Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hubert Mazur: To tylko zły sen

Redakcja
grzegorz drążek
Rozmowa z Hubertem Mazurem, koszykarzem, którego kariera sportowa w wieku 26 lat załamała się przez problemy zdrowotne

– Coś wskazywało, że może mieć pan tak poważne kłopoty z biodrami?
– Pojechałem do Czarnych Słupsk, w których miałem grać w nowym sezonie ekstraklasy, z przekonaniem, że wszystko jest w najlepszym porządku. Nie miałem pojęcia, że coś może być nie tak. To było ogromne zaskoczenie. W jednej chwili świat się dla mnie przewrócił.
– W jakich okolicznościach dowiedział się pan o problemie?
– Przechodziliśmy normalne badania przed sezonem. O tyle jednak różniły się one od tych, które miałem w innych klubach, że poza podstawowymi badaniami, jak ekg czy pobranie krwi był lekarz, który sprawdzał stawy. To on powiedział, że coś jest nie tak i trzeba zrobić rentgen. Ten wykazał, że mam mocno zniszczone biodro. Lekarze powiedzieli, że jeśli dalej będę uprawiał zawodowo sport to grozi mi kalectwo. Lekarze w tej sytuacji nie zgadzali się bym dalej grał w koszykówkę.
– Ale decyzja należała do pana.
– Tak. To ja miałem zdecydować czy chcę grać, czy kończę karierę. W klubie ze Słupska powiedziano mi, że decyzja należy do mnie, ale jeśli zdecyduję się na grę, to robię to na swoją odpowiedzialność i to musi być zaznaczone w kontrakcie. Nie było łatwo zdecydować, bo przecież koszykówka jest dla mnie bardzo ważna. Ale wiem, że zdrowie jest ważniejsze. Zdecydowałem więc, że rezygnuję z basketu.
– Na zawsze?
– W tym wszystkim jest promyk nadziei, że jeszcze zagram. W poniedziałek byłem w klinice w Poznaniu. Tam lekarze powiedzieli, że mogę zdecydować się na operację, która w takich sytuacjach jak moja ma zastosowanie i po niej tak naprawdę bym się dowiedział, czy mogę dalej uprawiać sport czy nie. To droga operacja, ale daje nadzieję.
– Czemu dopiero teraz odkryto u pana ten problem?
– Nie wiem dlaczego takie badania jak w klubie ze Słupska nie są robione wszędzie. Wśród tych podstawowych powinno być coś takiego jak sprawdzanie stawów. To nie jest żadne specjalistyczne badanie, nie jest potrzebny jakiś wymyślny sprzęt. Takie historie jak moja powinny dać do myślenia klubom sportowym. Dopiero teraz dowiedziałem się, że różne moje kontuzje, które miałem, były związane właśnie z moim problemem z biodrami. Ale sam nie mogłem tego wiedzieć.
– A wiadomo skąd w ogóle problem się wziął, kiedy się pojawił?
– Nie. Jestem jednak pewny, że dały o sobie znać obciążenia z czasów młodzieżowej gry w koszykówkę. Miałem takie dni, że kończyłem grać jeden mecz, a kolejny zaczynałem. Sam myślałem, że tak można, bo to przecież wyróżnienie dla młodego chłopaka grać w zespole ze starszego rocznika. Jak widać, organizmu się nie oszuka.
– Jest pan wychowankiem Spójni Stargard, w której rozegrał pan wiele meczów. Jako kadet, junior, senior. Stargardzki klub zainteresował się teraz pana sytuacją?
– Przez jakiś czas, kiedy dowiedziałem się, że nie powinienem grać, nie odbierałem telefonów. Po prostu nie byłem w stanie rozmawiać. Może wtedy ktoś dzwonił. Szkoda, że jakiegoś smsa ktoś nie przysłał, zawsze byłoby raźniej. Ale tak to już jest, że w tego typu sytuacjach można liczyć głównie na rodzinę i najbliższych. Jak już minęło trochę czasu, spotkałem się z prezesem stargardzkiego klubu. Trochę porozmawialiśmy.
– Co pan będzie teraz robił?
– Wciąż myślę, że to tylko zły sen, że się niebawem obudzę i pójdę na trening. Miałem ambitne plany, solidnie przygotowywałem się do rozgrywek, chciałem wykorzystać ligowe doświadczenie, którego nie miałem kiedy wcześniej przechodziłem ze Spójni do Basketu Kwidzyn. Muszę jednak pogodzić się z tym, że to nie sen. Chciałbym pozostać przy koszykówce. Jak po operacji nie będę mógł grać to może zrobię kurs trenerski. Studiuję też dziennikarstwo, może tutaj by się udało. Wiem, że przez jakiś czas będzie ciężko, choćby finansowo. Ale liczę, że sobie poradzę. Trochę pieniędzy mam. Wierzę też, że stargardzki klub szybko rozliczy się z zaległości.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto