Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Drastyczne zdjęcia na portalu wojskowych

Krzysztof Kowalczyk
To przykłady najmniej drastycznych zdjęć z wyjazdów polskich żołnierzy, jakie można zobaczyć na stronie internetowej koledzyzwojska.pl
To przykłady najmniej drastycznych zdjęć z wyjazdów polskich żołnierzy, jakie można zobaczyć na stronie internetowej koledzyzwojska.pl
Kończyny oderwane od ludzkich ciał, zwęglone od wybuchów min zapalających zwłoki, zakrwawione twarze zabitych, powykręcane i spalone trupy we wrakach ostrzelanych samochodów, ranni żołnierze ociekający krwią.

Kończyny oderwane od ludzkich ciał, zwęglone od wybuchów min zapalających zwłoki, zakrwawione twarze zabitych, powykręcane i spalone trupy we wrakach ostrzelanych samochodów, ranni żołnierze ociekający krwią. Takie fotografie z misji w Iraku i Afganistanie zamieścił na swoich stronach.

To pierwsza publikacja w polskich mediach ukazująca tak drastyczne obrazy wojny w rejonach, w których służą nasi żołnierze. Autorzy portalu nie kryją, że zamieścili te zdjęcia w odpowiedzi na zarzuty prokuratorów wobec siedmiu żołnierzy oskarżonych o popełnienie zbrodni wojennej w afgańskiej wiosce. "Prokurator oskarżający w sprawie Nangar Khel epatował sąd szczegółowym opisem ran, jakich doznały ofiary Polaków... A to przecież jest wojna! Zobacz, jaki zestaw wojennych okrucieństw ma w swoim laptopie każdy polski misjonarz" - napisali redaktorzy portalu.

Artykuł "Oto jest prawdziwa wojna" jest wprowadzeniem do galerii drastycznych obrazów.

- Przedstawiliśmy to jako okrutną ciekawostkę dotyczącą służby wojskowej naszych żołnierzy - mówi nam Zbigniew Górniak, redaktor naczelny portalu. Nie kryje, że miał wątpliwości, publikując fotografie. - Ale wojna to nie tylko opowiadanie o demokracji, którą się zaprowadza w obcym kraju - dodaje zaraz. Intencją, jaka mu towarzyszyła przy publikacji fotografii, było - jak sam wyjaśnia - ukazanie ludziom, na co się narażają polscy żołnierze na misjach. - Chciałem wywołać należny im szacunek, nie kierowały mną pobudki pacyfistyczne - wyjaśnia. Podkreśla też, że zdjęcia są adresowane do specyficznego odbiorcy, którym są sami żołnierze, czynni bądź przeniesieni do rezerwy. Takie wyjaśnienie nie jest jednak oczywiste dla innych dziennikarzy pracujących w tytułach poświęconych wojsku.

- Takich zdjęć nie powinno się w ogóle robić, a już na pewno upubliczniać, to nekrofilia - ocenia Artur Goławski z "Polski Zbrojnej", który w 1996 r. pełnił rolę rzecznika polskiej misji w Bośni. Jego zdaniem takie publikacje naruszają międzynarodowe prawo konfliktów zbrojnych. Rzeczywiście, pierwszy protokół dodatkowy z 1977 r. do konwencji genewskiej nakazuje szacunek dla szczątków osoby ludzkiej. Nie precyzuje jednak tego nakazu i nic nie wspomina o zakazie publikacji zdjęć osób zabitych. Takie kwestie regulują najczęściej przepisy poszczególnych państw, które uczestniczą w konfliktach. Amerykanie, nauczeni doświadczeniem wojny w Wietnamie, wiedzą, jak potężna jest siła obrazów ukazujących okrucieństwo wojny i jaki sprzeciw obywateli wobec jej prowadzenia mogą wywołać. Obecnie zakazują żołnierzom robienia zdjęć i ściśle reglamentują fotografie robione na terenach ich obecności przez cywilnych fotoreporterów. Dobitnie ukazuje to jedna z ostatnich publikacji "New York Timesa", który oszacował, że w Iraku zginęło do tej pory 4 tys. żołnierzy amerykańskich, a do opinii publicznej przedostało się zaledwie kilka zdjęć ukazujących zabitych żołnierzy. Na naszej misji w Afganistanie także obowiązuje zakaz robienia fotografii w rejonach operacji polskich wojsk. Nie udało nam się natomiast ustalić, czy taki rozkaz został wydany polskim żołnierzom służącym w Iraku.

- Prawdopodobnie też jest taki zakaz - mówi nam ppłk Dariusz Kacperczyk z Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. Ścisłej cenzury jednak nie ma. Żołnierze mają aparaty lub telefony komórkowe, którymi też mogą robić zdjęcia,%07i - jak widać - robią je, podobnie jak ich amerykańscy koledzy. Do tej pory jednak były one kolportowane po cichu. Dostawali je od starszych kolegów nowicjusze jadący po raz pierwszy na misję. Żołnierze nie pokazywali ich najbliższym, by nie zwiększać obaw rodzin związanych z ich wyjazdem.

Z podobnego założenia wynikają ograniczenia nakładane przez wojsko. Po pierwsze, drastyczne obrazy będą wywoływać lęki u rodzin żołnierzy. Po drugie, mogą być użyte jako obrazy wrogiej propagandy, a nawet pretekst do zemsty ze strony rebeliantów w Iraku i Afganistanie. - Ponadto są to obrazy niehumanitarne - ocenia Kacperczyk.

Z tego powodu takie zdjęcia nie były do tej pory publikowane w mediach (powyżej prezentujemy najmniej drastyczne zdjęcia z portalu). - Nie można pokazywać ciała ofiary, bo to narusza jej godność - podkreśla prof. Maciej Mrozowski z Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.

Jego zdaniem kodeksy dziennikarskie wyraźnie mówią, że okrucieństwo wojny można pokazać, tylko wskazując na odpowiedzialnego za zbrodnię, np. ludobójstwa. Wymowa takich obrazów powinna odwoływać się do współczucia dla ofiar.
Ale sami wojskowi nie podzielają takiego stanowiska. - Redaktorzy portalu nie mieli złych intencji, chcieli tylko pokazać, że mamy do czynienia z prawdziwą wojną, z którą spotykają się nasi żołnierze, którzy później za to, że tam byli, trafiają przed sąd - mówi gen. Sławomir Petelicki, pierwszy dowódca jednostki specjalnej GROM, nawiązując do sprawy oskarżonych żołnierzy.

"Koledzy" o publikacji:

To tak dla przestrogi. Żeby pamiętać, że wojna to krew, flaki, ból i poniżenie. %07To agonia w rowie - bez ręki, nogi, oka... Bez nadziei. Tych zdjęć żołnierze nie pokazują rodzinom. Bo zdarzały się przypadki, że żona lub matka, widząc te okropności, dostawały histerii i po prostu zabraniały żołnierzowi jechać na misję. Obejrzyjcie te zdjęcia. Ku przestrodze. Zobaczcie, co zostaje z komandosa, gdy trafi go bomba zapalająca, a potem - szacuneczek do żołnierza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto