18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Heineken Open'er Festival 2011 oczami warszawianki (ZDJĘCIA)

Sonia Tulczyńska
Heineken Open'er Festival 2011 już za nami
Heineken Open'er Festival 2011 już za nami Fot. SoWwa
Wystarczy spojrzeć na billboardy w Warszawie, aby przekonać się jak wiele festiwali odbędzie się w 2011 roku w Polsce. Jednym z najbardziej popularnych jest Heineken Open'er Festival. Pierwsza edycja tego wydarzenia odbyła się w stolicy. W 2011 przypadłą dziesiąta rocznica organizacji tej imprezy w naszym kraju. Nie mogło mnie tam zabraknąć, a dodatkową zachętę stanowiły takie gwiazdy jak M.I.A., Prince, Coldplay czy The National. Na Openerze w Gdyni wystąpili też reprezentanci stołecznej sceny - Sistars, The Phantoms i The Black Tapes.

Namioty i wino

Nie można poczuć atmosfery festiwalu, nie mieszkając na polu namiotowym. Już w środę, 29 czerwca, na dzień przed oficjalnym rozpoczęciem imprezy camping zaczął zapełniać się namiotami. Pierwszego dnia najwięcej osób przyciągnął koncert zespołu Coldplay. Jednak ich sprawnie wyreżyserowany i nawet miły dla oka i ucha występ nie okazał się wcale najlepszym wydarzeniem tego dnia. Bardziej podobały mi się występy The National i Paolo Nutiniego.

Ci pierwsi we wspaniały sposób połączyli melancholię ze szczerością i prawdziwymi emocjami. Tradycyjny spacer wśród publiczności wokalisty zespołu The National, Matta Berningera, stał się dla mnie jednym z symboli festiwalu. Owacje publiczności wywołał widok frontmana pijącego wino na scenie. A skoro jesteśmy przy procentach to i Paolo Nutini wyszedł na scenę pod znacznym wpływem alkoholu. Jednak nie przeszkodziło to ani wspaniałej prezencji artysty, ani jego głosowi. Wokal Nutiniego brzmiał nawet lepiej niż na płytach.

Czytaj także: Przegląd zrekonstruowanych arcydzieł polskiego kinie Kultura w Warszawie

Młode talenty

O ile pierwszy dzień minął pod znakiem słońca, tak drugiego dnia czekała nas prawdziwa, niekończąca się ulewa. Nie popsuło to dobrego nastroju festiwalowej publiczności, a jedynie przyciągnęło trochę więcej ludzi do sceny namiotowej, gdzie zobaczyłam występ zespołu British Sea Power. Zespół ten wyróżnił się przede wszystkim scenografią stworzoną głównie z gałęzi. Pod względem muzycznym bardziej do gustu przypadli mi warszawiacy z The Phantoms, którzy zagrali na scenie młodych talentów. Sceniczny luz w połączeniu z najprawdziwszym Rock'n'Rollem zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Żarty między piosenkami, rzucanie zepsutymi kablami w widownię i seria zabawnych wypadków dopełniły świetne wykonania kawałków, między innymi, z debiutanckiej EPki chłopaków, która dostępna była w festiwalowym sklepie.

Gwiazdą wieczoru był reaktywowany niedawno zespół Pulp, z wokalistą - Jarvisem Cockerem na czele. Do tego koncertu podchodziłam z dystansem, ale wystarczyło kilka hitów (np. "Disco 2000") i olbrzymia charyzma frontmana, aby mnie wciągnąć. Cocker żartował i zagrzewał publikę prawie tak często jak śpiewał. Tak samo zaskoczyli mnie, zamykający tego dnia główną scenę, młodzieńcy z Foals. Nie spodziewałam się aż takiej energii i szczerości bijącej ze sceny. Takie hity jak "Cassius" czy "Balloons" podrywały ludzi do tańca i śpiewu, a chwilę zadumy zapewniło magiczne wykonanie utworu "Spanish Sahara".

Mistrz basu i złoty Prince

Sobota miała upłynąć pod znakiem koncertu księcia popu - Prince'a. I tak jak większość ludzi skupiłam się właśnie na tym wydarzeniu. Zanim jednak do niego doszło na głównej scenie zaprezentowali się warszawiacy z Sistars, którzy dali koncert bardzo podobny do ich występu na Orange Warsaw Festival. I tak samo jak wtedy, pozytywnie rozbujali zgromadzoną publiczność.

Czytaj także: Carlos Santana przegrał z polską biurokracją

Zaraz po nich wystąpili szaleni Amerykanie z Primus. Ich koncert okazał się jednym z największych zaskoczeń imprezy. Dobrze znani tylko starszym uczestnikom festiwalu, porwali też tych młodszych. Lider zespołu - Les Claypool zaprezentował geniusz w grze na gitarze basowej. Poza tym okazał się zabawnym facetem. Takich osobowości było temu festiwalowi potrzeba.

Innym, pozytywnym rodzajem osobowości jest Prince. Spodziewałam się zblazowanej gwiazdy pop a zobaczyłam wykonawcę, który bawi się na koncertach równie dobrze jak jego publiczność. Tym razem wyjątkowo liczna. Zabrzmiały wszystkie jego największe hity z "Kiss", "When Doves Cry", "Nothing Compares 2U" i "Purple Rain" na czele, a wszystkich utworów było łącznie 30! Złożyło się to na 2 godziny 15 minut zabawy, podczas której ubrany w złoty kombinezon gwiazdor, tańczył i zagrzewał publiczność do szaleństwa. To było niezapomniane wydarzenie, spotęgowane niesamowitym pokazem sztucznych ogni z okazji 10. urodzin Open'er Festival.

Skradzione okulary

Ostatni dzień imprezy rozpoczęłam od koncertu kolejnego zespołu z Warszawy - The Black Tapes. Połączenie punk rocka z rock'n'rollem wypadło bardzo dobrze, aczkolwiek publiczność nie była zbyt liczna. Być może dlatego, że w namiocie obok, autografy rozdawali muzycy The Wombats - kolejnej gwiazdy głównej sceny. Anglicy pojawili się na scenie po godzinie 20 i natychmiast zarzucili nas swoimi przebojami z "Jump Into The Fog" i "Let's Dance To Joy Division" na czele. Szaleństwo na scenie dorównywało temu pod nią.

Podobnie w przypadku The Strokes, którzy zagrali istny koncert życzeń. Może nie skakali i nie wygłupiali się jak ich poprzednicy, ale ich występ można nazwać jednym z najlepszych na festiwalu. Szkoda tylko, że zakończył się w atmosferze małego skandalu. Wokalista, Julian Casablancas zszedł do publiczności i... stracił okulary co zakończyło koncert. Bez bisów. Mieszane uczucia mam co do koncertu M.I.A., która pokazała dosyć dziwne show towarzyszące jej największym hitom. Festiwal zamknął jeden z najlepszych DJów świata - Deadmau5, ale bardziej podobał mi się element wizualny jego występu, niż muzyczny.

Czytaj także: Jazz na Starówce: Tord Gustavsen Ensamble (ZDJĘCIA)

Do zobaczenia za rok

Open'er rośnie z roku na rok. Poza koncertami można było wybrać się na pokazy mody w strefie Fashion'er, silent disco czy diabelski młyn postawiony z okazji jubileuszu imprezy. Wszystkie te aktywności cieszyły się olbrzymią popularnością wśród wielotysięcznej publiczności. Ta impreza to już symbol naszego kraju, co pokazują liczne zastępy gości z zagranicy. Nie mogę się już doczekać kolejnej edycji.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Heineken Open'er Festival 2011 oczami warszawianki (ZDJĘCIA) - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto