Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ekstraklasa: Arka Gdynia 0:1 Legia Warszawa [relacja+zdjęcia]

Patryk Szczerba
Patryk Szczerba
Arka Gdynia uległa na własnym boisku Legii Warszawa 0:1. Mimo, że ostatnie trzydzieści minut spotkania wielu kibiców i dziennikarzy uznało za najlepsze w wykonaniu gdynian, nie dały Arkowcom choćby gola.

- Graliśmy lepiej niż ostatnio, ale wciąż nie zdobywamy ważnych punktów - tak po meczu oceniał przebieg spotkania trener Arki Czesław Michniewicz. I rzeczywiście - gra gdynian mogła się podobać, jednak skuteczniejsi okazali się legioniści, którzy wygrali w Gdyni po raz pierwszy od 28 lat. - Cieszymy się z tych punktów. Pół ligi walczy o utrzymanie i zdobyć punkty na wyjeździe nie jest łatwo - zaznaczał trener Legii Jan Urban.

Senność

Od początku spotkania przewagę miała Legia, której piłkarze dokładniej i spokojniej rozgrywali piłkę. Arkowcy, w szeregach których zabrakło kontuzjowanych Bartosza Karwana oraz Marcina Pietronia praktycznie nie zagrozili bramce Legii strzeżonej przez Jana Muchę.

Trójmiejska Ekstraklasa: wszystko o Lechii Gdańsk i Arce Gdynia

- Na pewno Legia w tej części gry dłużej utrzymywała się przy piłce. Gdybyśmy zagrali odważniej gracze z Warszawy mogliby nas skontrować - mówił Michał Łabędzki. Ostrzejszy w sądach był kapitan żółto-niebieskich Bartosz Ława. - Przespaliśmy pierwszą połowę, nie wiem dlaczego tak się stało - zaznaczał. Właśnie przede wszystkim z senności Arki wynikały sytuacje dla Legii.

Mimo, że trener Michniewicz wystawił w pomocy aż ośmiu zawodników, to Legia w pierwszej połowie zdominowała środek pola, dzięki temu dochodząc bardzo często do sytuacji strzeleckich.

Marcin Wachowicz był jednym z aktywniejszych graczy Arki na boisku.


W 15. minucie Tomasz Jarzębowski strzelał na bramkę Norberta Witkowskiego głową jednak nie trafił w światło bramki. Dwukrotnie w pierwszych dwudziestu minutach próbował również zaskoczyć bramkarza gdynian Takesure Chinyama. Gole jednak nie padały. W 35. minucie aktywny Piotr Giza trafił jeszcze w boczną siatkę.

I kiedy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się wynikiem bezbramkowym nadeszła feralna, jak się później okazało dla gdynian ostatnia, 45. minuta meczu.

Bez spalonego

Bitą w pole karne przez Tomasza Kiełbowicza do Chinyamy napastnik z Zimbabwe skierował głową do siatki. Piłkarze Arki stali, "jak zamurowani", licząc na odgwizdanie przez sędziego spalonego. Sędzia Paweł Gil gola uznał. Powtórki telewizyjne, które obejrzał także Czesław Michniewicz pokazały, że była to dobra decyzja, a o spalonym nie mogło być mowy.

Chwilę później zakończyła się pierwsza część gry. Kibice na gorąco zaczęli rozprawiać o sytuacji, po której padła bramka. Fani Arki, którzy w liczbie 7,5 tysiąca stawili się na stadionie nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Chwile triumfu przeżywali z kolei kibice Legii, którzy pojawili się w Gdyni, mimo że obiekt przy ul. Olimpijskiej jest zamknięty dla kibiców gości.

W drugiej połowie losy meczu próbował odwrócić m.in. Olgierd Moskalewicz.


Był to gest sympatyków Arki skierowany w stronę kibiców stołecznego klubu. Dzięki temu w czasie meczu ani razu nie było słychać niecenzuralnych okrzyków zarówno w stronę kibiców Legii, jak i Arki, a w trakcie i po meczu nie doszło do żadnych ekscesów.

Ostrzał bramki Legii

W drugiej połowie piłkarze Arki rozpoczęli z animuszem, dążąc do wyrównania. W 65. minucie jednak ponownie zakotłowało się pod bramką Arkowców. Piłkarze Legii groźnie strzelali z okolic pola karnego, lecz byli nieskuteczni. Kolejne minuty to już zdecydowany napór gdynian.

W 66. minucie na bramkę Jana Muchy strzelał Michał Łabędzki. Również cztery minuty później ten sam piłkarz próbował skierować piłkę do siatki, jednak bramkarz Legii był na posterunku. Dwukrotnie próbował także Zbigniew Zakrzewski, jednak piłka jak zaczarowana nie chciała wpaść do siatki.

Im bliżej było końcowego gwizdka, tym częściej dochodziło do kontrowersyjnych sytuacji na murawie.


Znakomitą okazję miał również Marcin Wachowicz, który wykorzystał niezdecydowanie obrońców Legii i doszedł do sytuacji strzeleckiej. Posłał jednak piłkę obok słupka, choć miał sporo czasu, by dokładniej przymierzyć.

Dwie minuty przed końcem spotkania strzałem głową próbował jeszcze zmienić wynik meczu Damian Nawrocik. Znów jednak kapitalną interwencją popisał się Jan Mucha, pokazując, że jest w ścisłej czołówce golkiperów Ekstraklasy.

Spóźniony zajączek

- Musimy zdobyć 10, 11 punktów, żeby się utrzymać, wierzymy, że wynik w Łodzi poprawi nam humory, ale Święta Wielkanocne nie muszą być szczęśliwe - zaznaczał Marcin Wachowicz. Wszystko związane jest z zaległościami finansowymi., o których coraz częściej mówi się w Gdyni.

Arkowcy liczą na lepsze rezultaty w kolejnych spotkaniach Esktraklasy.


- Ostatnie pieniądze otrzymaliśmy w lutym, ale wychodząc na boisko nie myślimy o zaległościach finansowych. Na razie nie planujemy żadnego strajku. Mogę zapewnić, że już od wtorku koncentrujemy się na najbliższym meczu z ŁKS Łódź.

W najbliższym meczu gdynianie zagrają na wyjeździe właśnie z Łódzkim Klubem Sportowym. Natomiast już niebawem kolejny wielki mecz w Gdyni. Arka będzie podejmowała Wisłę Kraków. - Dla nas w tej chwili każdy mecz jest jak spotkanie o mistrzostwo. Musimy być w następnych spotkaniach przede wszystkim bardziej skuteczni - podkreślał po meczu Czesław Michniewicz.

Arka Gdynia 0:1 Legia Warszawa

Bramki: Chinyama (45')

Żółta kartka: Wachowicz, Zakrzewski (Arka)

Sędzia: Paweł Gil (Lublin)
Widzów: 7500**

Arka: Witkowski - Sokołowski, Żuraw, Anderson, Telichowski - Budziński  (Nawrocik 63'), Łabędzki, Ljubenow (Trytko 68'), Ława (Moskalewicz 74'), Wachowicz - Zakrzewski.

Legia: Mucha - Rzeźniczak, Astiz, Choto, Kiełbowicz - Giza, Jarzębowski, Iwański, Roger (Borysiuk 89'), Rybus (Ostrowski 79') - Chinyama (Paluchowski 90').

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto