Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Iryna Nadvorna: „Czujemy, że jesteście z nami sercem i duszą” [rozmowa MM]

MM Warszawa
MM Warszawa
Iryna Nadvorna od trzech lat mieszka we Wrocławiu
Iryna Nadvorna od trzech lat mieszka we Wrocławiu Zuzanna Gunia
O obecnej sytuacji na Ukrainie i mieszkaniu w Polsce rozmawiamy Iryną Nadvorną.

**Zobacz też:

pozostałe rozmowy MM

**

Iryna Nadvorna mieszka we Wrocławiu od trzech lat. Przyjechała tu na studia magisterskie na UWr. Wcześniej mieszkała i uczyła się w Chmielnickim na Ukrainie. Jej rodzice są Polakami, a ona świetnie mówi po polsku. Twierdzi, że ma dwie ojczyzny, ale myślami jest ostatnio na Ukrainie.

Zuzanna Gunia: **Co czujesz patrząc na to, co się dzieje w Kijowie? **
Iryna Nadvorna: - Ogromny smutek i żal. Płakałam, kiedy oglądałam w telewizji wydarzenia z 30 listopada 2013 w Kijowie (Berkut - ukraińska milicja rozpędziła Majdan, kilkadziesiąt osób zostało rannych - red.). We wtorek (10 grudnia) znowu zrobiło się niebezpiecznie, a milicja zniszczyła namioty demonstrantów. Najgorzej jest wtedy, kiedy Berkut bije protestujących, kiedy bracia biją braci. Nawet cerkiew to potępia.

Kiedy rozmawiasz z rodziną lub ze znajomymi z Ukrainy, to co mówią o ostatnich wydarzeniach w Kijowie? Co się zmieniło w waszym kraju?
- My teraz nie żyjemy normalnie, my walczymy. Całe życie toczy się wokół jednego tematu. Moi znajomi są na Majdanie cały czas, mąż mojej siostry, kiedy tylko może, dojeżdża do Kijowa, żeby protestować. Część ukraińskich uczelni odwołuje zajęcia, bo studenci biorą udział w protestach i są usprawiedliwieni. W mojej rodzinnej miejscowości ludzie sami się organizują, załatwiają autobusy i na własny koszt dojeżdżają do stolicy, żeby protestować.

Jak Polacy reagują na to, co się dzieje na Ukrainie? Czujecie wsparcie?
- Jestem mile zaskoczona. Ludzie w Polsce słyszą po moim akcencie, że jestem z Ukrainy i zazwyczaj dopytują się o sytuację w moim kraju. Czujemy, że jesteście z nami sercem i duszą. Wy też walczyliście o wolność, więc doskonale nas rozumiecie. Jesteśmy wam wdzięczni za to wsparcie, zwłaszcza mediom. W Polsce przekaz jest prawdziwy, nie tak jak w Rosji, gdzie informacje o wydarzeniach z Ukrainy są zmanipulowane. W moim kraju telewizje kontroluje rząd, ale na szczęście nie brakuje też wolnych dziennikarzy. Potrzebne nam było również wsparcie Jarosława Kaczyńskiego, który pojawił się w Kijowie.

Czy Julia Tymoszenko jest postrzegana na Ukrainie jako gwiazda opozycji, symbol walki o wolność?
- Julia Tymoszenko z całą pewnością jest symbolem, chociaż rządy jej i Wiktora Juszczenki nie były idealne. Ale przynajmniej dążono wtedy do tego, żeby Ukraina wstąpiła do Unii Europejskiej. Janukowycz wszystko zaprzepaścił, jest niepoważny - tyle się u nas dzieje, a on pojechał sobie do Chin. To pokazuje, jaki ma do nas stosunek. Jak taka osoba może sprawować najwyższy urząd w państwie? Nic dziwnego, że młodzi ludzie uciekają z Ukrainy.

Złość na władzę narastała na Ukrainie od dawna.- Zdecydowanie. Ukraińcy mają dość kłamstw, chamstwa. Sprawa z Unią Europejską to kropla, która przelała czarę goryczy. Tu bardziej chodzi o to, co na co dzień dzieje się na Ukrainie: skorumpowana policja i sądy, ludzie prezydenta obstawiający najważniejsze stanowiska w państwie. Jak jedzie pijany syn deputowanego i spowoduje wypadek, to nie wyciąga się żadnych konsekwencji. My chcemy stabilności i pracy, wiemy, że do Europy nam daleko, ale mamy już europejskie ceny. Niestety zarobki jeszcze nie.

Czy największą gwiazdą ostatnich dni na Ukrainie rzeczywiście jest Władimir Kliczko?
- Kliczko jest teraz takim łącznikiem pomiędzy rządem a zwykłymi ludźmi. Inni opozycjoniści byli znani wcześniej, a Kliczko jest nowy, świeży. Popierają go głównie młodzi Ukraińcy, bo do tej pory był dla nich wielką gwiazdą sportu, a teraz pokazuje nowe oblicze. Mamy takie wyobrażenie, że skoro jest bogaty, to nie będzie kradł.

Atmosfera w Kijowie bardzo przypomina tę z czasów Pomarańczowej Rewolucji w 2004 roku…
- Teraz jest więcej młodych ludzi na Majdanie niż w 2004 roku. To udowadnia, że nie chcemy być w takim kraju, w jakim żyli nasi rodzice. Kilka miesięcy temu mówiono o nas jak o kraju Trzeciego Świata, dzisiaj jesteśmy podawani za przykład walki o wolność. My wiemy, co to wolność. Udowodniliśmy to i nie odpuścimy. Chcemy wejść do Unii Europejskiej po to, by ta w pewien sposób kontrolowała nasz rząd, zarobki, uczciwość polityków... A obecna władza właśnie tego się obawia.

Od trzech lat mieszkasz we Wrocławiu. Jak się tu czujesz? Czy to miasto przyjazne dla obcokrajowców?
- Wrocław jest bardzo tolerancyjny, czuję to zwłaszcza teraz. W niedzielę (8 grudnia), jak jechałam na Wrocławski Euromajdan (impreza wspierająca protestujących Ukraińców - red.) i miałam na sobie barwy Ukrainy, to ludzie miło na mnie patrzyli, ich oczy wyrażały wielką solidarność. Jasne, że zdarzają się przypadki ksenofobii, ale staram się to sobie tłumaczyć tym, że wszędzie są dobrzy i źli ludzie. Kiedyś rozmawiałam z koleżanką w sklepie po ukraińsku i jakiś chłopak nazwał nas „rosyjskimi kur***i”. Miałam też problem z wynajęciem mieszkania, zdarzył się również jeden wykładowca na studiach, który bardzo niemiło się do mnie odnosił. Ale nie chcę generalizować, bo wiem, że wszędzie można spotkać takich ludzi. Wolę pamiętać to, co dobre.

Rozmawiała: Zuzanna Gunia

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto