Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak krakowski biznesmen Rafał Roesler ubił interes za 5 mln zł

Marek Bartosik
Afera, przypomnijmy, toczy się od lata 1999 r. Wtedy Rafał Roesler i jego wspólnik sprzedali deweloperskiej spółce Altkrak warunkowo trzy działki o łącznej powierzchni 4 hektarów w atrakcyjnym krakowskim Chełmie.

Afera, przypomnijmy, toczy się od lata 1999 r. Wtedy Rafał Roesler i jego wspólnik sprzedali deweloperskiej spółce Altkrak warunkowo trzy działki o łącznej powierzchni 4 hektarów w atrakcyjnym krakowskim Chełmie.

Kupili je wcześniej za nieco ponad milion złotych od Akademii Rolniczej, dla której kiedyś Marian M. wykonywał roboty budowlane.
Umowa była warunkowa, bo transakcja mogła być sfinalizowana dopiero wtedy, kiedy gmina Kraków nie skorzysta z prawa pierwokupu. Skorzystała i na tym miał polegać interes, bo Altkrak także należała do Rafała Roeslera i Mariana M. A transakcja między nimi a ich spółką spowodowała podbicie ceny.
Umówili się sami z sobą, że chcą od siebie kupić te działki za 5 milionów. Na taką cenę miasto musiało się zgodzić, jeśli chciało skorzystać z prawa pierwokupu.

Według prokuratury, biznesmeni początkowo próbowali przekwalifikować działki z rolnych na budowlane i wznieść na nich luksusowy dom starców dla polonusów. Kiedy okazało się to niemożliwe, postanowili odzyskać pieniądze.
Jak twierdzi prokuratura, skłonili przy pomocy łapówek ówczesny zarząd miasta, wbrew opinii odpowiednich wydziałów urzędu, do skorzystania z prawa pierwokupu. Dalej, pod wpływem niektórych członków zarządu, wprowadzona w błąd rada miasta przegłosowała uchwałę zmieniającą budżet w ten sposób, by znaleźć w nim odpowiednie środki na tę transakcję.

22 lipca 1999 r. na konta Rafała Roeslera i Mariana M. wpłynęło po 2,5 miliona zł. Działki należały do miasta, ale ono nie mogło z nimi nic zrobić, bo okazało się, że spadkobiercy właściciela folwarku, do którego owe działki przed wojną należały, są bliscy ich odzyskania.
Śledztwo w tej sprawie rozpoczęte zostało po doniesieniu skarbówki w 2003 roku, ale długo stało w miejscu. Rafał Roesler i Marian M. zostali aresztowani 26 października 2006 r.
Długo nie przyznawali się do winy, aż w końcu zaczęli mówić. Prokuratura nie zaprzeczała doniesieniom, że biznesmeni poszli z nią na układ.
14 grudnia 2006 r. zatrzymani zostali czterej ówcześni wiceprezydenci Krakowa, którzy decydowali o pierwokupie.

W lutym 2007 r. z immunitetu poselskiego zrezygnował Tomasz Szczypiński. Przy głośnych protestach lewicy za kratki trafił Jerzy Adamik, były wojewoda, a w 1999 radny klubu SLD. Sprawa Roeslera i jego wspólnika została wyłączona do odrębnego postępowania.
Opuścili areszt w styczniu 2007 r., a w lipcu ubiegłego roku zapadł w ich sprawie prawomocny wyrok. Poddali się łagodnej karze i teraz mogą wystąpić jako świadkowie w procesie Jerzego Adamika, Tomasza Szczypińskiego, pozostałych byłych wiceprezydentów i jednego z ówczesnych radnych.
Akt oskarżenia wpłynął do sądu w lipcu, sędzia czyta akta i na 10 grudnia został wyznaczony termin pierwszej rozprawy.

Przyjechała minister Barbara Blida, śpiewali Skaldowie... W ten sposób w 1996 r. Spółdzielnia Mieszkaniowa Ziemi Krakowskiej świętowała przyznanie jej osiedlu Żabiniec, szybko wznoszonemu na krowoderskich łąkach i polach kapusty, tytułu Budowy Roku.
Prezes spółdzielni Rafał Roesler triumfował, jego wpływy rosły, pęczniała lista kontaktów do najważniejszych ludzi w regionie, zapisanych w komórce. To było apogeum jego publicznej kariery.
Jeszcze 10 października 1999 roku, krótko więc po tym jak zainkasował pieniądze z pierwokupu działek przez Kraków, prezydent Aleksander Kwaśniewski przyznał mu Złoty Krzyż Zasługi. Wniosek w tej sprawie wyszedł z Krakowa. Tu podpisał go awuesowski wojewoda małopolski. - Przykro mi, nie pamiętam takiego wniosku, podobnych było wiele - mówi dziś Ryszard Masłowski.

50-letni dziś Roesler ukończył wydział prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego, pracował tam jako asystent. Wtedy też poznał o pięć lat starszego Tomasza Szczypińskiego, późniejszego wiceprezydenta Krakowa, który jako matematyk pracował także na UJ.
Tam, w czerwcu 1989 roku, Roesler obronił pracę doktorską zatytułowaną "Konstrukcja prawna skargi do Naczelnego Sądu Administracyjnego".

