Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

HANDEL - W Czaczu kryzys zachwiał wystawkowym biznesem

Maciej Roik
Marek Mejer z Poznania przyjechał do Czcza, żeby kupić wózek dla swoich dzieci. Uważa, że sporo na tym zaoszczędzi - fot. Marek Zakrzewski
Marek Mejer z Poznania przyjechał do Czcza, żeby kupić wózek dla swoich dzieci. Uważa, że sporo na tym zaoszczędzi - fot. Marek Zakrzewski
Podobno zaczęło się od tego, że ktoś pojechał do Niemiec, żeby kupić mandarynki i banany. Owoców nie przywiózł. Zamiast nich samochód załadował meblami z niemieckich „wystawek”, czyli zabrał niepotrzebny już ...

Podobno zaczęło się od tego, że ktoś pojechał do Niemiec, żeby kupić mandarynki i banany. Owoców nie przywiózł. Zamiast nich samochód załadował meblami z niemieckich „wystawek”, czyli zabrał niepotrzebny już nikomu sprzęt wystawiony na zewnątrz posesji.

Tak się zaczęła ogólnopolska kariera Czacza – małej miejscowości w gminie Śmigiel. Z handlu używanymi rzeczami przywożonymi z Europy Zachodniej żyje tam teraz duża część mieszkańców. Obecna zapaść gospodarcza i wysoki kurs euro, sprawiają jednak, że wkrótce to wszystko się może skończyć, a handel w Czaczu zniknie. I nie tylko tam – śladem tej małej miejscowości poszło wiele innych. Komisy handlujące używanymi rzeczami zza zachodniej granicy są w całej Wielkopolsce.

– Zamknęłam komis już w zeszłym roku, a moja mama niedawno – mówi Barbara Wojciechowska z Czacza. – Jest coraz gorzej, bo w Niemczech ludzie coraz mniej wystawiają. Jeździliśmy cały tydzień i ledwo nazbieraliśmy pełny samochód. Jak ktoś ma pieniądze, to kupi, bo w komisach towar jest, ale to już nie to, co kiedyś.

Wydawać by się mogło, że branż, które bazują na sprzedaży tanich rzeczy, kryzys nie dotyczy. To jednak nieprawda. W Czaczu, który jest zagłębiem towarów z drugiej ręki, już mówi się, że za chwilę interes może się nie opłacać.

W stodołach i oborach przerobionych na „domy handlowe” wkrótce znowu mogą pojawić się zwierzęta. A ich właściciele z biznesmenów staną się na powrót rolnikami. Pierwsze oznaki zapaści, dotarły tu już w zeszłym roku – kilka miesięcy po wejściu Polski do strefy Schengen.

– Można powiedzieć, że obroty spadły nam o połowę – mówi Janusz Kazimierczak, dawniej hodowca pieczarek, a teraz handlarz. – Kiedyś przyjeżdżali klienci z Ukrainy i Litwy. Oni kupowali wszystko – jak szło. Teraz to się skończyło, gdy nie mogą swobodnie przekraczać granicy.

Czy członkostwo w Schengen i słaby kurs złotego do euro wpłyną na całkowite załamanie handlu używanymi rzeczami? Niektórzy twierdzą, że będą się bronić za wszelką cenę i do tego nie dopuszczą.
– To prawda, na Zachodzie „wystawek” jest coraz mniej, ale wciąż są komisy i tam, nawet przy niekorzystnym kursie euro, można niedrogo kupić dobre rzeczy – zapewnia Marek Lewan dowski, sprzedawca, który wynajmuje w Czaczu kawałek pola pod „barak handlowy”.

Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub [

www.prasa24.pl

](http://www.prasa24.pl)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto