Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ElectroBlog: 5 pytań do Double Trouble

Rafał Konieczny
Double Trouble
Double Trouble Double Trouble
"To może zabrzmi trochę hippisowsko, ale chcemy, żeby nasza muzyka dawała ludziom po prostu dużo radości!" - wywiad z Double Trouble, jednym z popularniejszych polskich kolektywów DJskich, prowadzi Rafał Konieczny.

Rafał Konieczny: Jak to się wszystko zaczęło?
Mateusz: Ola, czyli ładniejsza połówka naszego damsko-męskiego duetu, na klubowej scenie stolicy walczy już od ponad 5 lat.
Ola: Muzyka zawsze stanowiła najważniejszą część mojego życia, więc swoją przygodę z graniem imprez uważam za naturalny rozwój wydarzeń. Natomiast historia jak to się wszystko zaczęło napawa mnie wielką dumą. Kiedyś odbywały się w Warszawie imprezy, które zyskały już status kultowych, a mianowicie Indie Pop Night w CDQ-u (tak, to właśnie od tej imprezy zaczęła się lawina „indie nightów” w całej Polsce). Mam to szczęście, że załapałam się na ten fenomenalny cykl i to właśnie trójka genialnych chłopaków, którzy to organizowali, a na co dzień pracowali w „Gazecie Wyborczej”, zasiała we mnie tę myśl, że może warto spróbować samemu. Ba! Miałam ten zaszczyt, że jeden z nich udzielił mi przyspieszonej lekcji gry na dekach i pomógł zorganizować pierwszą imprezę w warszawskiej Regeneracji. Nigdy nie zapomnę tego stresu, a z drugiej strony olbrzymiej satysfakcji, kiedy zobaczyłam tłumy ludzi bawiących się do muzyki, którą gram. Przez wiele lat grałam w różnych miejscach i konfiguracjach towarzyskich, aż wreszcie poznałam Mateusza, z którym nota bene połączyła nas właśnie muzyczna pasja i któregoś razu grając sama imprezę usłyszałam od niego „Gdybym ja był DJ-em, grałbym samego Morrisseya” (musicie wiedzieć, że Mateusz jest die hard fanem tego artysty). I pomyślałam sobie – czemu nim nie zostaniesz?
Mateusz: Tak, ponad dwa lata temu, narodziło się Double Trouble. Pierwszą imprezę, zresztą w klimatach indie, zagraliśmy w grudniu 2008 roku w świętej pamięci Jadłodajni Filozoficznej. Było to dokładnie w dniu moich urodzin.

Jaką muzykę prezentujecie? Z jakiego sprzętu korzystacie?
Ola: Hm, to najłatwiejsze i najtrudniejsze pytanie zarazem – i to z tego samego powodu – bo o muzyce moglibyśmy rozmawiać godzinami. Gramy strasznie różnorodnie i ostatnia rzecz jakiej byśmy chcieli to ograniczanie się jakimikolwiek gatunkami czy modami. Gramy to, czego sami lubimy słuchać, z jednej strony dlatego, że przy takiej ilości własnych imprez (od ponad roku mamy zajęty praktycznie każdy piątek i sobotę) to jedyny sposób, żeby nie oszaleć. Z drugiej strony wierzymy w pewien edukacyjny i trendsetterski wymiar pracy DJ-a – sama impreza to zwieńczenie bardzo wymagającej pracy, która polega na przesłuchiwaniu setek kawałków tygodniowo i wybieraniu z nich tych najbardziej tanecznych, najświeższych, najciekawszych. Dla uproszczenia czasem muzykę, którą gramy nazywamy „indietroniką”, bo gramy muzykę elektroniczną, ale nasze korzenie to zdecydowanie gitary i to chyba słychać w tym, co prezentujemy na swoich imprezach. Ważnym wyznacznikiem jest też pewien stopień przebojowości – ludzie podpierający ściany na naszych imprezach to dla nas policzek – chcemy, żeby na parkiecie było szaleństwo, pot i łzy (oczywiście – ekstatyczne!).
Mateusz: Co do sprzętu wiemy, że na ten temat panuje zażarta debata, ale my już jakiś czas temu postawiliśmy na laptopa i konsoletę z powodów czysto praktycznych (są dość kompaktowe, cała muzyka jest w jednym miejscu no i nie trzeba wypalać setek płyt trzy sekundy przed imprezą, co zawsze było naszą traumą).

