Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Eksprezes dużej toruńskiej spółdzielni mieszkaniowej stanął przed sądem

Jakub_Stykowski
Jakub_Stykowski
Sprawa Wojciecha P. i jego kochanki wzbudziła zainteresowanie publiczności
Sprawa Wojciecha P. i jego kochanki wzbudziła zainteresowanie publiczności Lech Kamiński
Gra toczy się o wysoką stawkę: chodzi o ponad 90 tysięcy zł. Na tyle zdaniem śledczych Wojciech P. miał oszukać swoją partnerkę. Prokuratura dowodzi, że wykorzystał przy tym poważną chorobę kobiety.

Proces Wojciecha P. właśnie ruszył w toruńskim Sądzie Rejonowym. Ale za zamkniętymi drzwiami - adwokat Jacek Krężelewski poprosił o utajnienie przebiegu rozprawy ze względu na osobisty charakter sprawy. Sędzia zgodził się na to, ku niezadowoleniu licznej publiczności, która pojawiła się wczoraj w sądzie. - Chodzi o prezesa spółdzielni, więc rozprawa powinna być jawna! - irytował się Jerzy Jabłoński, torunianin, który chciał obserwować postępowanie.Rzeczywiście - można spodziewać się, że na sali rozpraw będą poruszane intymne wątki. Chodzi bowiem o prywatne ustalenia między Wojciechem P., dziś 71-letnim byłym prezesem jednej z większych spółdzielni mieszkaniowych w Toruniu, a jego kochanką, kobietą, z którą żył w jednym mieszkaniu przez kilka lat.Akt oskarżenia dotyczy sytuacji z 2009 roku, kiedy to Wojciech P. podpisał w obecności notariusza umowę, która czyniła go wyłącznym właścicielem mieszkania przy ul. Bolta w Toruniu. Wcześniej był tylko współwłaścicielem, bo 80-metrowe lokum kupił wspólnie ze swoją ówczesną partnerką.Cała transakcja na pozór odbyła się zgodnie z prawem: Wojciech P. został wprawdzie właścicielem mieszkania, ale w zamian za to zapłacił kobiecie połowę wartości lokalu: 90 tys. zł. W dokumentach jest też oświadczenie podpisane przez konkubinę - kobieta potwierdza w nim, że pieniądze otrzymała.W czym więc problem? Sprawę w 2012 roku do prokuratury skierowała pani Joanna, córka kochanki Wojciecha P. Starała się wówczas o ubezwłasnowolnienie poważnie chorej matki. To ona jako pierwsza zwątpiła w uczciwość zawartej przed laty transakcji - w 2009 roku jej matka była już chora, kilkakrotnie leżała w szpitalu i nie mogła świadomie decydować o swoim majątku.Prokuratura zajęła się sprawą, a wyznaczeni przez śledczych biegli potwierdzili słowa pani Joanny: jej matka w 2009 roku nie była już w stanie świadomie dysponować swoimi pieniędzmi. Śledczy uznali również, że Wojciech P. musiał o tym wiedzieć - zwłaszcza że wcześniej mieszkał ze swoją konkubiną, był upoważniony do wglądu w jej dokumentację medyczną.Prokuratorzy sprawdzili również, co się stało z 90 tysiącami zł - i uznali, że nigdy nie trafiły one do kobiety. W związku z tym oskarżyli Wojciecha P. o doprowadzenie jej do niekorzystnego rozporządzenia mieniem - czyli o przestępstwo, za które może grozić do 8 lat więzienia.Wojciech P. stanowczo nie przyznaje się do winy i zapewnia, że za należącą do kobiety połowę mieszkania uczciwie zapłacił. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto