Radni chcą się pozbyć hałasu z miasta
Sławomir Potapowicz zwrócił się do Rafała Trzaskowskiego z propozycjami mającymi walczyć z nadmiernym hałasem i tym samym poprawić komfort życia warszawiaków. - Jednym z założeń mojej aktywności samorządowej jest dbanie o sprawy mieszkańców Warszawy i podnoszenie jakości ich życia. Sądzę, że hałas bez wątpienia negatywnie wpływa na komfort życia, dlatego rolą władz Warszawy jest ograniczanie go, jak tylko jest to możliwe - mówi nam Sławomir Potapowicz.
W interpelacji czytamy:
Pragnę zwrócić uwagę pana Prezydenta na problem hałasu, zarówno we wspólnej przestrzeni publicznej jak i w szkołach. Hałas, o czym często zapominamy, szkodzi podobnie jak zanieczyszczone powietrze - wpływa na cały organizm, a nie tylko na narządy słuchu. Dlatego proponuję zdecydowane działania, aby pod koniec obecnej kadencji uzyskać widoczne efekty.
Na czym dokładnie miałyby polegać te działania? - Temat uważam za na tyle poważny, że należy go skonsultować z mieszkańcami Warszawy. Z moich rozmów i obserwacji wynika, że uciążliwość dotyczy przede wszystkim prac w godzinach porannych. Od lat obserwujemy dynamiczne zmiany na rynku zatrudnienia, czego przejawem są m.in. praca zdalna i elastyczne godziny pracy. Oznacza to że coraz częściej mieszkańcy Warszawy będą zostawali w domu, niekoniecznie nastawiając budzik na 6 czy 7 rano. Nie jest więc dobrym pomysłem, by funkcję budzika zastępowały mieszkańcom kosiarki czy piły. W dobie informatyzacji i nowoczesnych technologii dobra organizacja pracy umożliwia takie zarządzanie pracownikami, aby aktywność związana z hałasem zaczynała się np. o 9, a może o 9.30 - dodaje Potapowicz.
ZOBACZ TEŻ: Akustyczna mapa stolicy. W tych miejscach Warszawy nie da się wytrzymać hałasu
Czy jednak nie spowodowałoby to, że czas wszelkich prac i remontów wydłużyłby się? Według wiceprzewodniczącego Rady Warszawy nie ma takiego ryzyka. - Propozycja absolutnie nie wpłynie na czas realizacji remontów czy zadań inwestycyjnych, ponieważ większość prac nie jest przecież wykonywanych pod oknami mieszkańców w nocy lub o 5 czy 6 rano. Mówimy nie o rewolucji, a o ewolucji organizacji pracy. Tak, aby szczególnie poranek był tym czasem, gdzie unikamy prac szczególnie hałaśliwych. Sądzę, że nie wpłynie to nie tylko na czas, ale również nie wpłynie na cenę. To proces planowania zadań w którym uwzględnia się interes mieszkańców, a przecież to oni powinni być na pierwszy miejscu - wyjaśnia.
Pozostaje jeszcze kwestia ewentualnych kar za nieprzestrzeganie ograniczeń. Według pomysłodawcy stosowne zapisy pojawiłyby się w umowach, które miasto zawiera z wykonawcami. - Forma egzekwowania zapisów to po prostu kara umowna za wykonywanie prac związanych z hałasem we wskazanych godzinach. Nadzór nad realizacją inwestycji sprawują urzędnicy, wiec dodatkowa regulacja i potencjalne egzekwowanie kar nie generuje kosztów po stronie samorządu - mówi.
Zanim pomysł wejdzie w życie konieczne byłyby konsultacje społeczne i analiza proponowanych rozwiązań. - Do rozwiązania trzeba podejść systemowo. Tylko wtedy taka regulacja będzie skuteczna. I nie mówmy o ograniczeniach, a dostosowaniu planów pracy zarówno służb miejskich jak i wykonawców zewnętrznych działających na rzecz i w imieniu Warszawy. Sądzę że 2020 rok jest realny - wyjaśnia wiceprzewodniczący Rady Warszawy.
Warto podkreślić, że radny nie ogranicza się do walki z hałasem na ulicy. Zależy mu także na poprawie komfortu warszawskich uczniów, dlatego apeluje o utworzenie stref ciszy w szkołach. Zwraca on uwagę na pilotażowy program zapoczątkowany w 2018 roku w dziewięciu placówkach, który jego zdaniem przyniósł świetne rezultaty. Powołuje się tu na przykład Szkoły Podstawowej nr 340 na Ursynowie. "Po wyciszeniu szkoły [...] poprawiają się wyniki w nauce i dzieci są znacznie mniej zmęczone[...]" - pisze w swojej interpelacji.
CZYTAJ TAKŻE:
Jak dokładnie miałoby to wyglądać? - Mówimy o miejscu gdzie każdy uczeń może przyjść i odpocząć od hałasu. Sprzyja to skupieniu i zmniejsza stres. Strefa ciszy to pomieszczenie dostosowane wielkością do liczby uczniów. Wystrój i wyposażenie takiego miejsca ma zapewniać maksymalny komfort korzystających - wyjaśnia Potapowicz.
We wspomnianej wcześniej szkole na Ursynowie na sufitach i częściowo na ścianach zostały zamontowane dźwiękochłonne płyty oraz panele ścienne ograniczające poziom hałasu. - To że hałas wpływa negatywnie jest oczywiste, dlatego należy dać uczniom możliwość ucieczki od niego. Zapewnienie warunków do sprawnego funkcjonowania i harmonijnego rozwoju dzieci to zadanie które samorząd musi zrealizować - dodaje pomysłodawca.
Strefy ciszy miałyby pojawić się we wszystkich szkołach, oczywiście nie jednocześnie, bo to jest zwyczajnie niemożliwe. Miałby powstać specjalny harmonogram obejmujący wszystkie placówki. Uwzględniałby on dostępne środki i zaplanowane już przez poszczególne szkoły remonty i prace modernizacyjne. Potapowicz zauważa, że pewną trudnością we wdrożeniu jego pomysłu może być zwiększenie liczby uczniów, co jest skutkiem "deformy" wprowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość. - Tym bardziej miejsce gdzie dzieci mogą odpocząć od zwiększonego natężenia hałasu jest bardzo potrzebne - podsumowuje Potapowicz.
POLECAMY TEŻ:
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?