- Pani kontroler podeszła do faceta około 40., a ten się uśmiechnął, milczał, nie podał danych, a potem wysiadł. Kobieta tylko westchnęła. Cały tramwaj to widział - opisuje Czytelniczka Joanna Natasiuk.Podobne sceny mają w pamięci inni pasażerowie. Przyłapani gapowicze czują się bezkarni, a kontrolerzy są bierni. - Kiedyś byli odważniejsi, bardziej stanowczy - przyznaje Wojciech Brzelecki, który widział kilka takich ,,kontroli''. Wielu innych Czytelników zwraca uwagę na to, że kiedyś ekipy kontrolerów sprawdzały całe pojazdy. Dziś zatrzymują się przy złapanym i reszta gapowiczów zwiewa. Czemu tak jest? Zgłosiła się do nas dwójka kontrolerów. I opowiedziała o swojej pracy.Kiedyś kontrolerzy byli na umowach o pracę i dodatkowo mieli procent od mandatów. Dziś nie mają żadnej podstawy, a ich jedynym zarobkiem jest działka od zapłaconej kary. - Kłopot w tym, że gapowicze płacą czasami po wielu miesiącach albo wcale. Bywa więc tak, że tygodniami nie widzimy żadnych pieniędzy albo dostajemy po kilkadziesiąt złotych - mówi jeden z kanarów. Tłumaczy, że właśnie dlatego kontrola kończy się na pierwszym zatrzymanym. Bo każdy gapowicz jest na wagę złota. Ale - to już słowa kontrolerki - przez taki system płac mało kto chce się narażać. - Wyzwiska, groźby, szarpanie są na porządku dziennym. A my jesteśmy bezbronni. Mamy umowy - zlecenie, kto nadstawi karku za takie coś? Kiedyś kontroler czuł się pewniej - mówi.To ,,kiedyś'' to czasy, gdy kontrola podlegała Miejskiemu Zakładowi Komunikacji i część kanarów była etatowa, a część pracowała z doskoku. Pomagała im straż miejska, były akcje ,,nalotowe'', gdy sprawdzano np. wszystkie autobusy na wybranym przystanku. Jednak w lipcu kontrole przejęło miasto. I zmieniło system zatrudniania oraz wynagradzania kanarów. - Na gorszy - uważają kontrolerzy.I tak nieszczelny, że na forum Miejskiego Zakładu Komunikacji (!) internauci zastanawiają się, czy jest sens kupować bilety, skoro gapowicze stali się niemal bezkarni. Można podać fałszywe dane albo bez słowa wyjść z pojazdu. I nic.Miasto zapewnia, że nie jest tak źle. Jak wylicza rzeczniczka magistratu Anna Zaleska, od lipca do 30 kwietnia zostało przeprowadzonych 22 tys. 367 kontroli, podczas których złapano 6 tys. gapowiczów. Mają do zapłacenia 930 tys. zł. Wynik może robić wrażenie: dotyczy 10 miesięcy, czyli daje to wynik 600 mandatów na miesiąc. Ale... poprzednia ekipa kanarów MZK potrafiła dobić do 1,3 tys.! Ponad dwa razy więcej! Urzędnicy jednak zapewniają, że obecna ekipa ciągle się uczy (część pracuje od marca) i wyniki będą lepsze.SKOMENTUJJak oceniasz pracę kontrolerów?KOMENTARZBarbara Langnerdyrektorka zielonogórskiegoMiejskiego Zakładu KomunikacjiProblem z nieuczciwymi pasażerami jest w każdym mieście. Zawsze znajdą się osoby, które chcą pojechać za darmo. Poszczególne firmy i samorządy różnie z tym walczą. U nas za ściganie gapowiczów odpowiadamy sami, jako przewoźnik. Wynajęliśmy więc firmę i rozliczamy ją z wyników. Działa to w ten sposób od wielu lat i funkcjonuje jak trzeba.Uważam, że system, w którym firma przewozowa nie ma wpływu na ściganie gapowiczów (z taką sytuacją do czynienia mamy w Gorzowie - dop. red.) jest dość kłopotliwy. Przewoźnik, który sam ściga gapowiczów, robi to z większym zaangażowaniem, bo widzi w tym interes.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Polski samolot musiał nagle lądować na Islandii. Nerwowa sytuacja na pokładzie
- Gwiazdy „Pulp Fiction” na 30. rocznicy premiery filmu. Niektórych zabrakło
- Kokosanka pingwinem roku. Ptak z gdańskiego zoo bije rekordy popularności
- Sto dni do rozpoczęcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Co mówią mieszkańcy Paryża?