Na wydziale prawa znany był jednak przede wszystkim jako bardzo aktywny działacz Socjalistycznego Związku Studentów Polskich. Został nawet wiceprzewodniczącym krakowskiej rady okręgowej tej organizacji.
Kierował nią wtedy Marek Siwiec - wiele lat później, czyli za prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a dzisiaj eurodeputowany. Pamięta Rafała Roeslera słabo.

Tłumaczy, że przewodniczący nie dobierał sobie do rady zespołu współpracowników, raczej reprezentowali oni organizacje SZSP na poszczególnych uczelniach.
Marek Siwiec wspomina go jednak jako człowieka inteligentnego, wygadanego, który miał nad kolegami tę przewagę, że pochodził z Krakowa.

Nie przypomina sobie, by w następnych latach z Rafałem Roeslerem zetknął się podczas swej pracy w
Kancelarii Prezydenta RP. W czasie studiów Rafał Roesler poznał się z Jerzym Adamikiem, przyszłym wojewodą małopolskim, a w młodości także działaczem młodzieżowym.
Niedługo po obronie doktoratu Roesler został prezesem Spółdzielni Mieszkaniowej Ziemi Krakowskiej.
Zaczęła budować osiedle Żabiniec na gruntach uzyskanych od miasta i właścicieli prywatnych. To było po 1989 r. jedno z pierwszych takich przedsięwzięć. Stał się człowiekiem znanym wśród polityków i urzędników miejskich, choćby z powodu załatwiania wielu spraw związanych z budową Żabińca.

Miał też inne ambicje. Był np. udziałowcem miejskiego tygodnika "Naprzeciw". - Chciał być wydawcą, ale gazety nie próbował nam pisać - opowiada jeden z założycieli pisma. Kiedy pieniądze na wydawanie pisma wyczerpały się, do interesu na zasadzie większościowych udziałów wszedł Roesler. Przystąpił przez spółkę, której właścicielem była SM Ziemi Krakowskiej.

Ryszard Terlecki, obecny poseł PiS z Krakowa, a w 2006 roku również kandydat tej partii na prezydenta Krakowa, podobnie jak pozostali radni z 1999 roku był przez prokuraturę przepytywany na okoliczność znajomości z Roeslerem. Opowiedział krótko historię z 1997 roku. Wtedy do ostatecznego upadku zbliżał się "Czas Krakowski", powstały w 1990 r. pierwszy niezależny dziennik regionalny w Polsce o wyraźnie prawicowym obliczu ideowym. Jego współzałożycielem i redaktorem naczelnym był przecież Jan Polkowski, rzecznik rządu Jana Olszewskiego tuż przed jego upadkiem.

- Kiedy próby ratowania pisma nie dawały rezultatów, zaczęło się desperackie poszukiwanie inwestora - opowiada Terlecki, który "Czas" również zakładał i był jego dziennikarzem.
Wybawicielem miał być Roesler, który został prezesem powołanej specjalnie w tym celu spółki Tras-Press. Szefem rady nadzorczej został właśnie Terlecki.

Roesler gazety nie uratował. "Nowy Czas Krakowski" szybko został zamknięty. Nie tylko dlatego, że okazał się przedsięwzięciem zbyt poważnym jak na możliwości nowych inwestorów. Roesler był działaczem Unii Pracy. Ideowo od dotychczasowych wydawców gazety i ówczesnego zespołu dzielił go kosmos.

Wielu przepowiadało Rafałowi Roeslerowi wielką karierę polityczną. Co prawda, w wyborach w 1994 r. nie zdołał wywalczyć mandatu krakowskiego radnego, osiągnął jednak znaczącą pozycję w Unii Pracy. Należał do jej władz krajowych, w 2004 roku krótko szefował jej w Krakowie. Był jednym z nielicznych w tej partii biznesmenów.

Do dzisiaj niektórzy jej działacze, jak np. Robert Rokita, szef małopolskich struktur, uważają, że Roesler jest ofiarą politycznych ataków. Krzysztof Janik, szef MSWiA w rządzie Leszka Millera, pamięta, że po wyjściu ludowców z ówczesnej koalicji SLD/PSL/UP, Roesler pojawił się w jego ministerialnym gabinecie. Razem z szefem UP Markiem Polem przyjechali negocjować obsadę stanowiska wicewojewody małopolskiego.

Wcześniej, w 2001 r. Roesler kierował kampanią Janusza Lisaka, ówczesnego szefa UP w Krakowie, który startował z list SLD do Sejmu. Jakim okazał się organizatorem kampanii?
- Skutecznym - odpowiada tylko Janusz Lisak, który na temat Rafała Roeslera rozmawia bardzo niechętnie. Po tym zwycięstwie liczono, że poseł "pociągnie" Rafała Roeslera do Warszawy. Ale wtedy w Krakowie smrodek związany z pierwokupem za 5 mln złotych działek w Chełmie i innymi uczynkami doktora praw był już pod Wawelem coraz intensywniejszy. Z planów nic nie wyszło.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto