W listopadzie tego roku odbyła się wystawa poświęcona grupie niezależnych artystów, którzy wbrew ówczesnej władzy, postanowili wystawiać swoje obrazy i prezentować tym samym niezależną sztukę. Dorobek grupy artystów został dostrzeżony i doceniony przez Muzeum Historii Polski w Warszawie. Dzięki wsparciu tej instytucji, korzystając ze środków z programu “Patriotyzm jutra”, Fundacji Skarbnica Sztuki udało się zorganizować wystawę, podtrzymując pamięć o artystach, prezentując ich dorobek
i ocalając tę historię przed zapomnieniem.
Niezależna sztuka w Polsce Ludowej
Był rok 1961, kiedy młodzi i zdecydowani na sukces malarze postanowili zaprezentować swoją twórczość na murach warszawskiego Barbakanu. Byli inni, kolorowi, zuchwali. Nikogo nie pytali o zgodę i malowali po swojemu. Warszawiacy i turyści odwiedzający Stolicę oglądali ich wystawę
z zaciekawieniem i zachwytem. Jednak taka samowolka w absurdalnej rzeczywistości PRL, nie wszystkim się podobała…
W Polsce Ludowej, od kilku lat dało się odczuć skutki tzw. „odwilży” czyli zapoczątkowanym śmiercią Stalina „popuszczaniem cugli”. Socrealizm nie był już wtedy powszechnie obowiązującą doktryną
a artyści mieli nieco więcej swobody. Nadal jednak władze nie pozwalały na pełną wolność twórczą,
a niektóre ówczesne zasady, jak choćby zarządzenie opracowane w 1959 r. przez KC PZPR
na ograniczenie abstrakcji w miejscach publicznych najwyżej do 15 procent, dziś wydają się niedorzeczne i nawet humorystyczne.
Malarstwo abstrakcyjne oznaką “zgniłego zachodu”
Mimo, że malarstwo abstrakcyjne było w tym czasie uprawiane przez wielu czołowych artystów, nadal dla większości towarzyszy było oznaką „zgniłego zachodu”. Umiejętne omijanie tych zakazów przez polskich twórców doprowadziło z czasem do rozwojuciekawych i niejednokrotnie pionierskich rozwiązań artystycznych.
Jednak kwestia, która przede wszystkim musiała przebiegać pod ścisłą kontrolą i według odgórnie ustalonego porządku była droga rozwoju artysty: najpierw studia na Akademii, potem przyjęcie do Związku Plastyków, udział w okręgowych konkursach i wystawach. Wtedy, jeśli się nie podpadło i było „prawowitym obywatelem” można było uzyskać zagraniczne stypendia, publiczne zamówienia, przestronną pracownię oraz wystawę swoich prac w jednej z liczących się galerii.
Pierwsza nielegalna wystawa malarstwa na Barbakanie
Zbigniew Kupczyński był absolwentem Akademii i należał do ZPAP. Jednak jego porywczy charakter, granicząca z arogancją pewność siebie i, co najgorsze, branie inicjatywy we własne ręce nie mogły się podobać. Kiedy nie przyznano mu wystawy w Kordegardzie, twierdząc, że maluje za nowocześnie: Punkciki zamiast oczu, kreski zamiast ust, wpadł na odważny pomysł: “Biegłem Starówką wściekły. Zatrzymałem się przy Barbakanie. Mury oświetlone promieniami słońca czerwieniły się na tle zieleni trawy […] tu odbędzie się moja wystawa. Bez pozwolenia, bo i tak zgody na to by nie dali”.
Razem z młodszym kolegą, prażaninem – Waldemarem Smolarkiem, także abstrakcjonistą choć wiele spokojniejszego usposobienia, rozwiesili swoje szalenie barwne, nieszablonowe obrazy, które świetnie korespondowały z czerwienią murów. Nie musieli długo czekać na reakcje przechodniów. Była to dla nich nie lada atrakcja, a dla zagranicznych turystów świetny biznes, ponieważ prace w podobnym stylu na Zachodzie kosztowały kilkakrotnie więcej. Stali się także sensacją dla dziennikarzy: młodzi, przystojni, elegancko ubrani, bezczelnie wychodzili do ludzi ze swoją sztuką i nikogo nie pytali o pozwolenie.
Niezależni artyści - Barbakańczycy
Niedługo później zaczęli dołączać do nich kolejni młodzi artyści pragnący wyjść ze swoją twórczością naprzeciw odbiorcy, i żyć ze sztuki, ale na własnych zasadach, a nie tych które oferował im system. Kolejnymi „Barbakańczykami” zostali: Jan Naliwajko – pochodzący z Wilna, niezwykle przystojny i błyskotliwy, Jan Aleksander Soćko (o pseudonimie Jan Wagner) – kolekcjonerem jego prac był sam generał Stanisław Skalski, legenda polskiego lotnictwa, oraz Władysław Popielarczyk – jeden z najstarszych w grupie, ekscentryk o radosny usposobieniu, który otworzył własną galerię, także na Starówce na ulicy Piwnej. Po dwóch latach dołączyli malarze reprezentujący styl bardziej zbliżony do realistycznego, choć z dużą dozą stylizacji: Jerzy Lassota – najmłodszy z grupy, lecz już zdecydowany poświęcić życie malarstwu, Romuald Dąbrowski (Naldek) – wspaniały organizator i społecznik, Jacek Mieliwodzki – lubiący eksperymentować w różnych technikach artystycznych, oraz Barbara Szajewska, jako jedyna dama w tym towarzystwie, chemiczka, która zamiast kariery naukowej wybrała malarski żywot, musiała mieć dużą siłę przebicia aby poradzić sobie wśród samych mężczyzn. Było także wielu innych artystów, pojawiający się mniej lub bardziej sporadycznie, m.in. oryginał i niepokorny duch – Jerzy Zieliński „Jurry”, prezentujący obrazy olejne ujęte w zaskakującej formie trójkątów, stał się on potem jedną z legend życia artystycznego lat 60. i 70. Nieliczni mieli ukończone studia, większość natomiast uczyła się fachu wzorując się na dziełach wielkich mistrzów, tworząc studia z natury, ewentualnie pobierając prywatne lekcje malarstwa. Można ich śmiało nazwać bohemą ówczesnej starówki, powiewem świeżości artystycznej, a także jedną z najciekawszych w tym czasie atrakcji w Warszawie.
New York Times i La Europeo o polskich artystach
Na Barbakanie niejednokrotnie błyskały flesze, pisały o nich gazety nie tylko z całej Polski, ale także z zagranicy. Amerykański „New York Times” umieścił duży artykuł, włoski „La Europeo” nazwał ich „gniewnymi, młodymi artystami, wystawiających na starych murach młodą sztukę” a w 1965 r. Kupczyński wraz z żoną oraz maleńką córeczką trafili na okładkę poczytnego czasopisma „Stolica”.
Ukazywały się kolorowe pocztówki z Barbakanu obwieszonego obrazami, a w bardzo modnej wówczas kronice filmowej, w materiale dotyczącym Starówki nie mogło zabraknąć Kupczyńskiego i Naliwajko, brylujących na murach oraz migawek z turystami tłumnie zwiedzającymi „plenerową wystawę”.
Prezentowanie swoich prac w tak turystycznym miejscu dawało duże możliwości nawiązania znaczących dla ich kariery kontaktów. Przychodziło tam bowiem wiele znanych osobowości ze świata polityki, filmu i sztuki jak Bobby Kennedy, Kirk Douglas czy Bernard Davis dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Miami. Jednym z „klientów” Kupczyńskiego i Naliwajki był ambasador amerykański, który nabył kilka obrazów do swojej kolekcji. Barbakan stał się niemal kultowym miejscem, które chętnie odwiedzały znaczące postacie polskiej kultury m.in. piosenkarz Olgierd Buczek, dziennikarz Maciej Łukasiewicz czy nawet sam Daniel Olbrychski, przy okazji kręcenia na Starym Mieście filmu Stanisława Barei „Małżeństwo z rozsądku”, w który grał rolę ubogiego malarza (!).
Notabene mury obwieszone obrazami Barbakańczyków zagrały w teledysku do przewodniego utworu tego filmu „Panie Kowalski, Panie Kwiatkowski” zaśpiewanym przez znanego piosenkarza Tadeusza Chyłę. Pewnego dnia zawitał nawet niezwykle już wtedy popularny malarz-prymitywista Nikifor Krynicki, który z zaciekawieniem oglądał wystawę, wzbudzając przy tym powszechną sensację. Bywali także ambasadorzy, przedsiębiorcy a przede wszystkim kolekcjonerzy, marszandzi i galernicy. Zawierano umowy dotyczące zagranicznych wystaw, a artyści często poznawali na murach stałych nabywców swojej sztuki, którzy pochodzili z wielu krajów świata jak Stany Zjednoczone, N.R.F., Włochy, Iran czy Finlandia. Wielokrotnie odbywał się także handel wymienny np. za obraz
dostawali przyzwoity płaszcz lub marynarkę, a jak wiadomo, był to wówczas towar bezcenny i poszukiwany.
Artyści pod obserwacją milicji
Oczywiście obserwującej ich stale milicji, nie mogli przyznać się do faktu, że nie tylko wystawiają ale także sprzedają, i to całkiem nieźle. Czasami transakcje odbywały się za pośrednictwem Desy, jednak znakomita większość obrazów „szła na lewo”. Była to „tajemnica poliszynela” i milicja doskonale wiedziała co się dzieje. Jednak w 1967 r., przestała przymykać oczy na ten nielegalny handel. Już wcześniej, przez kontakty z obcokrajowcami, zdarzało się, że niektórzy byli „zapraszani” na Rakowiecką na przesłuchanie.
Teraz jednak dostali „propozycję”, z którą trudno było dyskutować: wyniesienie się z murów wraz z obrazami lub podróż milicyjnym wozem w nieznanym kierunku. Nie było więc wyjścia, musieli opuścić swoją galerię.
W kilku przypadkach jak choćby Smolarka, Kupczyńskiego czy Naliwajki trudna sytuacja w kraju popchnęła ich do emigracji z Polski do Szwecji i Kanady. Do świata który, stwarzał im większe możliwości rozwoju i utrzymania się ze swojej twórczości. Tam nikt nie pytał ich o dyplomy i legitymacje, liczył się talent i pasja. Nie narażał także na wieczne kontrole i ograniczenia. Część Barbakańczyków pozostała w ojczyźnie, jednak aby dalej tworzyć, zmuszeni byli do częstych zagranicznych wyjazdów w poszukiwaniu zbytu na swoje obrazy, co odbywało się nieraz kosztem życia rodzinnego. Po wielu latach, jeden z nich Jerzy Lassota z pomocą kolegi z grupy malarskiej „Niezależni’69” (która powstała niedługo po zamknięciu wystaw na murach) Mirona postanowili powrócić na Barbakan. W 1998 r. odbyło się pierwsze wydarzenie o nazwie „Artbarbakan’98”, a rok później powstała Fundacja Artbarbakan.
Wystawiano prace dawnych Barbakańczyków jak Kupczyński, Smolarek czy Mieliwodzki, a także innych, mniej powszechnie znanych artystów jak Miron, Jerzy Świątkowski czy Zbigniew Gręziak, których twórczość postanowiono wypromować. Inicjatywa ta przerodziła się w coroczną, letnią imprezę.
Dla młodych, niezależnych artystów z gorącymi głowami, Barbakan stał się przepustką do innego świata, niezwykle barwnego, ale też wymagającego wielu trudnych decyzji i poświęceń. Jednak tam na murach podjęli decyzję aby podążać niezależną drogą, która zmieniła ich życie na zawsze.
Agnieszka Stróżyk
historyk sztuki, specjalizująca się w historii grupy Niezależni oraz historii Pierwszych Barbakańczyków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?