Drugie lotnisko dla Warszawy. Radom czy Modlin, skąd będą latać pasażerowie?

Wraz z otwarciem Portu „Solidarność”, znanego też jako CPK, lotnisko Chopina zostanie zamknięte. To już pewne, że w obszarze administracyjnym Warszawy nie będzie żadnego działającego lotniska pasażerskiego. Nie jest to dziwne. Berlin Brandenburg, największe lotnisko w stolicy Niemiec, znajduje się tuż poza miastem, podobnie jak wszystkie lotniska obsługujące Paryż. Ale każda z tych aglomeracji rozdziela ruch lotniczy: gdzie indziej lądują samoloty rejsowe, gdzie indziej tanie linie i czartery.

W Warszawie, po otwarciu CPK, dochodowe połączenia rejsowe zostaną przeniesione z Chopina do Portu „Solidarność”. Kto przejmie czartery i low costy? Bój o nie stoczą dwa lotniska Warszawa-Modlin i Warszawa-Radom.

W tej chwili lotnisko w Radomiu jest jeszcze zamknięte. Kosztująca 800 mln zł inwestycja ma zostać uruchomiona wiosną 2023. Rok później, w pierwszym pełnym roku działalności, szacuje się że obsłuży 400-600 tysięcy pasażerów. W tym czasie Modlin będzie obsługiwał regularnie powyżej 3 milionów pasażerów każdego roku. Jak będzie to wyglądać w kolejnych latach?

Na zamówienie CPK, zrzeszenie przewoźników IATA przygotowało prognozy lotnicze. Obejmują one wszystkie większe lotniska w Polsce, w tym wspomniany Modlin i Radom.

Okazuje się, że w 2029 roku, czyli pięć lat po otwarciu lotniska w Radomiu, będzie ono obsługiwało 1,6 miliona pasażerów. W tym samym czasie Modlin „urośnie" do 3,8 miliona. Według ekspertów przez kolejne lata nie należy się spodziewać sporych zmian. Dopiero w 2040 roku z Radomia korzystać ma nieco więcej, bo 1,8 mln pasażerów, a z Modlina 4,1. Nawet dwadzieścia lat później (rok 2060) zmiany będą niewielkie: Radom - 2,1 a Modlin – 4,2. To oznacza, że cztery dekady po otwarciu nowego portu na południu Mazowsza wciąż będzie on o połowę mniejszy niż lotnisko w Modlinie.

Obecna przepustowość lotniska w Modlinie wynosi 3,5 mln pasażerów. Oznacza to, że IATA zakłada pewne prace modernizacyjne. Wiadomo jednak, że to inwestycje są głównym hamulcem tego podwarszawskiego portu. Od lat toczył się spór między poszczególnymi właścicielami, czyli samorządem, Portami Lotniczymi i Agencją Mienia Wojskowego. We wrześniu ubiegłego roku wybrano nowego prezesa lotniska, który odpowiadał każdej ze stron, co może świadczyć o "rozejmie" i rozpoczęciu inwestycji w Modlin. Wtedy, jak wcześniej zapewniały władze portu, możliwe jest obsługiwano nawet 6 mln pasażerów, co jeszcze kilka lat temu zapewnić miał sam Ryanair. Obecnie rynek tanich linii mocno się zmienia, więc nie wiadomo na ile te prognozy są realne.

Z drugiej strony obecne możliwości lotniska w Radomiu obliczone są na 3 miliony pasażerów. Oznacza to, że według danych IATA taka liczba nie zostanie osiągnięta nawet do roku 2060. W związku z tym żadne rozbudowa nie będzie konieczna. Sprawdzianem dla portu będą za to umiejętności negocjacyjne dyrekcji. Nieoficjalnie przedstawiciele PPL twierdzili, że prognozy IATA są zaniżone. Pozostaje pytanie, ilu przewoźników będzie chciało latać z portu oddalonego o 100 kilometrów od Warszawy? Na razie zgodził się LOT. Do tego chętny jest jeden duży przewoźnik obsługujący czartery. Jednym z pomysłów na to lotnisko jest obsługiwanie połączeń wakacyjnych, realizowanych przez biura podróży.