Na Pradze-Północ, niedaleko Ronda Starzyńskiego, przy ul. Golędzinowskiej znajduje się ogromna hałda śmieci, ok. 1,5 tony. Jest tam od lat. Problem był poruszany wielokrotnie, jednak do tej pory nie udało się go rozwiązać. W 2015 roku stołeczne Biuro Ochrony Środowiska cofnęło zgodę na składowanie śmieci w tym miejscu. Teren miał zostać uprzątnięty. Urzędnicy apelują o to od lat. Wysyłają pisma ponaglające i nakładają grzywny. Bezskutecznie.
Właścicielem terenu jest państwowa spółka PKP S.A. - Nielegalne składowisko odpadów przy ul. Golędzinowskiej w Warszawie powstało kilka lat temu w wyniku działalności prowadzonej przez byłego najemcę nieruchomości PKP S.A. - mówi nam Michał Stilger rzecznik PKP S.A. Tłumaczy też, że firma Eko-Bilans była wyjątkowo kłopotliwym najemcą.
- W czasie trwania umowy (od 2009 roku - red.) najemca naruszał jej postanowienia i wielokrotnie był wzywany przez PKP S.A. do uporządkowania wynajmowanego terenu, a także sąsiedniej działki, którą najemca użytkował samowolnie. Najemca został zobligowany również do ograniczenia powstającego w trakcie prowadzonych działań zaśmiecania i zapylania terenu - dodaje rzecznik.
Miarka przebrała się w połowie 2015 roku. PKP wypowiedziało umowę, ale mimo to najemca nie chciał się wyprowadzić z tego miejsca. Nie usunął też śmieci. Zawiadomienie "o nielegalnym wysypywaniu i składowaniu śmieci" trafiło do Policji, Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska (WIOŚ) oraz do miejskiego Biura Ochrony Środowiska. Co ciekawe, miasto do 2018 roku toczyło postępowanie wobec PKP. Zostało ono umorzone, bo urzędnicy przyznali, że śmieci nie należą do PKP, a kolejarze nie mają jak zmusić byłego najemcy do ich usunięcia. Patowa sytuacja. Nie pomogła nawet kara naliczona przez WIOŚ firmę Eko-Bilans - wynosząca kilka milionów złotych.
- Składowisko odpadów przy ul. Golędzinowskiej na Pradze-Północ to istna bomba z opóźnionym zapłonem. Niewiarygodne jest, że w środku prawie dwumilionowego miasta, kilkaset metrów w linii prostej od obszaru Natura 2000, obok zakładów pracy i nowopowstającej zabudowy mieszkaniowej od lat istnieje składowisko niebezpiecznych odpadów, z którym nic się nie dzieje - mówi Krzysztof Michalski ze stowarzyszenia „Porozumienia dla Pragi”, które przypomniało niedawno o sprawie. O sprawie kilka lat temu pisali już m.in. lokalni radni. - Najwyższa pora na działania - dodaje Michalski.
Kolejarze przez trzy lata walczyli o odzyskanie terenu. Dopiero w 2018 roku, na skutek egzekucji komorniczej, udało się przejąć działkę nielegalnie zajmowaną przez dawnego najemcę. W między czasie toczyło się w tej sprawie śledztwo w prokuraturze - ostatecznie umorzone. Ale odpady pozostały. Sprawę od kolejarzy przejęło miasto, a konkretnie Biuro Ochrony Środowiska.
Jak udało nam się dowiedzieć, urzędnicy zdają sobie sprawę, że niezwykle trudno będzie wyegzekwować uprzątnięcie terenu od byłego najemcy. Od trzech lat dążą do tego w trybie egzekucji komorniczej. Bezskutecznie. Jeśli to się nie uda rozważana jest możliwość usunięcia hałdy śmieci na koszt miasta. Niedawno Biuro Gospodarki Odpadami dogadało się z kolejarzami, by przeprowadzić pomiary składowiska. To krok bliżej w stronę jego usunięcia.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?