MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Garbacz: Wracam do Śląska z sentymentu

Paweł Pluta
Rozmowa z Grzegorzem Garbaczem, piłkarzem ręcznym AS-BAU Śląska Wrocław. Trzy lata temu odszedł Pan ze Śląska do zespołu 2. Bundesligi TV Willstätt-Ortenau. Było warto? Na pewno.

Rozmowa z Grzegorzem Garbaczem, piłkarzem ręcznym AS-BAU Śląska Wrocław.

Trzy lata temu odszedł Pan ze Śląska do zespołu 2. Bundesligi TV Willstätt-Ortenau. Było warto?

Na pewno. Miałem okazję grać wspólnie oraz przeciwko wielu reprezentantom różnych krajów, którzy także występują na bezpośrednim zapleczu najsilniejszej ligi świata. Drużyna, w której barwach grałem z Rafałem Glińskim (także zawodnikiem Śląska - przyp. red.), walczyła w czubie, w pierwszej szóstce. I choć Willstätt ma tylko kilka tysięcy mieszkańców, to na nasze mecze przychodziło średnio 1200 widzów, a gdy graliśmy spotkanie na szczycie, to pojawiał się komplet - 2,5 tys. Kibice siedzieli tuż przy liniach boiska, niczym w sali na Saperów, tylko widownia była większa (śmiech). Po meczach zostawaliśmy w hali, mieliśmy świetny kontakt z kibicami, a dzieci bawiły się na boisku. Zupełnie inaczej niż w Polsce.

Niestety, sielanka się skończyła.
Jako senior grałem w Śląsku przez 13 lat.
Tak. W pierwszych dwóch sezonach mieliśmy budżet ok. 700 tys. euro na sezon. Przed ostatnim połączyły się z nami kluby z ościennych miejscowości i mieliśmy walczyć o awans do Bundesligi. Okazało się, że nie udało się zebrać pieniędzy, bo wycofali się sponsorzy. Dograliśmy jakoś do końca sezonu, ale na nowy nie było już funduszy, klub nie dostał licencji i teraz będzie grał w 5. lidze.

Wrócił Pan do Śląska. Z sentymentu, czy zmusiła Pana do tego szara rzeczywistość?

Głównie z sentymentu, bo miło wspominam tamte chwile. Jako senior grałem w Śląsku przez 13 lat. Wracam i znów mam przed sobą nowe doświadczenie, bo będę grał w jednej drużynie z nowymi zawodnikami.

Gdyby Śląsk został wycofany z ekstraklasy, zostałby Pan na lodzie?

To było dla mnie zaskoczenie, bo gdy wcześniej rozmawiałem z działaczami o powrocie, brałem pod uwagę to, że miasto także spojrzy przyjaznym okiem na piłkę ręczną. To duży i wiarygodny partner. Kiedy okazało się, że w grę wchodzi czarny scenariusz, zadzwoniłem do menedżera, by szukał klubu w Niemczech lub Austrii, bo miałem stamtąd propozycje. Na szczęście ostatecznie podpisałem 3-letni kontrakt ze Śląskiem.

Czy 33-latek zagra pierwsze skrzypce w młodym Śląsku?

Piłka ręczna to gra zespołowa, jeden meczu nie wygra.
To gra zespołowa, jeden meczu nie wygra. Dzisiejszy Śląsk to mieszanka młodości z rutyną, ale młodzi też mają doświadczenie. Ja grałem już z Arturem Baniszem (także wrócił z 2. Bundesligi), Adrianem Marciniakiem, Piotrem Swatem, Rafałem Stacherą i Bartkiem Haczkiewiczem. Teraz pracujemy całą drużyną, bo początek sezonu mamy ciężki (Traveland, Wisła, Nielba i Vive - red).

Jak dzisiejsza młodzież Śląska chodziła do podstawówki, Pan w 1997 roku świętował ze Śląskiem piętnasty i ostatni jak do tej pory tytuł mistrza kraju.

Tamten Śląsk też był mieszanką rutyniarzy, jak Ryszard Antczak, Marek Budka czy Krzysztof Mistak, z młodymi, do których ja się zaliczałem. To był wyrównany zespół. Czasem wewnętrzne sparingi były cięższe od ligi, bo każdy rywalizował o miejsce w składzie. Trzeba teraz taki sam Śląsk odbudowywać, jeszcze bez nacisku na wynik.

od 12 lat
Wideo

Śniadanie prasowe z piłkarzami GKS Katowice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto