Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grudziądzki kulturysta odnosi sukcesy na światowych imprezach

Łukasz Szalkowski
Łukasz Szalkowski
KULTURYSTYKA. Grudziądzanin Tomasz Lech zajął siódme miejsce na Mistrzostwach Świata w Ekwadorze. - Mogło być lepiej, ale forma uciekła przez grupę jelitową, która dopadła nas w dniu zawodów - opowiada kulturysta.

Łukasz Szalkowski:  Pod koniec ubiegłego roku startowałeś w Mistrzostwach Świata i zająłeś siódme miejsce. Jak wrażenia z turnieju? Jesteś zadowolony z wyników?Tomasz Lech: - Było bardzo fajnie, pogoda świetna, bo o tej porze roku jest w Ekwadorze praktycznie tak jak u nas w bardzo ciepłe dni wakacyjne, nawet klimat nie różni się wiele od tego w Polsce, także śmiało mógłbym się tam przeprowadzić i mieszkać na stałe. Tym bardziej, że jest też bardzo tanio. Przykładowo jeden galon paliwa, czyli około 5 litrów kosztuje 4,50 zł. Fajnie by było, gdybyśmy mogli mieszkać w Ekwadorze, a zarabiać takie pieniądze jak w Polsce. Podróż była strasznie długa, nie chciałbym kiedykolwiek w życiu latać aż tak długo, bo z Amsterdamu do Ekwadoru lecieliśmy aż 13 godzin.Jeśli chodzi o zawody, to wszystko przeprowadzono sprawnie. Narzekaliśmy na jedzenie, bo posiłki mieliśmy trzy razy dziennie, a my kulturyści musimy jeść sześć razy dziennie. Całe szczęście, że na przeciwko hotelu, w którym spaliśmy było potężne centrum handlowe, więc mogliśmy tam zaopatrywać się w produkty i samiprzyrządzaliśmy sobie brakujące posiłki. Sam hotel - pięciogwiazdkowy Sheraton - był bardzo fajny, z basenami, siłowniami, także tu wszystko było w porządku.Niestety, całą naszą czwórkę dopadła grypa jelitową. Najgorsze jest to, że zachorowaliśmy w dniu zawodów, także nie mieliśmy siły, żeby "podpompować się", wyjść na scenę i jakoś wyglądać. Ledwie trzymaliśmy się na nogach, ciężko było pozować, a to też spory wysiłek. Po 20 razy dziennie byliśmy w toalecie i forma uciekła. Ja zająłem siódme miejsce. Tylko jednym punktem przegrałem wejście do finału. Gdyby forma była taka, jaka powinna być, podejrzewam że walczyłbym o jakieś czwarte, piąte miejsce. Tylko jednemu z Polaków udało się stanąć na podium na jego najwyższym stopniu. Po raz pierwszy w historii polskiej kulturystyki zdobyliśmy medal w kategorii super ciężkiej. - Po powrocie z Ekwadoru zaproszono Cię do grudziądzkiego więzienia. Co tam robiłeś? -  Zaproszono mnie na pogawędkę z więźniami. Miałem rozmawiać z około trzydziestoma więźniami interesującymi się tematem kulturystyki. Poopowiadałem im o startach w zawodach i o tym, jak to się zaczęło, pokazałem im trochę fotek. Potem odpowiadałem na pytania na temat tego sportu. Myślę, że wyciągnęli z moich rad wiele pożytecznych rzeczy. Wszystko jest tam takie chłodne, nieprzyjazne, więc kiedy przychodzi ktoś z zewnątrz, zawsze jest jakąś odskocznią od codzienności, dlatego takie spotkania cieszą się zainteresowaniem. W życiu nie chciałbym tam się znaleźć jako więzień. - Jak zaczęła się twoja przygoda ze sportami siłowymi? - To było w wielu 14 lat. Mieszkałem na jednym podwórku z braćmi Jarkiem i Jackiem Dymkami - słynnymi zawodnikami Strong Man. Tak naprawdę byli dla mnie jak bracia. Są sześć lat starsi ode mnie, spędzaliśmy razem bardzo dużo czasu. W końcu namówili mnie żebym przyszedł do nich na siłownię i połknąłem bakcyla. Zacząłem trenować na poważnie. Następnie w wieku 21 lat podsunęli pomysł, żebym wystartował w eliminacjach do zawodów Strong Man, które pokazywał też TVN. Udało mi się zakwalifikować i miałem okazję, by konkurować ze wszystkimi najsilniejszymi Polakami, łącznie z Mariuszem Pudzianowskim. Po pięciu latach zaczęły się odzywać kontuzje barków, kolan, łokci, więc powiedziałem sobie, że to już jest koniec mojej kariery w tym sporcie. Miałem rok przestoju od startów w jakichkolwiek zawodach. W tym czasie otworzyłem sklep z odżywkami. Chcąc zgłębić swoją wiedzę na temat odżywiania i suplementacji  zapisałem się na kurs trenera kulturystyki, który odbywał się w Toruniu. Prowadził go trener kadry narodowej kulturystów Leszek Michalski, który przy okazji namawiał mnie żebym zaczął starty właśnie w tym sporcie, ponieważ mam bardzo dobre predyspozycje. Trochę się wahałem, ale w końcu mnie namówił.  - Od początku przygody z kulturystyką odnosiłeś sukcesy? Czy raczej przychodziły z czasem?Pierwszy raz wystartowałem w 2010 roku w debiutach i zdobyłem srebrny medal. Tam przegrałem tylko z Mateuszem Burdzym. Już miesiąc później odbywały się Mistrzostwa Polski. Tam wygrałem kategorię 100 kg i kategorię open, czyli tak naprawdę całe zawody. Miesiąc po mistrzostwach poleciałem do Maastricht w Holandii na Mistrzostwa Europy i tam udało mi się zająć drugie miejsce. W 2011 roku miałem trzy starty. Pierwsze to Arnold Classic Europe, które organizował Arnold Schwarzenegger w Madrycie. Tam niestety aż tak dobrze mi nie poszło. Zacząłem kombinować z dietą i ta forma nie była taka, jak bym sobie tego życzył. Zająłem 15 miejsce na 34 zawodników.Później był Puchar Polski, w którym zająłem trzecie miejsce i zakwalifikowałem się na Mistrzostwa Świata w Indiach. Tam zająłem dziesiąte miejsce na 24 zawodników. Miałem lekki niedosyt, bo myślałem że będzie nieco lepiej, ale jak na pierwszy start w najważniejszej imprezie świata, nie było źle. W 2012 roku w Pucharze Polski zająłem czwarte miejsce i pojechałem na Mistrzostwa Świata do Ekwadoru.W tym roku planuję start tylko w Pucharze Polski, żeby zakwalifikować się na Mistrzostwa Świata w Maroko. Nie chcę brać udziału w zawodach "po drodze", bo szykuję się na jedną konkretną, docelową imprezę, żeby właściwa forma mi nigdzie nie uciekła. - Jak wygląda twój dzień? Wiele rzeczy musisz pewnie podporządkowywać treningom. -  W okresie przedstartowym, czyli na 12 tygodni przed zawodami wstaję o szóstej rano, łykam jakieś suplementy, wsiadam na rower i "kręcę" przez godzinę. Później przygotowuję sobie sześć posiłków na cały dzień i pakuję je do plastikowych pojemników, a później tylko odgrzewam. Po południu, około 13 robię trening siłowy. Jem co trzy godziny, ostatni posiłek wypada mi o 12 w nocy, także kładę się spać przed 1 w nocy i śpię 5 godzin.Okres międzystartowy, tak jak teraz, kiedy nabieram masy i odpoczywam różni się w zasadzie tylko tym, że jem więcej i czasami mogę pozwolić sobie na zjedzenie jakichś łakoci. Generalnie staram się jeść czysto, też sześć posiłków dziennie. Nie muszę robić już rano "aerobów". Staram się robić je krótsze - jakieś 20-30 minutowe i już po treningu siłowym żeby ten metabolizm był podkręcony, żeby organizm zbytnio się nie otłuszczał. - Jakich wskazówek udzieliłbyś młodym adeptom kulturystyki?- Na pewno nie powinni się zniechęcać, bo kulturystyka jest sportem, w którym efekty nie przychodzą ot tak. Na to, żeby nabrać masy mięśniowej trzeba pracować miesiącami, a nawet latami. Na początku mięśnie rosną dużo szybciej, bo to jest coś nowego dla organizmu, więc naturalnym jest to, że reagują na jakieś nowe bodźce. Po paru miesiącach przychodzi okres stagnacji i zaczynają się problemy. Wtedy ludzie zniechęcają się i przestają trenować, albo marudzą i przychodzą po rady na plany treningowe i diety. Ja zawsze służę pomocą. Jeżeli ktoś chce, może przyjść do mojego sklepu, a ja na pewno będę w stanie coś im poradzić.Nie powinni też za często trenować, żeby się nie przetrenować. Myślę, że 3-4 treningi w tygodniu to optymalne obciążenie na początek. Trzeba czysto się odżywiać, jeść zdrowe produkty: ryby, piersi z kurczaka, jajka, twarogi - to są te zdrowe źródła białka. Na węglowodanach jest ryż, makaron i ziemniaki. Warzywa można jeść praktycznie do bólu. Nie można objadać się fast foodami, kanapkami, bo to są rzeczy bezwartościowe, jeśli chodzi o mięśnie. Należy też unikać białego pieczywa, bo nie zawiera praktycznie żadnego błonnika i innych wartości odżywczych, bo wszystko jest w drodze produkcji "wyrzucane".Nie wolno przesadzać z ciężarami, bo w tym sporcie ważniejsza jest systematyczność od wielkości obciążeń. Wielu młodych chłopaków chce od razu jak najwięcej "wyciskać na klatę", a to często grozi kontuzją. Dobrze byłoby na początek poprosić instruktora, żeby udzielił jakichś wskazówek, sprawdził naszą technikę. Dlatego warto, przynajmniej na początku, zapisać się na siłownię i tam instruktor udzieli odpowiednich wskazówek. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto