Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia Puław: Piotr Norblin, nadworny nauczyciel rysunku

redakcja
redakcja
Reprodukcje ze zbiorów Mikołaja Spóza
Reprodukcje ze zbiorów Mikołaja Spóza redakcja
W chwili, gdy młodą dziewczynę wydawano za mąż za najświetniejsza partię Rzeczpospolitej, nic nie wróżyło, że Izabela zostanie mecenasem sztuki, przyczyni się do rozwoju Puław, które staną się ośrodkiem promieniującym na cały kraj, znanym też w Europie.

Była chudą i niezdarną panna, oszpeconą śladami po ospie, osieroconą przez matkę. Jej edukacja była mierna, bo przecież nauką panien na wydaniu nikt wtedy się nie przejmował. Znała francuski jednak nie w takim stopniu, jak w tych sferach wypadało. Ale przecież pochodziła z bogatej rodziny Flemingów i to miało znaczenie. Nic dziwnego, że piętnastoletnią dziewczynę doprowadził do ołtarza Adam Kazimierz Czartoryski, najznamienitsza partia w Rzeczpospolitej. Był rok 1761. Małżonek początkowo zaniedbywał młodą żonę, ale po prawdzie nie błyszczała w salonach, nie była urodziwa, a nawet przeciwnie, a jej wiedza i znajomość obowiązującego języka budziły konfuzję – nie było się z kim pokazywać.
Nie mniej jednak księżna była ambitna, inteligentna, uczyła się szybko, chętnie i szybko stała się jedną z najświetniejszych dam nie tylko w kraju lecz także w Europie. Ba, stała się wkrótce pożądana jako kobieta. Dlatego już wkrótce książę bez wstydu wyruszał z nią za granicę, a w związku pojawiły się kolejne dzieci.
Ciekawa propozycja
– Na początku lat siedemdziesiątych byli razem w Paryżu – zaczyna opowieść Mikołaj Spóz. – Już wtedy było na świecie potomstwo księstwa – Maria Anna, Teresa, Adam Jerzy. – Czartoryscy zapewne szukali dla nich nauczyciela rysunku i malarstwa – bo taka była moda, ale może też kogoś, kto upiększy ich siedzibę. Albo też zżerała ich zazdrość, że dla Stanisława Augusta pracował sławny Canaletto. Byli ambitni i nie mogli być gorsi – musieli mieć na dworze artystę nie mniej dobrego. W Paryżu już głośno było o malarzu nazwiskiem Jean Pierre Norblin de la Gourdaine znanym później u nas jako Piotr Norblin. Ktoś zaprosił go przed oblicze jaśnie pana i książę zaproponował artyście wyjazd do Polski. Norblin nie miał wtedy jeszcze trzydziestki. Wyjazd z księciem wydawał mu się fantastyczną wyprawą do egzotycznego kraju, przygodą z której koniecznie trzeba skorzystać. Być może miał też w sobie żyłkę awanturniczą – terminował w pracowni malarskiej Francesco Casanovy, brata najsłynniejszego kochanka paru stuleci – śmieje się Mikołaj Spóz.
– Tak, musiało być jakieś podobieństwo charakterów – dalej dowcipkuje Mikołaj Spóz. – Norblin być dość kochliwy. Zaledwie przyjechał do Polski już oglądał się za pannami, a po dwóch latach ożenił się z Marią Tokarską. Polki zrobiły na nim duże wrażenie. Polska też.
Droga na wschód
Był rok 1774. Jechał dyliżansem przez cała Europę na ten dwór polskiego księcia, o którym tak niewiele wiedział. To ci przygoda. Dyliżans zatrzymywał się w przydrożnych karczmach ciemnych od dymu machorki, gdzie w brudnej pościeli skakały pchły, a zaduch był niemiłosierny. Pojazd turkotał i trząsł niemiłosiernie na wyboistych gościńcach. Co jakiś czas zatrzymywano się dla wymiany koni. Droga wydawała się nie mieć końca. Podróżni byli umęczeni i w ciągłej trwodze przed rozbójnikami, którzy naprawdę wtedy grasowali po lasach. Cóż, takie niewygody znosili wszyscy, też artyści.
– Norblin zapewne trzymał przy sobie niewielki pakunek – snuje przypuszczenia Mikołaj Spóz. – Pilnował go uważnie. Może nawet nie ze względu na jego ówczesną wartość co temat. Norblin sądził, że zakupiony przez niego tuż przed wyjazdem „Krajobraz z miłosiernym Samarytaninem" przyniesie mu szczęście w drodze. Tak właśnie przyjechało do Polski dzieło bezcenne – obraz Rembrandta Van Rijn. Później przypuszczalnie odkupili je od Norblina Czartoryscy, a dziś znajduje się w Muzeum Czartoryskich w Krakowie.
Kronikarz tamtych czasów
– Prawdopodobnie podpisał najpierw kontrakt na kilka lat – uważa Mikołaj Spóz. – Gdzie mieszkał? – zastanawia się pan Mikołaj. – Sądzę, że podróżował razem z książęcym dworem. Na pewno bywał w Warszawie, namalował m.in. dekoracyjne panneaux dla ich pałacu na Powązkach. Jeśli idzie o Puławy, to chyba miał jakiś dom na Mokradkach albo we Włostowicach, bo tu byli ulokowani oficjaliści, dworzanie. Wtedy lokalizacja pałacu wydawała się na uboczu. Z pewnością jednak Polska jawiła mu się jako kraj egzotyczny, choć dość szybko się tu zaaklimatyzował.
O ile we Francji niemal wyłącznie malował, tutaj bardzo często posługiwał się piórkiem, ołówkiem.
– Można chyba powiedzieć, że stał się „fotoreporterem" ówczesnego życia dworskiego, społecznego, politycznego – wyjaśnia Spóz. – Nie znano wtedy innej metody utrwalania wydarzeń, ludzi i rzeczy jak szkic, rysunek. Norblin niemal zachłannie rejestrował to, co widział w nowym kraju. Co ważniejsze – utrwalił wielkie wydarzenia historyczne takie jak Konstytucja 3 Maja, Powstanie Kościuszkowskie, rozbiory. Ba, można powiedzieć, że z Kościuszką nawet łączyła go bliższa znajomość, ale o tym później – mówi pan Mikołaj.
Życie dworskie i jarmarczne
Można powiedzieć, że obok obowiązków związanych z dworem Czartoryskich – takich właśnie jak edukacja artystyczna książęcych dzieci, jak udział w dekoracji puławskiej Arkadii, malowanie sielankowych scen z życia dworskiego, znajdował czas by ze świata magnatów wejść w krańcowo inny – w świat targowisk, karczm, odpustów, biedoty, żydowskich grajków i handlarzy.
– Zawdzięczamy mu wiele obrazów Puław – pałacu, parku, chatki Pustelnika, Groty – opowiada Mikołaj Spóz przeglądając reprodukcje rysunków Norblina. – Dzięki niemu wiemy dzisiaj, jak one dawniej wyglądały. Swoje rysunki ożywiał postaciami, grupami bawiących się ludzi, spacerowiczów. Oczywiście większość prac, jakie powstały na dworskie zlecenie miała charakter idylliczny, ale przecież znamy też takie jego dzieła jak np. dramatyczny obraz „Wieszanie zdrajców" i pełne ekspresji, realistyczne rysunki z życia tzw. niższych sfer.
Przywiązanie do Polski
Norblin tak bardzo związany z Puławami poprzez rodzinę Czartoryskich rysował wydarzenia ważne, polskie. Kontrakt, jaki podpisał z Czartoryskim dobiegał końca, lecz artysta nie myślał o wyjeździe do Francji. Być może wciąż lękał się gilotyny, która jeszcze niedawno pracowała dniami i nocami w jego rodzinnym kraju i niespokojnych czasów po Rewolucji Francuskiej. A później...
– Później Norblin owdowiał, ale w 1794 roku znów się ożenił z Marią Kopschówną, wdówką młodszą od niego o ponad dwadzieścia lat. Akurat był to czas Powstania Kościuszkowskiego, a artysta często przebywał w obozie, wśród wojsk, malował zresztą upadek insurekcji i rzeź Pragi. Ostatecznie po klęsce wyjechał do Puław, gdzie mieszkał u Czartoryskich, a w 1804 roku wrócił do rodzinnej Francji. Młodej żonie nie odpowiadał tryb życia męża. Najpierw siedział w obozie wojskowym Kościuszki, później ważniejsze dla niego było rejestrowanie wypadków tak szybko w Polsce następujących po sobie. Wreszcie po przyjeździe do Francji on pragnął cieszyć się zaciszem domu, odpocząć, a ona chciała się bawić, bywać w towarzystwie, na balach. W domu zaczęły się awantury i nawet sam Kościuszko był w nich rozjemcą. Stąd domyślamy się, że zażyłość Norblina z nim musiała być duża – dodaje Mikołaj Spóz.
Norblin, który był w służbie Izabeli Czartoryskiej spędził tu najbardziej twórcze lata swojego życia. Pozostawił wiele bezcennych dzieł, również takich, które obok walorów artystycznych mają wielką wartość dokumentacyjną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto