Wtedy obowiązywała łacina i ministranturę trzeba było wykuć na pamięć, w zasadzie bez zrozumienia treści. Ale jak to fantastycznie brzmiało: „Mea culpa" była większa niźli „moja wina"...
A propos wina. Msze się odbywały od samiutkiego rana aż do wieczora. Kościelny nas nauczył i zaufał starszym ministrantom, że naczynia mszalne z wodą i winem potrafimy napełnić wg norm.
A więc zaufani mieli dostęp do butelki wina mszalnego. Wielu myślało o karierze kapłańskiej więc trzeba było sprawdzić czy to co urzędowy wypija kapłan nie jest wstrętne w smaku.Próbowaliśmy. Nawet smakowało.
Ponieważ degustacja wina mszalnego była w słusznej sprawie nie traktowaliśmy tego jako grzech i nie spowiadaliśmy się.
Z Proboszczem mieliśmy kontakt bardziej nauczycielski niźli ojcowski. Żadnego przytulania, żadnego głaskania po włoskach. Gdy coś nie wyszło, albo się zapomniało to ręce do przodu i kijaszkiem po paluchach ksiądz przywoływał pamięć o dobrych manierach. Nauczyciele używali i łamali linijki (wtedy były drewniane).
To co słyszy się o molestowaniu i za co arcybiskupi przepraszają, w tamtych (czasach naszego dziecinstwa) nie praktykowano. Ksiądz widział, że tak tłumnie służymy na majowych nabożeństwach bo ładne dziewczyny klękają przed kościelnymi ławkami. A my już wiedzieliśmy, że to pokusa do grzechu i czekaliśmy na okazję indywidualnych korepetycji.
* * *
Skąd się wzięła moda na księżowskie pedofilstwo ? Może to telewizja, może kolorowe tajne pisma zwane „świerszczykami" ? Ja tego nie doświadczyłem.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?