Ekrany dźwiękochłonne przy Obrońców Stalingradu trzeba poprawić

Na ekran, który ograniczy hałas z wiaduktu, mieszkańcy czekali od wielu lat. Dlatego gdy w ubiegłym roku urząd miasta rozpoczął pierwszy etap inwestycji, bardzo się ucieszyli. Niestety, choć ekran już stoi, to teraz radość jest mniejsza. Większe są za to obawy, czy został on zbudowany tak jak powinien.- Gołym okiem widać spękania muru powstałe w czasie mrozów, a które spowodowała zamarznięta woda - opowiada Jacek Łysak, który mieszka w okolicach wiaduktu. - Na fundamencie ekranów są już także duże zacieki. To efekt braku odprowadzenia wody w części chodnikowej. Czy nie szkoda pieniędzy z budżetu miasta na takie fuszerki i niedociągnięcia?Zobacz też: Nowy wiadukt na Ozimskiej w Opolu już do naprawy Niestety, mieszkańcy zwracają uwagę na kolejne problemy. Wykonawca wciąż po sobie nie posprzątał. A w ich ocenie zniszczył także drogę, z której korzystał podczas budowy ekranów.- Ona nie była w idealnym stanie, ale teraz jest jeszcze bardziej zniszczona, szczególnie chodniki, po których jeździł ciężki sprzęt - opowiada pan Andrzej. - Kuriozalne jest również to, że pomalowano tylko część muru oporowego, na którym stanął ekran. Pozostały fragment ponoć nie został przewidziany w planie inwestycji i teraz wygląda tragicznie, tym bardziej, że obok muru składowano ziemię z wykopów pod fundamenty. Tego wszystkiego nie widzą kierowcy, którzy jeżdżą wiaduktem. Taką fuszerkę musimy oglądać my, sąsiedzi niefortunnej przeprawy.Już w styczniu mieszkańcy napisali do Miejskiego Zarządu Dróg, który nadzorował wykonawcę ekranów.- I na razie żadnej reakcji ze strony miejskich służb nie było - mówią zaniepokojeni opolanie.Jak się jednak okazuje, inwestycja warta ponad milion złotych, choć jest zakończona, to wciąż nie została odebrana przez MZD.