Dworzec PKS i inne wstydliwe części miasta. Łomżyńskie obiecanki-cacanki

W kilka bajek sama uwierzyłam i w przyszłości zapewne jeszcze uwierzę. Nie będę pisać o słynnych "bajkach" przedwyborczych naszych polityków. Oni już mnie nie nabiorą, choćby zmienili kolejną nazwę partii i swój program. Poznam ich po twarzach. Mnie wystarczą łomżyńskie "bajeczki". 
Wczoraj późnym wieczorem odbieraliśmy z dworca PKS trójkę swoich gości. Widok dworca, nawet z daleka wywołuje u mnie spazm złości. "Poczekalnia" to pomysł rodem z makabreski, reszta obiektu podobnie. Nasi goście  po wyjściu z autobusu rozejrzeli się po dziwacznym otoczeniu i od razu. - Nadal to samo? A 4 lata temu mówiliście, że powstanie nowoczesny dworzec, że są plany...
Fakt, mówiliśmy, bo uwierzyliśmy w obiecanki. Mąż postawił samochód koło centrum chińskiego. Goście od razu sokolim okiem zobaczyli zbiorowisko straganów i budek. - A to znowu co?
Głupie pytanie, przecież to nasze tymczasowe targowisko! Obok budowane jest supernowoczesne, które miało być oddane do użytku we wrześniu-październiku-listopadzie..., ale zapewne otworzą je za kilka kolejnych miesięcy. Goście z zachodu Polski zaczęli mnie denerwować. Ledwo wyszli z autobusu, a już lecą po moim lokalnym patriotyzmie! 
W piątek zawieziemy ich na bulwary, pokażemy odnowione kamienice i najnowsze osiedla.To być może nie zatrze pierwszej ujrzanej wizytówki miasta, ale utrze im trochę nosa. Zasypiając pomyślałam jednak, że mają trochę racji. Zbyt naiwnie uwierzyliśmy w obietnice przebudowy dworca, w powstanie Galerii Narew, a teraz wielu wierzy, że do Łomży zaczną przyjeżdżać pociągi. Bo jak tu nie uwierzyć, kiedy ktoś nawet okiem nie mrugnie opowiadając łomżyniakom takie bajki!?