Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Irene Cao: Pokochanie siebie to najpiękniejsze love story [rozmowa NaM]

Kinga Czernichowska
Materiały prasowe, Sonia Draga
Irene Cao jest autorką powieści "Widzę Cię", "Słyszę Cię" i "Pragnę Cię". Dwa pierwsze tomy erotycznej trylogii są już do kupienia w polskich księgarniach.

Zobacz też: W księgarniach jest już kolejny tom trylogii Irene Cao

Irene Cao ma 36 lat. Urodziła się w Pordennone we Włoszech. Studiowała filologię klasyczną w Wenecji. Do najpiękniejszych miejsc we Włoszech przenosi nas na kartach Trylogii Zmysłów. Dwa pierwsze tomy ("Widzę Cię" i "Słyszę cię") są już w polskich księgarniach. Trzeci ("Pragnę Cię") ukaże się nakładem wydawnictwa Sonia Draga w marcu.

"Widzę cię", "Słyszę cię", "Pragnę cię" to Twój debiut. Jesteś zaskoczona reakcjami czytelników? Prawa do trylogii sprzedano do czternastu państw. Spodziewałaś się aż takiego sukcesu?

Nigdy nie spodziewałam się tak ogromnego sukcesu. To wszystko przytłoczyło mnie jak jakaś lawina, nie byłam na to przygotowana. Czytelnicy są entuzjastyczni, ich pozytywny odzew to dla mnie radość i znak, że trzeba pracować dalej. Wiesz, próbowałam znaleźć powód i wyjaśnić sobie to wszystko. Pomyślałam sobie, że to wszystko dzieje się pewnie dlatego, że piszę szczerze, daję całą siebie.

Zastanawiałam się, czy inspirowałaś się "Pięćdziesioma twarzami Greya", które stały się fenomenem na całym świecie. Czytałaś powieści E.L. James? Pytam dlatego, że po "Pięćdziesięciu twarzach Greya" rynek wydawniczy jest zasypywany powieściami erotycznymi. I kobiety chcą je czytać. Co Twoim zdaniem zawdzięczamy fenomenowi "Pięćdziesięciu twarzy Greya"?

Czytałam "Pięćdziesiąt twarzy Greya", ale trylogia E.L. James absolutnie nie była dla mnie źródłem inspiracji. "Widzę Cię", "Słyszę Cię", "Pragnę Cię" zaczęłam pisać, zanim "Pięćdziesiąt twarzy Greya" stało się popularne we Włoszech. Moje powieści to zupełnie inny świat. Chociaż nie mogę zaprzeczyć: sukces "Pięćdziesięciu twarzy Greya" miał wpływ także na to, jaką popularnością cieszą się moje książki. To właśnie dzięki E.L. James powieści erotyczne znalazły się w literackim mainstreamie. Wydaje mi się, że dzięki nim kobiety czują się bardziej niezależne. Potrzebujemy takich książek, ponieważ chcemy marzyć. Są takie sytuacje, że szukamy w literaturze tego, czego nie mamy (a chciałybyśmy mieć) w prawdziwym życiu.

Zobacz też: Tylko nie "Pięćdziesiąt twarzy Greya". Powieści erotyczne z wyższej półki

Nie jestem pewna, czy każda kobieta pozwoliłaby się zakuć w kajdanki. Ale może masz rację. Może na przestrzeni lat zmieniły się nasze oczekiwania, pragnienia. Pracowałaś jako redaktor w magazynie dla kobiet. Myślisz, że kobiety są teraz bardziej niezależne, pewne siebie?

Z pewnością kobiety się zmieniły. Ruchy feministyczne i walka o prawa kobiet w ciągu ostatnich czterdziestu lat pomogły kobietom odzyskać niezależność. Nie możemy jednak zapominać, że wciąż jesteśmy córami moralności, która ma na nas ogromny wpływ. Czasami boimy się wolności. Czujemy się tak, jakbyśmy wciąż stały na niepewnym gruncie. Potrzebujemy zapewnień, komplementów odnoszących się do naszego wyglądu czy inteligencji. Mam tak samo. Potrzebuję mężczyzny, który sprawi, że poczuję się doceniona. Nie ma w tym nic dziwnego. To dobrze, ale jest jeden warunek: przede wszystkim trzeba pokochać siebie za to, kim się jest. Jeśli potrafimy kochać siebie, to jest to najpiękniejsze love story.

Czasem mam wrażenie, że główna bohaterka każdej powieści erotycznej to spokojna szara myszka wpadająca w ramiona faceta o dzikich fantazjach seksualnych. Elena, główna bohaterka Twojej powieści też taka jest. Dlaczego?

Po części masz rację. Elena taka jest, ale na początku. Leonardo ją zmienia, ale tylko dlatego, że ona także pragnie się zmienić, nie dlatego, że on zmusza ją do tego. Elena odnajduje swoje prawdziwe ja, którego nie znała. Książki o Elenie należy potraktować raczej jako obraz metamorfozy, w której pięć zmysłów reprezentuje przewodnik, wprowadzający nas do nietypowej podróży - podróży, będącej spojrzeniem w głąb siebie.

Nie zgodziłabym się też z Twoją opinią, że prawie każda powieść erotyczna opowiada historię szarej myszki. W mojej poprzedniej powieści główna bohaterka, Linda, jest przeciwieństwem Eleny.

Odejdźmy na chwilę od opowieści o kobietach i romantycznych bohaterkach. Na ojczyznę głównego bohatera, Leonarda, wybrałaś Sycylię, dlaczego? Byłam na Sycylii i przyznaję, że to prawdziwy raj. Myślisz, że to najodpowiedniejsze miejsce dla gorącego romansu?

Wybrałam Sycylię, ponieważ rzeczywiście, jest magiczna. Jej historyczne korzenie sięgają początków historii. Poza tym bardzo zależało mi na tym, żeby w swoich powieściach oddać ideę włoskiego piękna, od północy aż do południa.

A Rzym? To Twoje ukochane miasto? Elena spędza tam romantyczne chwile z Philem.

Kocham Rzym, tak jak kocham każde inne włoskie miasto. Rzym jest miejscem, gdzie Elena jest z Philem i gdzie spotyka swoje przeznaczenie, a ono odegra ważną rolę w jej życiu.

Gdybyś to Ty była Eleną, wybrałabyś ekstrawaganckiego Leonarda czy romantycznego Phila?

Teraz jest w moim życiu pewien Phil, chociaż wyglądem przypomina bardziej Leonarda. Nie chciałabym tego zmieniać.

Mówi się: "Przez żołądek do serca". A kuchnia włoska również odgrywa pewną rolę w Twoich powieściach. Zgadzasz się z tym powiedzeniem?

Absolutnie!

To w takim razie co będzie najlepszym afrodyzjakiem?

Kocham słodycze, więc polecę tylko jeden: czekolada! Myślę, że nikt nie może się jej oprzeć, nawet Elena.

To prawda. Też mam słabość do czekolady. A co z następną książką? Jakie masz plany na przyszłość?

Po trylogii, której główną bohaterką jest Elena, ostatniego lata zajęłam się tworzeniem innej erotycznej historii. To będą dwie książki. Włoskie tytuły to "Per tutti gli sbagli" i "Per tutto l’amore", co oznacza "Za moje błędy" i "Za moją miłość".

Mam nadzieję, że zostaną wydane również w Polsce. A co teraz?

Teraz pracuję nad nową powieścią, ale nie zdradzę Ci na razie, o czym będzie. To moje top secret.

Za nami walentynki i Dzień Singla. Skoro pozostajemy w klimacie powieści erotycznych, może masz jakiś przepis na piękną miłość?

Uważam, że zdecydowanie lepiej być samemu niż z kimś, kogo nie kochamy. Wszystkim kobietom, które walentynki spędziły samotnie, chciałabym powiedzieć jedno: "Nie bądźcie smutne, ponieważ każdy ma swoją pokrewną duszę we wszechświecie. Czasem jednak zdarza się tak, że odnalezienie jej zabiera nam więcej czasu, niż byśmy tego chciały. ale kiedy to się już stanie, będzie magicznie. Bądźcie pewne siebie i nie przestawajcie marzyć.

Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto