Niedoinformowani pacjenci
Wrażenie, że publiczna służba zdrowia źle działa, wynika w sporej mierze z niedoinformowania. Zdarza się, że późnym wieczorem chorzy ze zwykłym przeziębieniem zjawiają się w izbie przyjęć szpitala i są rozgoryczeni, że odesłano ich z kwitkiem. Nie wiedzą, że po pomoc w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej w nocy (nocna pomoc lekarska - NPL) i w święta powinni się udać do przychodni, w której mają lekarza pierwszego kontaktu. Aby być przyjętym do szpitala, należy mieć skierowanie, chyba że stan zdrowia nagle się pogorszył i zagraża życiu chorego. Wtedy właśnie należy udać się do SOR-u, czyli szpitalnego oddziału ratowniczego. Jeśli zły stan zdrowia uniemożliwia przyjęcie do przychodni, można telefonicznie wezwać lekarza do domu. Mało kto ma zapisane numery telefonów przychodni, w której przyjmuje jego lekarz pierwszego kontaktu, czy SOR-u, tak niezbędne w awaryjnych przypadkach. Ta niewiedza na temat organizacji podstawowej opieki zdrowotnej rodzi wiele nieporozumień, nerwów i pretensji i również ma spory wpływ na obraz publicznej służby zdrowia. Tymczasem takie informacje można znaleźć w widocznym miejscu w przychodni, w której zapisani jesteśmy do lekarza pierwszego kontaktu.
Dwa razy do roku
Nie wszyscy też wiedzą, że pacjent ma prawo zmienić dwukrotnie w ciągu roku lekarza pierwszego kontaktu bez podawania przyczyny. Jeśli chciałby zrobić to po raz trzeci, będzie musiał zapłacić 80 zł, chyba że pacjent zmienił miejsce zamieszkania albo lekarz przestał pracować w danej lecznicy. Jest to o tyle ważne, że właśnie ten lekarz daje skierowanie do specjalistów. Skierowania nie trzeba, gdy udajemy się do ginekologa, położnika, dermatologa, wenerologa, onkologa, psychiatry, okulisty i dentysty. Nie potrzebują też skierowania osoby chore na gruźlicę, zarażone wirusem HIV, inwalidzi wojenni i wojskowi, osoby represjonowane i kombatanci cywilni, a także niewidomi, będący ofiarami działań wojennych oraz osoby uzależnione (w ramach lecznictwa odwykowego).
Brakuje lekarzy
Drugą i chyba najważniejszą przyczyną nie najlepszego funkcjonowania publicznej służby zdrowia jest brak lekarzy, zwłaszcza specjalistów. Jak informuje Wanda Pawłowicz, rzecznik Mazowieckiego Oddziału NFZ, jeden lekarz specjalista pracuje przeciętnie w trzech przychodniach.
Brakuje przede wszystkim pediatrów, neurologów, kardiologów, radiologów, ortopedów, praktycznie tak można by wymienić lekarzy wszystkich specjalności. A to dlatego, że spora ich część postanowiła się zatrudnić w krajach Europy Zachodniej. Ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia jest tylko płatnikiem - wbrew powszechnemu mniemaniu - nie ma wpływu np. na liczbę wydawanych numerków w przychodniach. To zależy jedynie od organizacji pracy danego lekarza i jego liczby godzin pracy w danym miejscu.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?