MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Dziewczyna z Gruzji - wywiad z Katie Melua

[email protected]
fot. Materiały promocyjne/ Katie Melua wystąpi w Gdańsku 21 kwietnia
fot. Materiały promocyjne/ Katie Melua wystąpi w Gdańsku 21 kwietnia
Lata 90. były w muzyce pop okresem rozkwitu i poszukiwań nowych brzmień, głównie w oparciu o komputery. Teraz wielu wykonawców zwraca się w stronę bardzo tradycyjnego brzmienia.

Lata 90. były w muzyce pop okresem rozkwitu i poszukiwań nowych brzmień, głównie w oparciu o komputery. Teraz wielu wykonawców zwraca się w stronę bardzo tradycyjnego brzmienia. Odnosi się to nie tylko do twoich płyt, ale też do twórczości całej rzeszy młodych wykonawców, takich jak choćby Amy Winehouse, Norah Jones, Lizz Wright, James Blunt czy Rufus Wainwright, żeby wymienić najpopularniejszych. Wszyscy wykonujecie muzykę, której korzenie można znaleźć w latach 70. albo jeszcze głębiej. Z czego to wynika?

Może to właśnie reakcja na przesyt muzyką z poprzedniej dekady. Ludzie oczekują czegoś, co płynie prosto z serca, z duszy. Trudno się tego spodziewać, kiedy artysta poświęca więcej energii produkcji niż samej piosence. Poza tym muzyka, która bazuje na technice, elektronice, starzeje się bardzo szybko. Jest jeszcze inne wytłumaczenie. Rozmawiałam kiedyś z krytykiem, który twierdził, że ta zmiana to reakcja na 11 września 2001. Po tym co się stało, ludzie nie chcą więcej słuchać bezmyślnej imprezowej muzyki. Chcą piosenek, które niosą treść, wywołują u odbiorcy żywe uczucia. To może się wydawać nieprawdopodobne, że jednostkowe wydarzenie powoduje zwrot w całej kulturze, ale mnie ta teoria wydaje się interesująca.


Kiedy wysłuchałem po raz pierwszy piosenki "Mary Pickford", otwierającej twoją najnowszą płytę, skojarzyła mi się ona z twórczością Leonarda Cohena. Jakie było moje zaskoczenie, gdy na końcu albumu znalazłem cover jego utworu "In My Secret Life". Przypadek?

To bardzo głęboka piosenka i znaczy ona dla mnie bardzo wiele. To trochę tak jakby Leonard Cohen oddał słowami to, czego ja sama nie byłam w stanie napisać. Tak właśnie to odczuwałam w czasie, kiedy ją nagrywaliśmy.


Wiesz, że w latach 70. i 80. Cohen był bardzo popularny w Polsce? Prawdopodobnie bardziej niż w jakimkolwiek innym kraju na świecie. Było to dość egzotyczne, zważywszy, że panował u nas komunizm, byliśmy odcięci od show-biznesu.

Wyobrażam sobie.

A ty masz jakiś taki egzotyczny kraj, poza Gruzją, gdzie masz szczególnie dużo fanów?

Boże, nie wiem. Czy Norwegia jest wystarczająco egzotyczna?

Niech będzie. A Polska? Przed tobą trzy koncerty w naszym kraju. Jak wspominasz swój występ w Sopocie przed dwoma laty?

Zachowałam bardzo dobre wspomnienia. Publiczność w Polsce przyjmuje mnie niezwykle ciepło. Na mojej stronie internetowej jest też wiele wpisów od polskich fanów i naprawdę bardzo to doceniam. Myślę, że nie bez znaczenia jest fakt, że pochodzę z Gruzji. Mamy podobną historię jak Polska. Podobne zaplecze kulturowe, więc czuję się u was jak w domu.

Słyszałem, że Gruzja jest tak piękna, że Gruzini nie potrafią mieszkać poza nią. Ty zdajesz się być wyjątkiem.

To piękne powiedzenie, ale w czasie gdy moja rodzina zdecydowała się na emigrację, Gruzja wyzwalała się spod sowieckiej dominacji. Było to opłacone wojną domową i załamaniem gospodarczym. Warunki życia były naprawdę ciężkie. Bez perspektyw zdobycia dobrego wykształcenia, satysfakcjonującej pracy. Opieka zdrowotna szwankowała. W tej sytuacji mój tata zdecydował, że powinniśmy wyjechać do Irlandii Północnej.


Podtrzymujesz jednak silne więzi z ojczyzną.

Tak, tam mieszka cała reszta mojej rodziny. Jeżdżę do nich co roku. Staram się też utrzymywać tak bliskie związki z tamtejszą kulturą, jak to tylko możliwe. Z rodzicami i bratem mówimy w domu po gruzińsku.


Mogę sobie wyobrazić, że twoi rodacy są z ciebie bardzo dumni. Czy czujesz się kimś w rodzaju "muzycznej ambasadorki" Gruzji w świecie?

Pewnie Gruzini są ze mnie dumni, ale wstrzymałabym się z określeniem "ambasadorka". Jestem po prostu dziewczyną z Gruzji, która gra muzykę.


Pewnie twoja kariera nie mogłaby się tak rozwinąć gdybyś pozostała w Batumi...

Zdaję sobie z tego sprawę.


Myślałaś o tym, że w twojej ojczyźnie może być więcej takich talentów, które ktoś powinien odkryć i wypromować? Może właśnie ty?

To coś, o czym często myślę. Na tym etapie nie mam jeszcze nic konkretnego do zaproponowania, ale w przyszłości na pewno chciałabym pomagać artystom z mojego kraju w zaistnieniu na międzynarodowej scenie.


Nagrywasz dla niezależnej wytwórni. Z reguły z ich usług korzystają wykonawcy alternatywni, eksperymentujący. Tymczasem ty jesteś reprezentantką, mam nadzieję, że cię nie urażę, mainstreamu...

To w najmniejszym stopniu nie jest określenie dla mnie obraźliwe.


Nie myślałaś, że z pomocą dużej wytwórni mogłabyś dotrzeć do jeszcze większej liczby słuchaczy, sprzedać więcej płyt?

Może i tak, ale jestem zadowolona z obecnej sytuacji. Satysfakcjonuje mnie zarówno z artystycznego, jak i biznesowego punktu widzenia. Nie przeliczam wszystkiego na gotówkę. Ważna jest dla mnie atmosfera pracy, ludzie, którzy mnie w niej otaczają. To właśnie powoduje, że jestem tu, gdzie jestem, i dobrze mi z tym.


Był taki czas, że nie można było włączyć radia, żeby nie usłyszeć twojej piosenki "Nine Million Bicycles". Czy fakt, że stała się takim hitem, zmienił jakoś twój stosunek do niej?

Ani trochę. Zawsze uważałam ją za dziwaczną i ekscentryczną, i dalej tak sądzę.

A wyobrażasz sobie siebie na scenie w roku, powiedzmy, 2040, wykonującą ją po raz pięćtysięczny?

Czemu nie? "Nine Million Bicycles" była dużym przebojem, ale w Wielkiej Brytanii jeszcze popularniejsza była piosenka "Closest Thing To Crazy". Nigdy nie myślałam o sobie jako o artystce, którą da się podsumować jednym czy dwoma przebojami. Mam dopiero 23 lata, nagrałam swój trzeci album. Mam w dorobku wystarczająco dużo różnorodnych piosenek, żeby się nie przejmować tym, co jest, a co nie jest przebojem.


Skaczesz ze spadochronem, nurkujesz, uczysz się pilotażu, uwielbiasz jazdę na rollercoasterze. Ustanowiłaś rekord Guinnessa, dając występ ponad 300 metrów pod wodą, pod platformą wiertniczą na Morzu Północnym. Czyżby normalne koncerty nie dostarczały ci dość adrenaliny?

Owszem, ale czasem chciałoby się częściej być na takim haju, jaki daje koncert. I to są właśnie moje sposoby, by osiągnąć ten stan poza sceną.


Cóż, można i tak. A jaka była najniebezpieczniejsza rzecz, którą robiłaś w życiu?

Żadna z tych rzeczy nie jest tak naprawdę niebezpieczna. Zgoda, są nieco ryzykowne... Natomiast najniebezpieczniejsza rzecz, jaką robię codziennie, to prawdopodobnie jazda samochodem. Łatwiej tu o wypadek niż przy skokach spadochronowych.

Zatem szerokiej drogi i czekamy w Polsce. Dziękuję za rozmowę.


Ketevan "Katie" Melua

Urodziła się 16 września 1984 roku w Kutaisi, w Gruzji, będącej wówczas częścią ZSRR.
Kiedy miała osiem lat, jej rodzina przeprowadziła się do Belfastu w Irlandii Północnej. Od 1998 roku mieszka w Londynie.
Jako 15-latka wygrała telewizyjny konkurs talentów.
W szkole artystycznej, gdzie chodziła do klasy o profilu muzycznym, odkrył ją kompozytor i producent Mike Batt.
Dla należącej do Batta niezależnej wytwórni Dramatico Melua nagrała od 2003 roku trzy płyty i wylansowała kilka przebojów, w tym "Nine Million Bicycles". Batt jest autorem większości piosenek z jej repertuaru. Nagrywa też własne kompozycje oraz covery, m.in. The Cure, Leonarda Cohena, Johna Mayalla, Randy'ego Newmana.
Uwielbia oglądanie horrorów, skacze ze spadochronem, nurkuje.
W 2006 roku trafiła do Księgi Rekordów Guinnessa za zagranie najgłębszego podwodnego koncertu. Wystąpiła w stacji pod platformą wiertniczą, 303 metry pod powierzchnią wody.
Ma na koncie epizodyczną rólkę w filmie "Grindhouse".
21 kwietnia wystąpi na koncercie w gdańskiej hali AWFiS.

Rozmawia Dariusz Szreter

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto