Dlaczego tam?
Ano bo tylko tam było jedyne miejsce, gdzie mogłem zaparkować samochód.
Tak oto zupełnie przypadkowo znalazłem się na pokazie ekstremalnych skoków na motorach. Tłum obserwatorów, ryk motorów i podniebne skoki dwóch odważnych, a na pewno profesjonalnie przygotowanych facetów – oto klimat tamtego wydarzenia.
Widownia rozlokowana na parkingu i na otaczających pagórkach, rodzinnie z dziećmi, rodzicami i dziadkami – żywo reagująca na ekwilibrystykę, zamierająca jedynie w najbardziej dramatycznych momentach – zdąży wrócić na motor, czy będzie lot kontynuował solo. Udało się, oklaski.
Starałem się jakoś to wszystko uchwycić. Obaj szaleni motocykliści robili swoje. Jeden po drugim. Bez przerwy. Żaden do zdjęć nie pozował. Na zmianę miejsca już nie miałem szansy. Ja byłem świadkiem ostatnich 20 minut pokazu. I koniec. Czy aby na pewno?
Wtedy zaczął się dla mnie ostatni akcent wydarzenia. Publiczność. Część otoczyła namiot z dwójką bohaterów widowiska, autografy, dotknięcie motorów itp. A część zaczęła się wdrapywać na pochylnie, z których startowali i lądowali podniebni jeźdźcy. Zabawa we wspinanie trwała dosyć długo, wszystko przy pięknym, lekko zachodzącym słońcu. Magiczna godzina 18. Rodzice powoli zgarniali swoje pociechy. Młody żalił się ojcu: wszyscy zostają a ty mnie zabierasz... Na to ojciec: zobacz, my idziemy, a cienie idą razem z nami (zdjęcie).
Ja musiałem pędzić dalej, szukając innych winobraniowych tematów. Ten niestety zbyt luźno związany był z winobraniem. Redaktor Marek Pakoński stwierdziłby, że takie wydarzenie mogło odbyć się wszędzie i każdego niewinobraniowego dnia. Chyba miałby rację.
Jak wyprać kurtkę puchową?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?