Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak Rosjanin z Anglikiem ucywilizowali Warszawę. Historia stołecznych Filtrów Lindleya.

Przemysław Ziemichód
Przemysław Ziemichód
Narodowe Archiwum Cyfrowe
Filtry Lindleya i warszawska kanalizacja to dzieło dwóch obcokrajowców: prezydenta Sokratesa Starynkiewicza, carskiego generała oraz Wiliama Lindleya, angielskiego inżyniera, który dla Warszawy porzucił kontrakt w Syndey. I całe szczęście, bo zaprojektowane przez niego filtry to jedyny wciąż czynny tego typu obiekt na świecie.

3 lipca 1886 roku świat po raz pierwszy ujrzał automobil. Mknący 16 kilometrów na godzinę pojazd Karla Benza wyjechał tego dnia na ulicę Mannheim. Nieco dalej na wschód, w nieodległej Warszawie, tego samo dnia z kranów popłynęła czysta, przefiltrowana woda.

Tak zakończyła się trwająca od 1876 roku budowa warszawskich wodociągów. Choć 3 lipca mało kto w Warszawie zdawał sobie sprawę z doniosłości tego historycznego dnia, Karl Benz i rodzina Lindleyów na zawsze zmienić mieli sposób życia ludzi w mieście. Choć każdy na swój sposób i w innej skali. Tak zwany wiek pary trwał w najlepsze.

Zobacz też:

Kanalizacja. Warszawa przed wielką rewolucją

Wróćmy jednak do roku 1876 i dnia, w którym Sokrates Starynkiewicz zleca zaprojektowanie kanalizacji oraz stacji filtrów. Przedstawiciel zaborcy, generał i inżynier postawił sobie za cel likwidację ścieków ulicznych w Warszawie. Aspirująca do miana Paryża północy Warszawa miała w drugiej połowie XIX wieku poważny problem z higieną publiczną. Rynsztokami płynęły nieczystości, na ulicach unosił się trudny do zniesienia zapach odchodów. Starynkiewicz zleca więc wykonanie wodociągów nie byle komu, bo uznanemu inżynierowi, który odrzuca propozycję pracy w Sydney, by móc zająć się warszawską kanalizacją. Na szczęście dla warszawiaków, siedemdziesięcioletni wówczas Lindley nie wyobrażał sobie podróży do dalekiej Australii. Budowniczy zostaje więc w Warszawie i rusza do pracy.

Warszawskie Filtry. Odwiedziliśmy niedostępne miejsce, z którego woda płynie do naszych kranów

Warszawskie Filtry. Odwiedziliśmy niedostępne miejsce, z któ...

Dziś skalę inwestycji porównuje się do budowy kilku linii metra jednocześnie. Projekt zakładał budowę stacji pomp oraz stacji uzdatniającej wodę.Rok po zakończeniu projektu wodociągów, Bil Lindley wycofał się z życia publicznego, a projekt zrealizowali jego synowie: William Heerlein i Joseph. Budowa realizowana jest na raty i pochłania zawrotną sumę pieniędzy. W przeliczeniu na dzisiejsze złotówki na inwestycje Warszawa wydaje ponad 11 mln złotych. Pierwsze do użytku oddane zostają filtry powolne i wieża ciśnień. W ten sposób czysta woda, pompowana za pomocą maszyn parowych może płynąć w kranach już 3 lipca 1886 roku. W roku 1933 powstanie jeszcze zakład filtrów pospiesznych.
Filtry zajmują obszar ulic Filtrowej, Koszykowej, Suchej (dziś Krzywickiego) i Raszyńskiej. Choć dziś to centrum stolicy, w drugiej połowie XIX wieku to ledwie opłotki Warszawy. Jednak dla Lindleya nie to ma główne znaczenie. To najwyżej położone tereny ówczesnej Warszawy.

Wodociągi Lindleya i jego szajki

Po zakończeniu budowy Warszawa staje się jednym z 6 europejskich miast z nowoczesną kanalizacją. Nie wszystkim jednak nowy wynalazek przypada do gustu. Na przełomie wieku XIX i XX w Warszawie krążyły opowieści o tym, jakoby budowane w stolicy kanały miały być narzędziem szerzenia chorób i zarazy, wymyślonym przez Żydów dla zabicia Słowian. Zwolennikiem tej teorii był zresztą autor ukrywający się pod pseudonimem F.R Rolnik Warszawski, autor broszury o wiele mówiącym tytule: “Kanalizacya miasta Warszawy jako narzędzie judaizmu i szarlataneryi w celu zniszczenia rolnictwa polskiego oraz wytępienia ludności słowiańskiej nad Wisłą”. Powiedzieć, że autor nie był szczególnym entuzjastom postępu w dziedzinie higieny i zdrowia publicznego, to jak nic nie powiedzieć. - Kanały warszawskie, skierowane do Wisły, obracając w pustkowia pola nadwiślańskie, niedawno tak kwitnące, zatruły wodę rzeczną szkodliwymi miazmatami [brudem - przyp. aut.], czyniąc takową na zawsze szkodliwą dla człowieka i zwierząt (...) - pisze anonimowy autor i dodaje, że kanały ponadto "odłużyły miasto u kapitalistów żydowskich", napełniły krzywdą społeczeństwa kieszenie kulturnika germańsko-żydowskiego Lindleja i jego szajki nadsprejskiej [berlińskiej - przyp. aut.].

Stacja filtrów działa od 133 lat

Projekt Lindleya przetrwał nie tylko jego budowniczych i krytyków, ale także ponad 100 lat politycznej zawieruchy i służy do dziś. Twórca warszawskiej kanalizacji nie tylko zaprojektował ją z wytrzymałej, wypalanej kawęczyńskiej cegły, ale także przewidział możliwość rozbudowy obiektu. Nowoczesna kanalizacja jest dziś jednym z nieodzownych atrybutów miejskiego życia, w niemal takim samym stopniu jak automobil wynaleziony przez Benza. Trudno wyobrazić sobie dziś Warszawę bez filtrów, tym bardziej, że to jedyny tego typu zabytkowy obiekt, który wciąż funkcjonuje.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto