MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Gadu-Gadu w pracy może się źle skończyć

Dariusz Kowalczyk
Zakaz używania Gadu-Gadu obowiązujący np. w mińskim urzędzie miasta albo... przeglądanie korespondencji pracowników – to niektóre sposoby pracodawców walczących z wykorzystywaniem służbowych komputerów do ...

Zakaz używania Gadu-Gadu obowiązujący np. w mińskim urzędzie miasta albo... przeglądanie korespondencji pracowników – to niektóre sposoby pracodawców walczących z wykorzystywaniem służbowych komputerów do prywatnych celów.

Pani Katarzyna odbywała staż w jednej z firm na terenie powiatu mińskiego. Nie wiedziała, że jest inwigilowana. – Szef miał dostęp do mojego Gadu-Gadu i wiedział o wszystkim, o czym pisałam do znajomych. Doszłam do takich wniosków, bo szef często nawiązywał do spraw, o których wcześniej pisałam na G-G – skarży się. Przypuszcza, że pracodawca podejrzał hasło, gdy je wpisywała, albo wynajął kogoś, kto je rozszyfrował. – O moich sprawach prywatnych szybko wiedziało pół firmy – ubolewa.

A okazuje się, że złamanie hasła w Gadu-Gadu wcale nie jest trudne. Maciej, informatyk z Halinowa chcący zachować anonimowość, mówi, że służący do tego program można pobrać za darmo z internetu. – Potrzebne jest 5 min, aby go ściągnąć i wejść do komunikatora pracownika. Taka usługa kosztuje 30–40 zł – dowiadujemy się.

Wielu pracodawców zabrania pracownikom korzystania z G-G, aby tym samym uniknąć niepotrzebnych spięć. Tak jest na przykład w Urzędzie Miasta Mińsk Mazowiecki. – Nasi pracownicy nie mogą korzystać z G-G. Mają do dyspozycji skrzynkę mejlową – wyjaśnia sekretarz miasta Jadwiga Frelak. – Mimo że mamy taką możliwość, to nie kontrolujemy zawartości skrzynek – dodaje.

Nie da się jednak ukryć, że wiele osób nie tylko sporo czasu spędza w pracy na G-G, ale także załatwia prywatne sprawy ze służbowego komputera. Z badań ośrodka Geminus wynika, że przyznaje się do tego aż 93 proc. internautów. Spośród nich największa, 46-proc. grupa deklaruje, że w ten sposób korzysta z firmowej sieci pół godziny dziennie, a 19 proc., że godzinę dziennie.
Informatycy przyznają, że od czasu do czasu zgłaszają się do nich pracodawcy, którzy proszą o zainstalowanie programów pozwalających na podgląd wszystkiego, co na komputerze robi pracownik. – Miałem kilka takich zleceń. Dodatkowo musiałem zablokować dostęp do stron pornograficznych – mówi nam Maciej. Dodaje, że na polskim rynku są też programy sprawdzające czas pracy z dokładnym spisem przerw, albo wyświetlające na ekranie administratora wszelki tekst wpisywany do komputera przez pracownika. Nie brakuje pracodawców, którzy zabezpieczają się i w ten sposób.

Jak mówi Jadwiga Frelak, władze mińskiego urzędu są w stanie sprawdzić liczbę godzin, które pracownik spędza na załatwianiu prywatnych spraw w sieci. – Mamy specjalny program, który to wykrywa, i pracownicy o nim wiedzą. Jeśli widzimy, że ktoś godzinami przegląda internet, dostaje upomnienie – wyjaśnia Frelak. Zaznacza przy tym, że dotychczas wyciąganie konsekwencji nie było konieczne.

Pracownikom podobne metody mogą się nie podobać, są jednak dozwolone prawem. Obecne przepisy kodeksu pracy dają pracodawcy możliwość kontroli zarówno zawartości skrzynki mejlowej pracownika, jak też rozmów, które prowadzi przez G-G, Skype i inne komunikatory. Czy może się to jednak odbywać bez wiedzy pracownika? Rzecznik Praw Obywatelskich jest przekonany, że nie. Pod koniec grudnia skierował do Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej list, w którym zwrócił się z prośbą o nałożenie na pracodawców obowiązku informowania podwładnych o możliwości monitoringu w miejscu pracy. Chce, aby taki przepis znalazł się w kodeksie pracy. Póki się nie znajdzie, powinniśmy pamiętać, że szef w każdej chwili może sprawdzić nasze G-G i pocztę mejlową. Warto też mieć na uwadze, że ryzyko upomnienia, a w skrajnych przypadkach nawet zwolnienia z pracy, nie jest jedynym, które ponosimy, wykorzystując służbowy komputer do prywatnych celów. Płacąc rachunki czy robiąc zakupy przez internet na obcym i nieodpowiednio zabezpieczonym komputerze, narażamy się na przechwycenie kodów i haseł. – Aby nie dać się okraść, powinniśmy korzystać z programów szyfrujących. Dostępne są darmowe i płatne aplikacje. Nie zostawiajmy też na dysku twardym PIN-ów do kont bankowych albo innych kodów. I wreszcie, powinniśmy mieć dobry program antywirusowy pobrany ze strony producenta. Zachowujmy ostrożność. Dzięki temu niepożądane osoby nie tak łatwo sprawdzą nasz komputer – mówi Mariusz Mrozek, oficer prasowy Komendy Stołecznej Policji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zastrzeż PESEL - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto