Działki pracownicze bardzo poszukiwane

W Łodzi chętnych do kupna działek jest tylu, że w ogrodach sporządzane są listy kandydatów. Na niektórych widnieje nawet po kilkadziesiąt nazwisk. Tymczasem sprzedających można policzyć na palcach. Jest ich 10 razy mniej niż potencjalnych kupców.

W Rodzinnym Ogrodzie Działkowym "Księży Młyn" do sprzedania są dwie altany, a zapisanych 10 osób.

- Telefonów jest mnóstwo, ale nie wszystkich wciągamy na listę, żeby im nie robić niepotrzebnej nadziei - mówi prezes Danuta Jakubek.

W ROD "Nad Łódką" do sprzedania nie ma ani jednej altany, a chętni i tak się zapisują.

- Nasz ogród jest bardzo ładny, zajął drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie, stąd tylu chętnych - tłumaczy prezes Stanisław Wasiak.

Ani jednej działki nie ma też do sprzedania w ROD "Azalia" i ROD "Zimowit".

- Na tablicy ogłoszeń wiszą 4 anonse: "kupię działkę", a telefonów nawet nie zliczę. Nikt jednak nie chce się pozbyć swojej altany - mówi prezes "Azalii" Czesław Just.

W ROD "Dąbrowskiego" na jedną działkę czeka 5 osób. Chętnych nie przerażają ceny. Przeciętna altana kosztuje 7 tys. zł. Za zadbaną, murowaną, trzeba dać 10 tys. zł, a za piętrową niektórzy żądają nawet 20-30 tys. zł! Nawet zaniedbaną, drewnianą, w ROD "Księży Młyn" właściciel chce sprzedać za 2 tys. zł.

- Problem w tym, że nowych działek się nie tworzy - tłumaczy Izabella Ożegalska, prezes Polskiego Związku Działkowców w Łodzi. - Nie ma takiej możliwości. Obecnie w Łodzi jest 16,5 tys. działek, z których korzysta ponad 20 tysięcy osób.

Ponieważ trudno dostać upragniony kawałek ziemi z altanką, łodzianie nagminnie kupują je w Brójcach, Andrzejowie, Justynowie, Słowiku, Konstantynowie, Aleksandrowie, a nawet Uniejowie i Poddębicach.