Występujecie głównie w Warszawie, od jakich klubów zaczynaliście i gdzie teraz najczęściej występujecie?
Ola: Graliśmy w wielu, wielu miejscach w Warszawie. Zaczynaliśmy w Jadłodajni Filozoficznej, teraz regularnie grywamy w Obiekcie Znalezionym (mamy tu swój imprezowy cykl Head Over Heels, podczas którego gościliśmy między innymi White Lies, Zombie Kids czy Fear Of Tigers), Kamieniołomach (tu z kolei znajdziecie nas przychodząc – tłumnie oczywiście - na imprezy Gardening At Night), Nowym Wspaniałym Świecie i Hydrozagadce. Poza tym odwiedziliśmy chyba każdy godny uwagi klub w stolicy. Oczywiście nasza muzyka wykracza też poza granice Warszawy – mieliśmy okazję grać w poznańskiej Cafe Mięsnej, sopockiej Versalce czy gdańskim Buffecie. Teraz szykuje nam się taka mała okołotrójmiejska „trasa” - 29 kwietnia zagramy w sopockiej Papryce, 6 maja w gdańskim La Dolce Vita, 27 maja w Lęborku i wreszcie 28 maja w tczewskiej Trombie. Serdecznie zapraszamy!
Mateusz: A co do rzeczy, z których jesteśmy najbardziej dumni, to występowaliśmy na poznańskim festiwalu Rafineria i na zeszłorocznym Selectorze, gdzie udało nam się rozkręcić dużą imprezę, mimo, że naszą konkurencję stanowili Calvin Harris i The Bloody Beetroots.
Występowaliśmy też na jednej scenie z French Horn Rebellion i Cut Copy podczas Warm-Up Sessions przed zeszłorocznym FreeFormFestivalem. Poza tym mieliśmy zaszczyt zagrać między innymi u boku Kavinsky'ego, Alana Braxe, Ritona, His Majesty Andre, Breakbota czy Late Of The Pier.
Ola: A co do zagranicznych wojaży – zobaczymy co przyniesie ten rok.

Co dalej z Waszą karierą muzyczną, co planujecie?
Ola: Co do przyszłości – chcemy dotrzeć do jeszcze większej ilości ludzi i grać jeszcze lepsze imprezy. To może zabrzmi trochę hippisowsko, ale chcemy, żeby nasza muzyka dawała ludziom po prostu dużo radości!
Mateusz: A jeśli chodzi o własne produkcje to jest to jedno z naszych największych marzeń, więc możecie być pewni, że coś tam się w końcu urodzi.

Jak wygląda wasze życie poza muzyką, co robicie, kiedy zejdziecie z DJki?
Mateusz: Mamy bardzo pracowite życie i robimy tysiąc różnych rzeczy, ale mamy to szczęście, że większość z nich kręci się wokół muzyki. Poza imprezami, które szczelnie wypełniają praktycznie każdy nasz weekend, oboje jesteśmy dziennikarzami „Aktivista”. Ola pracuje też na co dzień w portalu Plejada, gdzie pisze o muzyce od trochę bardziej szołbizowej strony. Ja z kolei jestem freelancerem, więc moje teksty możecie przeczytać chociażby w „Exklusivie” czy na portalu Era Music Garden. A jak tylko mamy jakąś wolną chwilę staramy się chodzić i jeździć na koncerty (tak, tak Polska nam nie wystarcza – jesteśmy globalnymi pochłaniaczami muzyki) i wybierać się na festiwale, między innymi nasz ukochany Melt! Festival w Niemczech, gdzie czujemy się jak w trzecim domu (pierwszy – to ten prawdziwy, a drugi to Kamieniołomy:)).

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto