Przed dwoma laty uczeń kaliskiego technikum budowlanego przyznał się w domu do romansu z 50-letnią nauczycielką. W efekcie musiał się przenieść do innej szkoły. W tej sprawie podjęto postępowanie wyjaśniające, ale zakończyło się ono niczym.
– Śledztwo umorzono z powodu braku dostatecznych danych potwierdzających popełnienie przestępstwa – tłumaczy Monika Rataj, rzecznik kaliskiej policji.
Na taką decyzję wpłynął fakt, że chłopak był pełnoletni. Poza tym nauczycielka wszystkiego się wyparła. W obronę wzięli ją także koledzy po fachu. Dla części grona pedagogicznego chłopak stał się narkomanem i konfabulantem.
Przez dwa lata Tomek (imię zmienione) starał się zapomnieć o sprawie, która dla niego wiązała się z wieloma przykrościami. W końcu postanowił jednak o niej opowiedzieć. Impulsem stała się lektura artykułu w tygodniku „Ziemia Kaliska”. Dotyczył filmu krążącego w internecie. Jego bohaterką była dziewczyna uprawiająca seks z chłopakiem na oczach innych młodych ludzi. Z kontekstu wynikało, że akcja działa się w kaliskiej budowlance. Jednak dyrekcja i nauczyciele szkoły z oburzeniem odrzucili tezę, jakoby rzecz wydarzyła się w ich szkole.
– Właśnie ta ich świętoszkowatość zmobilizowała mnie do spotkania z dziennikarzem – przyznaje Tomek, który po dwóch latach upublicznił swoją historię.
Zaczęła się ona niewinnie. Początkowo przegrał nauczycielce matematyki płyty z muzyką, a potem naprawił komputer. Od delikatnych muśnięć i flirtu szybko przeszli do regularnego romansu. Chłopak obiecał dyskrecję. Ona sama także dbała o to, żeby nikt się nie domyślił, jaki był cel jego przedłużających się domowych wizyt. Matka Tomka zaczęła się czegoś domyślać. Z coraz większym niepokojem obserwowała zachowanie syna, bo był dobrym uczniem . Należał do ulubieńców grona pedagogicznego. Był sympatyczny, angażował się w różne przedsięwzięcia. Pełnił funkcję przewodniczącego samorządu.
W późniejszych zeznaniach składanych przez nauczycieli na policji Tomek jawił się już jako znajdujący się w stanie permanentnej depresji marzyciel i konfabulant, a nawet... narkoman. Z tego mówiącego jednym językiem grona wyłamała się ówczesna szkolna pedagog.
– Zeznałam, że to inteligentny, zrównoważony i sumienny chłopak – opowiada Monika Polińska-Jurczak. – Nie ma mowy o tym, żeby brał narkotyki, co miała sugerować jedna znauczycielek.
Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub [
www.prasa24.pl](http://www.prasa24.pl)
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?