MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

FELIETON - Sportowe patologie (część 27): Czy jeden facet przekreślił nasze marzenia?

Radosław Patroniak
Miałem już nie pisać o tych nieszczęsnych dla polskich drużyn pucharach, ale koledzy po fachu mnie sprowokowali, myląc przyczyny ze skutkami w diagnozie naszych słabości.

Podstawowa fałszywa teza jest taka, że Sparta Praga była w zasięgu piłkarzy Lecha. Nie była i zamiast obwiniać sędziego, trenera i zły los, ci którzy zawiedli powinni bić się w piersi. Wybrali inny wariant obrony, ale to nie znaczy, że trzeba się z nim identyfikować.

Druga kwestia to reakcja pracodawcy, znana dobrze każdemu z życia codziennego. Umowy o pracę są tak skonstruowane, że pozwalają na nagradzanie i karanie. Nagana nie jest obcym pojęciem w zwykłej pracy, w klubie piłkarskim jest czymś wyjątkowym, bo futbolista jest gwiazdą, pupilem, ulubieńcem tłumów i musi zarabiać niebotyczne kwoty. Jak pobije żonę (przykładem Arkadiusz Onyszko) to nie jest przestępcą, tylko skandalistą. Jak się spóźni na trening, to nie wyleci na zbity pysk, tylko zapłaci drobną karę w stosunku do zarobków i zasłuży na miano niepokornego.

Nienormalność tolerują działacze piłkarscy, którym dobrze żyje się w tym świecie obłudy i nieuzasadnionych przywilejów. Dlatego zamiast wprowadzać na spotkaniach przedstawicieli Ekstraklasy SA limity płac, zastanawiają się jak wyciągnąć więcej kasy od bukmacherów i telewizji. A każdy rozsądny człowiek widzi, że polska liga jest przepłacona i w sensie sportowym beznadziejnie słaba. Nie zmienimy tego opowiadając dyrdymały o kiepskim przygotowaniu, słabych trenerach i zniechęconych sponsorach.

Podobno na Europę za słaby jest też trener Jacek Zieliński. Nie zastanawiałem się nigdy nad tym (jak już to nad tym, dlaczego tak się zmienił na niekorzyść od czasu pracy w Groclinie Grodzisk), natomiast wiem na pewno, że z obecną drużyną każdy trener byłby słaby, łącznie z Franciszkiem Smudą (dziwne, że tak łatwo się wypowiada o taktyce Lecha, a nawet mistrza Polski nie potrafił z nim wywalczyć, co jest dużo prostsze niż zaistnienie w Europie) i Henrykiem Kasperczakiem (w czwartek ludzie psy na nim wieszali, że stary, wypalony i niereformowalny, ale jakoś nikt nie zadał pytania, kim on miał ograć tych lepiej wyszkolonych technicznie Azerów), który chyba już na długo wyleczył się z polskiej piłki.

No i jeszcze sprawa powrotów do przeszłości, czyli dni chwały w Lidze Europejskiej przed dwoma laty. Kolejorz grał w meczach z Nancy, Deportivo La Coruna i Feyenoordem inaczej niż ostatnio, ale też nie rzucił całej Europy na kolana (to były tylko dwa remisy u siebie i wygrana w Rotterdamie, gdzie przeciwnik nie miał szans na awans). A my tym żyjemy, wspominamy, porównujemy i tak w kółko. Po co? Trzeba zmieniać fundamenty, żeby przestać się wstydzić i bez końca biadolić. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, a nie sugerować, że zawinił jeden facet, w dodatku taki, który zrobił więcej niż jego poprzednicy na ławce trenerskiej...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Derby Trójmiasta: oprawa meczu Lechia Gdańsk - Arka Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto