, członkowie organizacji jechali aż kilkadziesiąt kilometrów do Mińska Mazowieckiego. Za transport oraz uśpienie zapłacili łącznie 1 100 złotych.

Jak się okazuje, tamtejszej nocy pojawiały się kolejne problemy.

Kiedy w końcu przestał się męczyć, bo został uśpiony, przez kolejne 5 godzin szukaliśmy firmy utylizacyjnej, która będzie mogła go przyjąć. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad z Mińska Mazowieckiego odmówiła przyjęcia, bo łoś był zabierany z jezdni żywy, więc ich to już "nie interesowało”, bo jak to stwierdzili "na drodze oficjalnie zwierzęcia nie ma, a my jesteśmy od dróg". "Gdyby leżał, to było by nasze zmartwienie, ale skoro go Państwo zabrali, to już wasz problem" - usłyszeliśmy w słuchawce telefonu - czytamy we wpisie organizacji.

W relacji z piątkowego wieczoru czytamy, że zbiornica w Siedlcach była nieczynna, więc pracownicy organizacji udali się do Jasierówki.

Tam odmówiono przyjęcia łosia, bo jak stwierdzili, "takie mamy widzimisię". I ponownie zapłaciliśmy za transport, tym razem do zbiornicy padliny - 500 zł. Ostatecznie ciało łosia przekazaliśmy w sobotę do innej firmy, która wystawiła fakturę na 400 zł. Łącznie zapłaciliśmy 2 000 zł i z patologią służb walczyliśmy przez kilkanaście godzin. A jak bardzo i długo męczył się łoś - tego nawet nie umiemy napisać - kwituje "Pogotowie dla zwierząt".

Organizacja w dalszej części wpisu zwraca uwagę na poważny problem związany z ochroną zwierząt nieudomowionych w Polsce.

Każdy myśli, że mamy środki na działanie. Niestety prawda jest inna. Nawet jeśli wysyłamy fakturę do gminy o zwrot kosztów - ta odmawia zapłaty, twierdząc, iż np. to Zarząd Dróg powinien pokryć koszty, Zarząd Dróg z kolei, iż to zadanie Starostwa, Starostwo odsyła faktury, twierdząc, iż ma zapłacić Polski Związek Łowiecki. Obieg faktury trwa kilka miesięcy. W konsekwencji kosztów jakie poniosła organizacja nie zwraca nikt. Odpowiednie ministerstwa w Rządzie RP już w 2004 roku obiecywały, iż zajmą się sprawą potraconych nieudomowionych zwierząt. Mija od tego czasu 17 lat i nadal cisza. Tylko zwierzęta cierpią - podsumowuje organizacja.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto