Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziewczyny chciały się bić kijami - jak pseudokibice organizują ustawki

(JŁ)
Tymi kijami dziewczyny chciały wymieniać argumenty. fot. archiwum
Tymi kijami dziewczyny chciały wymieniać argumenty. fot. archiwum
W Tczewie nie milkną komentarze i głosy oburzenia po niedzielnym zdarzeniu z udziałem nastolatek. Według policji 19 osób, w tym 16 dziewcząt, brało udział w tzw. ustawce. Spotkały się na spokojnym os.

W Tczewie nie milkną komentarze i głosy oburzenia po niedzielnym zdarzeniu z udziałem nastolatek. Według policji 19 osób, w tym 16 dziewcząt, brało udział w tzw. ustawce. Spotkały się na spokojnym os. Witosa, uzbrojone w grube kije i wystrojone w szaliki Lechii Gdańsk i Arki Gdynia, by odbyć umówioną bitwę. Rodzice są zszokowani postawami swoich córek.

- Musiały mieć powód, skoro tam poszły, ale nie chcą nam o tym mówić - przyznają zrezygnowani. - Córka sprawiała kłopoty wychowawcze, ale to były wagary. W takiej ustawce brała udział pierwszy raz. Chociaż nie można tego być pewnym. Mówi mi, że idzie do koleżanki, ale ja nie wiem, co ona tak naprawdę robi i z kim się spotyka. Nie jestem w stanie tego sprawdzić, a przecież nie uwiążę jej w domu.

Tadeusz Dzwonkowski, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Tczewie, który sam pojechał na policję, by dowiedzieć się, którzy uczniowie brali udział w zajściu, zapowiada, że tak tej sprawy nie zostawi. Już zorganizował spotkanie z rodzicami i uczniami. Ma żal do policji, że podała liczbę 19 osób, skoro tylko 4 z nich spisała i kazała iść do domu. Niektórzy rodzice o udziale swoich pociech w sobotnim zajściu dowiedzieli się dopiero od dyrektora.

Nastolatki od kilku dni są na ustach całej Polski. Niestety, nie ma się czym chwalić, ponieważ dziewczyny zorganizowały ustawkę, w której chciały się bić kijami. A wszystko w imię miłości do trójmiejskich klubów piłkarskich. Na szczęście dzięki anonimowemu telefonowi udało się jej zapobiec. Uczestniczki niedzielnego zajścia były prawdopodobnie uczennicami tczewskich gimnazjów. Nie można tego jeszcze potwierdzić, ponieważ policja nie zawiadomiła szkół.

- Szkoły na pewno zostaną o tym powiadomione, ale według procedur mamy na to pięć dni - wyjaśnia rzecznik tczewskiej policji st. asp. Dariusz Górski. - Policjanci pracujący nad tą sprawą mają szereg innych obowiązków, ale nie znaczy to, że ta sprawa jest dla nas mało ważna. Pedagodzy sami do nas dzwonią i pytają, czy wśród tych osób byli uczniowie ich szkół. Nie można nas teraz obarczać nas za to winą.

Tak zrobił dyr. Gimnazjum nr 1 Tadeusz Dzwonkowski.

- O sprawie dowiedziałem się z mediów, więc sam pojechałem na policję po listę uczniów - tłumaczy. - Po rozmowie z rodzicami i uczniami okazało się, że tylko dwoje z nich brało bezpośredni udział w tym zdarzeniu. Pozostała czwórka znalazła się tam przypadkowo, a mimo to ich spisano, po czym policja kazała im pójść do domu. To zmienia postać rzeczy. A nie mam powodu, by im nie wierzyć.

- Córka przyszła do domu i powiedziała, że policja kazała im pójść do domu, bo zaraz będzie niebezpiecznie, a mimo to ich spisała - żali się jedna z matek. Rodziców zaskoczyła także reakcja nastolatek, które wychodziły z komendy rozbawione. Nie okazały żadnej skruchy. Ale byli także rodzice, których o niedzielnym "spotkaniu" powiadomił dyrektor. Czytaj Rejsy strony 13-15 (JŁ)

Coś z tym trzeba zrobić

- Słyszałem o tym w telewizji i jest to beznadziejna sytuacja. Coś nieprawdopodobnego, żeby dziewczyny chodziły na ustawki. Nie mogę na to patrzeć, jak tak można postępować. Zupełnie nie wiem o co chodzi tym dziewczynom. Wszystkiego bym się spodziewał, ale tego... To wina rodziców, mam syna 15-letniego i nie wyobrażam sobie, aby rzucał kamieniami w kogoś, albo bił pałkami. Policja źle pilnuje, powinna zrobić z tym porządek. Spisanie takich osób nic nie da, młodzież nie ponosi żadnych konsekwencji. A kiedyś takie wybryki mogą się skończyć czyjąś śmiercią. Oby rodzice wyciągnęli z tego wnioski, bo coś tu nie gra. To były niepełnoletnie osoby, rodzice muszą wiedzieć, gdzie znikają ich dzieci na kilka godzin.
Tomasz Szamp, kibic z Tczewa

**

Zaangażowanie rodziców

**

Irena Kurek i Beata Jaworska, pedagodzy szkolni z Gimnazjum nr 2 w Tczewie.

- Dlaczego do tego doszło?

- Od paru lat obserwujemy agresywne zachowania u dziewcząt w okresie dojrzewania. Pojawiają się pierwsze miłostki i jeśli chłopak interesuje się klubem, wtedy dziewczyna to przejmuje. Im to imponuje. Poza tym nie mają zainteresowań, rodzice mają mniejszy wpływ na swoje dzieci. Młodzież traktuje dom jak hotel. Rodziny są niepełne, bo ojciec jest za granicą i wszystko jest na głowie matki. Mają niekontrolowany dostęp do internetu. Na szczęście udało się zapobiec ustawce. Dziewczyny sympatię klubowi mogłyby okazywać przez założenie grupy cheerleaderek, ale to już wymagałoby od nich wysiłku, zaangażowania. A przemoc nie wymaga tego. Wymiar sprawiedliwości jest bezsilny.

- Co teraz należy zrobić?

- Nasza szkoła nie dostała oficjalnej informacji z policji, czy nasze dzieci brały w tym udział. Ale jeśli tylko taką otrzymamy, to od razu wezwiemy rodziców na rozmowę, zostaną przeprowadzone rozmowy z uczniami, obniżymy oceny z zachowania. Wydaje się nam, że udział w takiej akcji, upoważnia do przyznania kuratora. Próbujemy zaangażować młodzież w zajęcia pozalekcyjne, kierujemy ich do różnych świetlic, ale oni unikają takich miejsc, bo trzeba tam przestrzegać pewnych zasad. Rodzice muszą wychowywać.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto