Głupich nie sieją... kontynuacja

W sobotni poranek wyskoczyłem sobie na przejażdżkę rowerową. Patrzę w rowie leży sobie "maluch" Dwa tygodnie temu, też w sobotę rano znalazłem w tym samym Grudzickim Lesie rozbitego Audika. Co jest? To jakiś Trójkąt Bermudzki? Czy to nieznana, tajemna siła porywa spokojnie jadącychludzi i zrzuca z drogi? (Policja określa tą moc nieczystą "niedostosowaniem prędkości do warunków jazdy" albo "zbytnią brawurą").
Z napisu na plecaku kierowcy (pasażera?) wynikało że jest on mieszkańcem Groszowic- czyli daleko nie ujechał... A mówi ruskie przysłowie "Ciszej jedziesz- dalej będziesz".
Jak tak dalej pójdzie to się będę bał rano na rower wsiadać i do lasu jechać. Na razie widziałem tylko rozbite samochody bez ofiar i bez śladów krwi. Chociaż jak mówią,"do trzech razy sztuka".
Lasy mamy piękne i warto się w nich zatrzymać. Wolę podziwiać przyrodę niż patrzeć na zmasakrowane samochody bądź, nie daj Boże, na krwawiących ludzi. Koledzy (koleżanki) kierowcy! myślcie co robicie! Jak kogoś energia rozpiera to zachęcam by przesiąść się na rower - człowiek sięrusza,jest zdrowszy,złe emocje go opuszczają. Mniejsze jest też prawdopodobieństwo, że komuś zrobimy krzywdę naszym pojazdem.
Nie zawsze ma się tyle szczęścia- przypomina mi się wypadek sprzed paru lat jaki mieli nasi rodacy bodajże w Szkocji. Też wylecieli z drogi, też wpadli do wypełnionego wodą rowu. Mało brakło a cało by wyszli z wypadku, ale się... utopili. Auto dachowało,  zaklinowało się w rowie- uniemożliwiając otwarcie drzwi... Wody  było raptem  z 40-50 centymetrów - niestety wystarczyło...