Od trzech dni w Gnieźnie rodzice mogą pobierać karty zgłoszeń maluchów do przedszkoli. Osoby, które nie będą mogły się zgłosić po kartę w najbliższym czasie, nie muszą się obawiać, że ich dziecko nie zostanie zakwalifikowane. Dyrektorzy placówek podkreślają, nie liczy się kolejność oddania karty.
Od tego roku do przedszkoli oprócz sześciolatków muszą zostać przyjęte pięciolatki. I tu pojawił się problem – może zabraknąć miejsc dla trzy- i czterolatków.
– Jest możliwość posłania sześciolatków do szkoły oraz ustawowy zapis o konieczności przyjmowania ich rok młodszych kolegów – wyjaśnia Telesfor Gościniak, dyrektor Wydziału Oświaty, Kultury i Sportu w gnieźnieńskim magistracie. Jednak, jak słyszymy, nie należy się raczej spodziewać, że rodzice sześciolatków zaczną masowo kierować swoje dzieci do szkół, zamiast do przedszkoli.
– Nasze przedszkola są bardzo dobrze utrzymane, mają wysoki standard, więc taka sytuacja nas nie dziwi – tłumaczy Gościniak.
O tym, że rodzice myślą podobnie, świadczy olbrzymie zainteresowanie i niemalże szturm na placówki. Od pierwszego dnia rozdawania kart przedszkola były oblegane przez rodziców. W przedszkolu nr 6 przy ulicy Wiosennej w dwa dni rozdano ich 50.
– Jest duże zapotrzebowanie na miejsca dla maluchów, czyli 3- i 4-latków – przyznaje Mariola Ilnicka, dyrektorka placówki.
Podobnie jest w przedszkolu nr 9 przy ul. Radosnej. Jak słyszymy od dyrektor Danieli Napieczyńskiej, w roku ubiegłym zostało tam odrzuconych aż 60 podań.
– Sądzę, że w tym roku będzie podobnie. Dzięki zorganizowaniu popołudniowej grupy mogłam przyjąć 168 dzieci. Niestety, to i tak za mało – wylicza. W przedszkolu nr 15, przy ulicy Chudoby, zainteresowanie jest tak duże, że trzeba było dokserować karty.
– Przygotowaliśmy ich 150. Po dwóch dniach musieliśmy przygotować jeszcze 50 – mówi Bożena Ławniczak, dyrektorka.
Ile maluchów w tym roku zostanie odprawionych z kwitkiem, okaże się 15 maja, kiedy zostaną wywieszone oficjalne listy przyjętych. Jak słyszymy, w magistracie urzędnicy głowią się, jak znaleźć rozwiązanie, które ma spowodować, by było ich możliwie jak najmniej. Dyrektor Gościniak na razie nie chce mówić o szczegółach.
– Musimy wszystko dokładnie przeanalizować. W przedszkolu, gdzie zainteresowanie będzie największe, trzeba będzie stworzyć choć jedną grupę więcej – zdradza.
Jego zdaniem, innym rozwiązaniem mogą być przedszkola prywatne. W Gnieźnie działa jedna taka placówka, przy ulicy Chudoby. Jak mówi jej dyrektor Magdalena Woźniak, przedszkole dysponuje 40 wolnymi miejscami.
– Przedszkole prywatne jest droższe. U nas za pobyt dziecka trzeba zapłacić 500 złotych, ale należy zauważyć, że program zajęć jest bogatszy niż w placówkach publicznych. Jest także więcej opiekunów na grupę – mówi.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?